ochotnicy i wkrótce powstało kilka oddziałów. Z uwagi na koniecznóść osiągnięcia dużej ruchliwości hetman polny tworzył jedynie oddziały jazdy, bardzo jednak kosztowne ze względu na konieczność zakupu koni i odpowiedniego ekwipunku. Pokrywał te wydatki w większości z własnej szkatuły, gdyż żołnierzami tych oddziałów była drobna szlachta — gołota oraz chłopstwo. Z tak doraźnie zorganizowanymi siłami udał się Gosiewski pod Warszawę, skąd po przybyciu hetmana wielkiego litewskiego Pawła Sapiehy otrzymał polecenie udania się nad Narew. Jego zadaniem, wspólnie z pospolitym ruszeniem szlachty, było blokowanie potężnego zamku tykocińskiego, bronionego uporczywie przez załogę szwedzką, dowodzoną przez pułkownika Aleksandra Erskeina.
Po rozpoznaniu terenu i zablokowaniu wszystkich dróg prowadzących do Tykocina hetman polny zatrzymał się w fortyfikacji ziemnej, wybudowanej w ubiegłym roku przez wojska Pawła Sapiehy.
Zapadał zmierzch, a nad pobliskimi zaroślami krążyły stada rozkrzyczanego ptactwa wodnego, wyjątkowo licznego w tych okolicach. Rozpalono ogniska, by przygotować wieczerzę. Smażono ryby, których w Narwi było dużo. Wolni od służby żołnierze i czeladź łowili sterlety, biłługi, ogromne plocie i szczupaki. Spożywano ryby, bo innego mięsa, a nawet chleba razowego brakowało wskutek wyniszczenia okolicy.
Fortyfikacja znajdowała się niedaleko Tykocina, w widłach Narwi i Kurówki, na izolowanej grząskimi łąkami kępie. Składała się z dość obszernego szańca oraz czterech bastionów. Główny bastion wysunięty był nad samą rzekę, gdzie dzień i noc dyżurowali obserwatorzy śledzący ruchy nieprzyjaciela na wodzie. Na czołowym majdanie w rzędami ustawionych namiotach biwakowali żołnierze. Pośrodku majdanu stał duży namiot, w którym kwaterował Gosiewski i starszyzna. W tyle stały konie na uwięzi oraz wozy.
Chodząc po kurtynach i bastionach Gosiewski, który znał się na fortyfikacjach polowych, ocenił wyjątkowo dobre usytuowanie tego szańca. Mógł on z uwagi na trudny dostęp spełniać rolę obozu warownego i zapewnić osłonę wojska i sprzętu przed nieprzyjacielem, jak również stanowił trudną do pokonania zaporę na drodze wodnej do Tykocina. Już kilkakrotnie próbowali Szwedzi dotrzeć tą drogą do blokowanego przez Sapiehę zamku tykocińskiego — zawsze jednak bez skutku, ponosząc przy tym straty.
W czerwcu 1656 roku Gosiewski przybył z Tykocina pod Warszawę, którą od kilku tygodni oblegały wojska króla Jana Kazimierza. Król polski mniemał, że wobec tak wielkiej koncentracji wojsk dowodzący obroną Warszawy szwedzki feldmarszałek Arvid Wittenberg podda miasto bez walki. Królowi bardzo zależało na oszczędzeniu miasta i jego mieszkańców.
63