Tymczasem do dworu, w którym przebywał, dochodziły wieści o powstańczych walkach. Oddział pułkownika Aleksandra Krukowiec-kiego, który przekroczył granicę maszerując przez Wolbrom do Ojcowa, został zaskoczony przez kolumnę wojsk carskich w sile: tysiąc pięćset piechoty, pięćset konnicy i dwie sotnie kozaków. Zaatakowała ona dwór w Glanowie, w którym bohatersko bronił się Krukowiecki wraz z dwudziestoma powstańcami, zabarykadowawszy się w zabudowaniach. Te przenikające wieści podnosiły trochę Kalitę na duchu. Powrót sił i zagojona noga wyznaczyły czas do dalszych działań.
Z pomocą właściciela dworu przedostał się do Pińczowa, gdzie z udziałem miejscowej organizacji przystąpił w lasach szczeceńskich do organizacji nowego oddziału, później zwanym pułkiem stopnickim.
Obóz powstańczy w lasach szczecińskich tętnił życiem. Wśród gęstych drzew stały zbudowane z gałęzi dobrze wymoszczone słomą szałasy, chroniące od wiatrów i deszczu. Na łące pokrytej wysoką trawą słychać było odgłosy komend. Major Rębajło twardą ręką przygotowywał napływających ochotników do rychłej walki z wrogiem. Wszędzie go ibyło pełno. Doglądał musztry, gromadził broń, odzież i zaopatrzenie. W ciągu trzech zaledwie tygodni oddział liczył już dwustu czterdziestu piechurów. Wieczorami Kalita zasiadał z żołnierzami przy ognisku, by wykładać im zasady pochodów ubezpieczonych i zachowania ostoż-ności. Mówił im także o forpdcztach, o su-bordynacji wojskowej i wielu jeszcze innych rzeczach potrzebnych żołnierzowi. Najbłahsze przewinienie karał dwudziestoczterogodzinnym aresztem. Zdawał sobie sprawę, że dyscyplina jest w wojsku podstawową zasadą, miał przecież doświadczenie z poprzedniej walki. Nic
5 — Karol Kalita
65