str 086 087

str 086 087



to na oścież. Z dworu dochodziły głosy powstańców, szykujących się do odpoczynku. Callier, położywszy się na rozesłanej na podłodze derce, nie mógł zasnąć. W pewnej chwili rozległo się stukanie do drzwi. Zerwał się z posłania i zapalił kaganek.

W drzwiach stał jego adiutant, a za nim majaczyły kontury jakiejś postaci.

—    Obywatelu naczelniku — zameldował adiutant. — Przybył posłaniec z Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Mówi, że z ważną wiadomością.

—    Niech wejdzie. Dajcie mu coś do jedzenia, pewnie strudzony niemiłosiernie. Jeno szybko, pewno coś jeszcze zostało w zapasach.

Do izby wsunął się młody chłopak o jasnych, konopnych włosach, w szarej sukmance i wysokich, mocno starganych kierpcach. W rękach miął czapkę i przestępował z nogi na nogę.

—    Ktoś ty i jakie przywozisz mi wiadomości? — zapytał Callier.

Chłopak, zdetonowany i widać mocno znużony drogą, pokłonił się nisko ku ziemi.

—    Nie zamiataj mi tu podłogi, tylko odpowiadaj na pytanie — burknął ostro Callier, nie znosząc podobnych gestów.

—    Jestem od naczelnika Mielęckiego, a tu mam kartkę od jego żony. On już nie żyje!

Callier chwycił kartkę i nerwowo ją rozłożył. Był to list od pani Salomei: „Skonał na moich rękach 9 lipca. Do ostatniej chwili był przytomny, ale zdawał sobie sprawę, że schodzi z tego świata. Mój ból jest ogromny, nie wyobrażam sobie życia bez Kazimierza, ale muszę się pogodzić z losem, bo mam dwoje dzieci, które potrzebują opieki. Oddał życie w słusznej sprawie, ku chwale naszej Ojczyzny, złożył je dla potomności. Nie wiem, kiedy dotrze do Waćpana moja wiadomość, przesyłam ją przez syna jednego z włościan, który był u Kazimierza w oddziale i kiedy został ranny, przez cały czas był mi pomocny w jego chorobie, nie chciał go opuścić. Proszę Waćpana o zaopiekowanie się nim, bo chce dalej walczyć”.

Callier trzymał papier w ręce, wstrząśnięty wiadomością. Przed oczyma stanęły mu obrazy z ostatniej wizyty u Mielęckiego. I jeszcze jedno życie tak potrzebne Ojczyźnie skończyło się. Był poruszony wieścią, aczkolwiek wiedział, że ją otrzyma. Nie zauważył nawet, że do izby wniesiono gorącą strawę dla utrudzonego chłopaka.

—    Jak ci na imię? — spytał Callier.

—    Stasiek — odpowiedział, stojąc nieporusze-nie pod ścianą.

—    Siadaj i jedz. Chcesz być w moim oddziale?

Oczy chłopaka zaiskrzyły się radością.

—    Jeszcze jak! Przecie byłem z naczelnikiem Mielęckim i pułkownika pamiętam. Wtedy, koło Jeziora Pątnowskiego...

Callier obserwował zabiedzoną twarz, z której spoglądały na niego wielkie, błękitne oczy, przypominające wyrazem oczy dziecka.

—    Ile masz lat?

87


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
str 086 087 blewski w końcu nakazał odwrót. Po godzinie powstańcy wycofali się, nie przerywając prow
str 086 087 wg czynności naczelnego wodza. Kołaczkowski również nie potrafił patrzeć spokojnie na po
str 086 087 Królewskiej Mości nie tylko z okopów wybite, od przeprawy odbite, ale i całe tak są znie
str 086 087 cielą, doszło do gwałtownego uderzenia chorągwi czeskich. W czasie krwawej bitwy, jaka r
str 086 087 lustracji garnizonów w powyższych guberniach. Trzy tygodnie trwały książęce inspekcje, p
str 086 087 Truskolaskiego, którzy starłszy się w połowie drogi z podjazdem kozackim, wrócili do obo
str 086 087 Załącznik X RZUTNIA SZKOLNA 1.    Do urządzenia tymczasowej rzutni szkoln
str 086 087 (2) 45. „Z KURZEM KRWI BRATNIEJ’ Dla grupy pytań dotyczącej wojen domowych wydało mi się
str 086 087 (3) Studia o literaturze ludowej ze stanowiska historycznej i naukowej krytyki (1854) •—
page0344 340 którzy nauczali, że dusza jest śmiertelną i to na pozór nie bez słusznych powodów. My b
P1010437 Wszyscy patrzyli na niego w przerażeniu. Tymczasem ów człowiek zbliżał się do nas coraz bar
79632 new 43 (3) To miejsce na „Darze” oraz taka sceneria najbardziej nadawały się do snucia korsars
skanuj0118 (7) AKSJOLOGIA LTYC/NA kich Mają przeto charakter powszechny i odnoszą się do w szystkich
page0036 36 się pełnić na okręcie służbę majtka i został przyjęty. Dostawszy się do tego miasta, był
page0246 238Romanowski — Romans Na wiosnę 1861 r. Romanowski mocno schorzały udał się do wód francuz

więcej podobnych podstron