lustracji garnizonów w powyższych guberniach.
Trzy tygodnie trwały książęce inspekcje, przeglądy dywizji piechoty, jazdy, artylerii. Stale z nieodstępnym Bogusławskim jeździł Konstanty z miasta do miasta, przez lasy i pola Litwy, Wołynia i Podola 1.
Gdy powrócili do Warszawy, Konstanty po zakończeniu zwykłej parady na placu Saskim zwołał generalicję i wszystką starszyznę i pokazując im Bogusławskiego powiedział:
— Ja go wykurowałem. Doktorzy nie obiecywali mu tak prędkiego wyzdrowienia, musiałem więc sam zająć się kuracją pułkownika i w ciągu kilku niedziel przywiozłem go zupełnie zdrowego; nieprawdaż pułkowniku?
Podziękował Bogusławski Konstantemu i potwierdził jego słowa. Rzeczywiście, jazda i zmiana powietrza tak zbawiennie podziałały na Bogusławskiego, że obecni z podziwem spoglądali na pełnego życia pułkownika.
Bogusławski opowiadał Romanowi Wybra-nowskiemu o tej peregrynacji, która nie zapowiadała się bynajmniej pomyślnie:
— Ledwie mogłem wsiąść do powozu — zwierzał się przyjacielowi — aż mi się w oczach ciemno zrobiło, i pewien byłem, że gdzieś w drodze niedaleko Warszawy zakończę życie. Tymczasem podróż coraz lepiej mi służyła, wrócił apetyt, którego przedtem nie miałem, i już na pierwszej rewii mogłem być w świcie wielkiego księcia konno, czułem się coraz silniejszy, powróciłem zupełnie zdrowy.
Powrót do zdrowia i do pułku, do codziennych zajęć, które stały się treścią jego życia, był ważniejszy, niż ordery Św. Anny i Św. Włodzimierza wraz z nominacją na fligieladiu-tanta cesarskiego. Chodziły wieści, że 4 pułk ma być przemianowany na gwardyjski. Już w czasie * pobytu cesarza pułk bywał obsypywany nie tylko pochwałami w rozkazach dziennych, ale z reguły nagrodami „po rublu na głowę żołnierza, kieliszku wódki i funcie mięsa”.
Podczas koronacji Mikołaja na króla w 1829 roku niektórzy żołnierze otrzymali po dwanaście rubli srebrem. Była * to równowartość osiemdziesięciu złotych polskich, tyle wynosiła połowa płacy miesięcznej porucznika. Nic też dziwnego, że przepełnione były liczne szynki na Starym Mieście, do których gromadnie uczęszczali czwartacy. Nie obeszło się bez awantur. Żandarmi i policjanci mieli pełne ręce roboty po cesarskiej wizycie...
Konstanty w swych rozkazach dziennych
87
Ciekawe, że Konstanty w Warszawie chodził stale w mundurze rosyjskim (zwłaszcza kirasjerów podolskich, których był szefem), jedynie podczas pobytu carów przywdziewał mundur polski. Gdy natomiast opuszczał granice Królestwa Polskiego, dla odmiany stawał się z generała rosyjskiego — polskim i mocno to afiszował. Nic dziwnego, że ta przekorność musiała drażnić carską generalicję.