nym regimentem jazdy rzucił się do ucieczki. Rozpadły się szeregi obrońców — śmierć zbierała krwawe żniwo.
Było już po godzinie trzynastej, kiedy ucichły walki pod Prostkami. Część chorągwi litewskich wraz z Tatarami zajęta była wiązaniem jeńców oraz braniem łupów porzuconych przez nieprzyjaciela w obozie, na wozach i na pobojowisku. Kilka chorągwi oraz pewną liczbę Tatarów wysłano w pościg za uciekającymi w lasy Szwedami i Brandenburczykami. Natomiast główne siły, po krótkim odpoczynku, skierował Gosiewski drogą na Ełk, by doścignąć wycofujące się regimenty piechoty Wallenrodta i nie dopuścić do ich obwarowania się w Ełku. Dobywając ostatniego tchu z koni udało się. pościgowi dopędzić uciekającą kolumnę. Zmęczeni walką i forsownym marszem Brandenburczycy nie byli w stanie stawić oporu. Objęci paniką porzucili broń oraz wozy i rozbiegli się. Uszedł jedynie Wallenrodt wraz z 500 żołnierzami.
Zwycięstwo odniesione przez wojska hetmana Gosiewskiego pod Prostkami było całkowite. Nieprzyjaciel poniósł poważną klęskę. Jego straty wynosiły ponad 3 tysiące zabitych i rannych, a 2 tysiące dostało się do niewoli — w tym dwóch generałów i siedemdziesięciu oficerów. Zdobyte zostały wszystkie działa oraz 41 sztandarów. W bitwie tej poległ kwiat w?ojska brandenburskiego. Straty chorągwi polskich, litewskich i tatarskiego czambułu były o wiele
mniejsze — w ich szykach nie doliczono się jodynie kilkuset ludzi.
Bitwa pod Prostkami zyskała sobie wysoką ocenę w dziejach polskiej sztuki wojennej. Jest rzeczą bezsporną, że taki sukces militarny mógł odnieść jedynie wysokiej klasy dowódca. Szybko podejmowane decyzje i inicjatywa polskiego wodza, hetmana Wincentego Gosiewskiego, na polu walki nie pozwoliły dowódcy brandenburskiemu na doprowadzenie do koncentracji sił i paraliżo wały każdą próbę generała Waldecka zorganizowania skutecznego oporu. Hetman potrafił również właściwie wykorzystać Tatarów posiłkowych, którzy doskonale wywiązali się z o-
83