razem na szczęście nie zwołano sądu wojennego, gdyż minister skarbu, książę Franciszek Ksawery Drucki-Lubecki, tak zręcznie pokierował sprawą, że winnych sądziła najwyższa instancja — Sąd Sejmowy. Co prawda cywilny sąd wydał łagodny wyrok, ale car Mikołaj rozgniewany na senatorów za pobłażliwość, a podjudzany przez wielkiego księcia Konstantego, nie pozwolił ogłosić publicznie buntowniczego — jego zdaniem — werdyktu polskich sędziów. Podpułkownika Seweryna Krzyżanowskiego, niby że był poddanym Cesarstwa, a nie Królestwa Polskiego — zesłano na Sybir za to głównie, że stykał się z rosyjskimi spiskowcami. Dekabrystów już dawno powieszono, natomiast członkowie Izby Senatorskiej pokutowali w Warszawie niczym w aresztach domowych. Zabroniono im bowiem opuszczać stolicę. Wytworzyła się napięta sytuacja. Ludność Warszawy i całego kraju była wzburzona. Wydawało się, że jedna iskra wystarczy, aby wybuchł pożar rewolucji.
Pułkownika Ludwika Bogusławskiego gnębiły smutne myśli. Nie zajmował się nigdy sprawami wielkiej polityki. Przez większość swego życia był tylko żołnierzem. Po wojnach napoleońskich pułk, szkolenie rekrutów, parady, manewry, zmiany warty wypełniały całkowicie jego życie. Jedyny luksus, na jaki sobie pozwalał, to fajka, przy której można było chwilkę odpocząć, spokojnie podumać. Ale pod mundurem konstantynowskiego oficera, dowódcy wzorowego pułku piechoty, biło przecież serce dawnego żołnierza Tadeusza Kościuszki, Jana Henryka Dąbrowskiego, księcia Józefa Poniatowskiego. Pułkownika Bogusławskiego wciąż gryzło sumienie, że dał się oszukać chytremu Kurucie.
Mijały dni, Bogusławski zaczął się sam ku-rować. Wreszcie zaniepokoiło to wielkiego księcia, który już od pewnego czasu nie widział na czele swych ulubieńców „filibustie-rów” dowódcy 4 pułku liniowego. Naczelnemu wodzowi zameldowano, że pułkownik Bogusławski jest chory i nie opuszcza swej kwatery. Konstanty polecił nadwornemu lekarzowi, Kuczkowskiemu, aby odwiedził chorego i dowiedział się, jaki jest jego stan zdrowia. Doktor zbadał Bogusławskiego i stwierdził: żółtaczkę, przepracowanie, brak ruchu i świeżego powietrza.
Gdy Konstanty wysłuchał opinii Kuczkowskiego, zapytał się go, kiedy pułkownik będzie zdrów. Na odpowiedź Kuczkowskiego, że nieprędko, Konstanty z właściwą sobie żywością oświadczył:
— Ja będę najlepszym jego lekarzem i zobaczysz, że wkrótce pułkownik będzie zdrów.
Niebawem w mieszkaniu Bogusławskiego zjawił się adiutant wielkiego księcia z rozkazem natychmiastowego zameldowania się w Belwederze. Konstanty chciał się naocznie
83