wątpię, wiedząc jak dobre imię po sobie zostawiliście. Ale nie powiedzieliście mi, że nie macie w ręku żadnego dowodu na powrót Wasz do czynnej służby.
Pośpieszam więc przesłać Wam takowy z podpisem i pieczęcią agenta wojskowego Rządu Narodowego, będącego na teraz za granicą:
►►Zawiadamiam niniejszym wszystkich dowódców wojsk powstańczych w kraju walczących, wszystkich dowódców partyzanckich i wszystkie władze cywilne, że ob. Callier Edmund, b. pułkownik wojsk powstańczych, wszedł z wiadomością i zezwoleniem Wydziału Wojny przy Rządzie Narodowym w tym samym stopniu na nowo w służbę narodową.
Wszelkie więc władze, tak wojskowe, jak cywilne, w czym to, do której należy, winne są pomoc i współdziałanie około sprawy narodowej rzeczonemu pułkownikowi wojsk powstań-czych«.
Co do przeznaczenia Waszego radzę Wam, pułkowniku, zaczym inaczej postanowionym nie będzie, znieść się z majorem Nadmilerem, który podobno jest w Lidzbarku w Prusach. Ten zawiadomi Was, czy można co zrobić w Płockiem. Porozumiejcie się w tym względzie z ob. M., byłym komisarzem P., który obecnie jest w Dreźnie; może ten będzie mógł sam Wam wszystko objaśnić, a gdyby nie był w stanie tego uczynić, to na ten czas zgłosilibyście się do majora Nad-milera, którego on łatwiej będzie mógł wynaleźć.
W takim razie moglibyście zabrać broń przeznaczoną dla kapitana Gostkowskiego, którą Wam wskazać będzie obowiązany porucznik Na-grodzki; tego oficera moglibyście, pułkowniku, wziąć do swojego oddziału.
Agent wojskowy biura pomocniczego i komisarz rządowy będą Wam pomocni w zakresie tego listu,, o ile będzie w ich. mocy”.
Callier natychmiast przez Drezno udał się do Poznania, gdzie otrzymał rozkaz objęcia w Prusach Zachodnich i na Pomorzu naczelnego dowództwa nad tworzącymi się oddziałami. W lutym 1864 roku zaczął dowodzić dużym oddziałem, sformowanym z ochotników województw chełmińskiego i pomorskiego, który liczył 900 powstańców, uzbrojonych w 624 karabiny, 88 sztucerów, 132 karabinki, 150 pistoletów, 167 pałaszy i dubeltówki. Callier wytężał cały swój wysiłek, aby oddział był dobrze uzbrojony, mimo że brakowało amunicji. Wszędzie piętrzyły się ogromne trudności, głównie ze strony szlachty i władz cywilnych, źle ustosunkowanych do powstania. Starano się odroczyć termin przejścia granicy i wystąpienia zbrojnego, wynajdując najrozmaitsze powody.
„Ci panowie powiatowi, widząc, że nie na żarty organizowano się przez całą zimę... zaczęli wynajdywać jak najrozmaitsze powody, aby dzień wystąpienia odwlec. Szczególnie odznaczył się pod tym względem powiat lubawski. Nie przypuszczając, żeby pod płochymi wymówkami
101