piechoty liniowej, nowej powstańczej formacji, początkowo jako 2 pułk województwa krakowskiego, był typowym przedstawicielem „czapników”. Tak starzy, konstantynowscy żołnierze, chlubiący się z wysokich kaszkietów z metalowymi orłami, nazywali nowe pułki wojewódzkie, tworzone z wyraźną pogardą przez dyktatora Chłopickiego. Była to — jego zdaniem — „ruchawka” zdatna jedynie do pożerania racji żywnościowych.
„Czapnicy” ubrani byli w sukmany chłopskie, a, potem w różne stare wybrakowane mundury Komisariatu Ubiorczego. Zamiast kaszkietów za nakrycie głowy służyły żołnierzom tych pułków ich własne rogatywki chłopskie lub czapki furażerki z daszkiem. Uzbrojeni byli przeważnie w kosy na sztorc osadzone i stare karabiny, wciąż wymagające naprawy. Właśnie lustracja broni wywołała naganę Bogusławskiego. Młody żołnierz nie wykazał zbyt wielkiej troski o dobry stan broni palnej. Nie dośó, że nie była należycie pielęgnowana, oczyszczona, to jeszcze miewała popsute zamki. W ten sposób karabin stawał się bezużytecznym kijem, w najlepszym wypadku rękojeścią bagnetu. Młodzi oficerowie wywodzili się z masowej nominacji powstańczej i byli niedoświadczeni, jak większość podoficerów w takich pułkach bez tradycji, stąd się brała pewna niedbałość w detalach służby. Musiało to razić dowódcę dywizji nawykłego od lat do rygoru, czystości i porządku.
Reszta pułków 3 dywizji, mianowicie stare 4 i 8 pułki liniowe, które pomimo strat pod Ostrołęką zachowały kadrę przedpowstańczą, a nawet nowy 5 pułk strzelców pieszych „dzieci warszawskich” — mogła dać tylko dobry przykład „czapnikom”. Bataliony 10 pułku piechoty przeładowane były świeżym narybkiem. 10 pułk był dwukrotnie uzupełniany rekrutami. Najlepiej wyszkolony element, niejako śmietanka jednostki, pomaszerował na skompletowanie starego 2 pułku piechoty liniowej. Po porażkach i stratach kwietniowych pod Wronowem i Kazimierzem nadeszła nowa partia nowozaciężnych. Wysocki, osobiście mężny, nie umiał sobie poradzić z „czapnikami”, mocno ich ująć w garść. Może by sobie lepiej poradził z wiarusami wysłużonymi w przedpow-stańczej formacji. Zganiwszy batalion 10 pułku i jego dowódcę, z satysfakcją zastał wszystko w porządku tam, gdzie właśnie dowodzili rutynowani oficerowie: Kazimierz Majewski
(4 pułk piechoty liniowej), Wodzyński (8 pułk piechoty liniowej) i Jakub Antonini (5 pułk strzelców pieszych). Ten ostatni pułk utworzony był kosztem stolicy, pięknie ubrany i uzbrojony, pod każdym względem godzien stanąć obok starych pułków konstantynowskich, a dumny był właśnie z miana „dzieci warszawskich”.
123