bronić wolności Polski. Jednocześnie jednak zaznaczyli, że chcą się zaciągnąć do 4 pułku piechoty liniowej. Porucznik J. N. Niemojow-ski ułatwił tym rodowitym Niemcom, nie rozumiejącym ani słowa po polsku, spełnienie ich pragnień.
Można przypuszczać, że właśnie ochotnicy pruscy rozsławili czwartaków i natchnęli poetę niemieckiego do napisania pięknego wier-sza o 4 pułku 1 oraz artystów plastyków do uwiecznienia czwartaków.
Głosząc chwałę jednego pułku Juliusz Mo-sen właściwie oddał hołd całej naszej armii, całemu narodowi polskiemu, który ofiarnie bił się „za naszą i waszą wolność”. Już po upadku powstania, na wygnaniu, czwartacy utworzyli najbardziej radykalne i postępowe organizacje.
1 siąt osiem tysięcy pięciuset żołnierzy i trzy-U sta dziewięćdziesiąt dział, przeważnie dużego kalibru, opasywała lewobrzeżną Warszawę. Z punktu obserwacyjnego na kościele ewangelickim widać było, jak na dłoni, wojska nieprzyjacielskie. Rozległość szańców warszawskich wymagała do należytej obrony co najmniej sześćdziesięciu tysięcy ludzi. Wysłanie dwu-dziestotysięcznego korpusu generała Hieronima Ramoriny w Podlaskie i Lubelskie, a czterdziestotysięcznego korpusu generała Tomasza Łubieńskiego w Płockie spowodowało zmniejszenie armii przeznaczonej do obrony Warszawy do trzydziestu paru tysięcy. Z odcinka zajmowanego we wrześniu przez dywizję Bogusławskiego odeszła 5 i 6 dywizja piechoty.
Wbrew opinii zgryźliwego generała Wojciecha Chrzanowskiego nasza generalicja, z generałami: Janem Krukowieckim, Józefem Bemem i Janem Umińskim na czele, była święcie
127
Juliusz Mosen, Walecznych tysiąc.