WACŁAW POTOCKI
I on też Ludzi chwytał, jako tu diugo tył;
Pieniędzy nierad chował, bogatych ubożył:
Kazał, suknią przedawszy, miecz kupić do boku;
Wodę ze studnie pijał, czasem i z potoku.
Nikt mu prawie dobrego słowa nie rzekł z ludzi;
Chciwość go cudzej dusze ustawicznie trudzi.
Nie .miał na świecie, gdzie by głowę swoję skłonił, Uciekał i często się krył, często się chronił;
Często mieszkał na puszczy, bez chleba, bez soli,
Też go szatan po górach nosił wedle woli.
Wszytko to, jako widzę, i do was się przyda;
Więc skoro Judasz zdrajca Żydom Pana wyda,
Nie maszli też takiego, kto wie, między wami?"
Tu złodzieje westchnąwszy ruszą ramionami,
„Bito Pana, wodzono, wiązano u słupa.
Że się na Nim padało ciało jak skorupa.
Rozbity na ostatek na okrutnym krzyżu,
l ryas, i was, z Bieszczadu jednych, drugich z chyżu, Na pale, na szubieńce, na haki, na koła,
Taka wasza zasługa nieomylnie woła.
Między dwiema Pan wisiał zbójeckimi drzewy;
Strzeżcież się, chrześcijanie, radzę, strony lewej.” Skoro skończył, dziękują, a o raz mu po trzy Zrucą grosze za ono Boże słowo łotrzy.
DEKRET SPRAWIEDLIWY
Gdy już, już swoje miał zalegać mary,
Czynił testament jeden ociec stary,
A choć miał syna, ale w cudzej stronie Dawno się bawił i o Jego zgonie Coś słychać było, owszem, to twierdzili Ojcowie, którzy wtenczas przy nim byli.
Więc karmelitów dziedzicami czyni Wszytkich wsi swoich i co chował w skrzyni.
A to wżdy tego w swym piśmie dołożył,
Gdzieby się wrócił i syn jego ożył,
To, co się ojcom będzie podobało,
Niech bierze, chociaż wiele, chociaż mało.
Nie wyszło potem spełna roku ćwierci,
Gdy się ten wraca po ojcowskiej śmierci.
Aż karmelici jadą z testamentem.
„Nie płacz — cieszą go — już twój rodzic świętem. ■W czyścu się pewnie niedługo zabawi,
Kto się tak dobrze na on świat wyprawi.1’ Ów, skoro smutny testament przeczyta:
„Cóż mi widy dacie?” — onycb ojców pyta, A ci, skoro mu wszytko wprzód rozważą.
Jakiś Pogwizdów na piasku ukażą.
Że krótko powiem, poszli do sędziego.
Słuchajcież sądu i dekretu jego.
„Co wam, ojcowie, podoba się bardziej — Spyta ich — czy ta wieś, którą on gardzi. Czy tamtych dziesięć, co przy was zostają? ' Skromnie mu tedy ci odpowiednią:
„Wolimy dziesięć niż tę jednę, panie.11
A Sędzia: „Wierę, i moje to zdanie.
Więc się trzymając testamentu dźwięku. Dziedzicowi jc oddajcie do ręku.
Niechaj Pogwizdów ma umarta dusza,”
Z tym poszły stronie obiedwie z ratusza.
GOLONO STRZYŻONO
Idący gdzieś mąż z żoną po iawce przez wodę,
Ujźrą chłopa bez brody, co ongi miał brodę.
„Ba, wej, jak się nasz sąsiad wygolił" — mąż powie.
A żona: „Wżdyć to ostrzygł, a to znać po głowie." Znowu ten: „Ba, ogolił”; owa: „Ostrzygł” — rzecze.
Tak długo między nimi owej było przeć ze,
Aż od słów przyszło do rąk, aż ją zepchnął z ławy.
Już tonie, już się baba napija Rudawy,
Już i z głową pod wodą na dnie (owi śiiże,
Przecie palcami, rękę ukazawszy, strzyże.
Gdy się o tej sąsiedzi dowiedzą przygodzie,
Bieżą na dziw, a widząc, że przeciwko wodzie Mąż jej szuka, wszyscy w śmiech; a ten rzecze: „Szkoda Dziwić się; wszytko-ć, prawda, na dół niesie woda. Lecz niewiasta tak sprzeczna we wszytldm z natury,
I po śmierci, rozumiem, płynęła do góry."
KAZANIE WIELKOPIĄTKOWE
Pił pleban w Wielki Czwartek z wikarym do świtu.
Więc gdy wedle starego na ambonę kwitu Iść przyszło, rzecze pleban: „Mój księże wikary,
Żal mi Pana Jezusa bez końca, bez miary,
445