JAN ANDUZPJ MOItSZPiT'!
I z dziegciem, że się nozdrza w kupę tulą; Czuję, jak Tantal, że mi wpośród strawy Głód zapowiedzą niezwykłe potrawy;
Znoju się lękam w niedostatku piwa
I żywych prochów z spiskiego przędziwa.
A ty zaś jedziesz między grzeczne Niemki, Gdzie więcej niźii 2 kalendarza Lem ki Możesz już sobie szczęścia prorokować I niż Alkoran swoim obiecować Zwyld bisunnańcom, zażyjesz rozkoszy,
Skąd cię zaś potem z trudnością wypłoszy, Tak że choć poseł wróci do pieczęci,
Ty w Regenszpurku zostaniesz z swej chęci. Sam cię dwór carski i kawalerowie,
I chęć ułożyć włoski język w głowie,
I przejąć ten tryb przewoźnego kształtu,
I świat przewąchać, zatrzyma-ć bez gwałtu; Więc i toć doda ntesmętnej zabawy,
Żebyś niemieckie sznurowne postawy, Nasztychowane brody i powagę,
Oczy na śrubach i słowa na wagę,
Rady z zegarka i za kołowrotem ■Wbił sobie w pamięć i za swym powrotem Cudzoziemskimi ucieszył nas żarty I pana, kiedy pokój więc zawarty.
Powracaj jednak, niech nas czas niedługi Stawi obudwu do dworskiej posługi,
Której ja, chociaż dwór kładę tak tanie,
Nie zganię sobie ani tobie, Janie,
RAKI
Cnota cię rządzi rtie pragniesz pieniędzy;
Złota dosyć masz nie boisz się nędzy; Czystości służysz nie swojej chciwości;
W skryto ści mieszkasz nie przywabiasz gości; Szyciem zarabiasz nie wygrawasz w karty;
Piciem się brzydzisz nie bawisz się żarty; Matki się boisz nie chybiasz kościoła;
Gładki to anioł nie zła dziewka zgoła; Szumnie ważysz mnie nie srebro w kieszeni;
U mnie wprzód rozum niż miłość się zmieni.
DO JEDNEJ
Nie dziwna to u mnie, pani,
Że cię każdy, kto zna, ga — lante wspomina;
Doglądasz bydła, przędziwa,
Przy tym wolisz szklankę pi — gwów usmażyć.
Przyznać ci, jak aptokarce,
Że umiesz wysuszać gar — garyzmy.
Przy stole-ć to nie nowina,
Że ci nie nas tarć zą wi — detek rozbierać;
Skąd kiedy w taniec poskoczysz.
Pewnie się rześko zato — nie powstydzisz.
Nie mierzi cię gość życzliwy.
A mąż patrząc dobrze ży — je z tobą;
Zwłaszcza gdy kto nieubogi,
Wyjednasz mężowi ro — czną intratę.
Nawet przed chudym pachołkiem
Nie pysznaś z swoim nado — bnym ukłonem.
Więc to d2twna, że cię chwalą,
A gdzie indziej takie pa — nie kanonizują.
PIESZCZOTY
Ta, w której ręku żywot mój i zdrowie, Pieści się ze mną i dzieckiem mię zowie; Ale Idedy chcę, jak małe dzieciny,
Trochę bezpieczniej poigrać bez winy,
Ostro stę stawia, na śmiałość narzeka,
I ust, i piersi dzicięciu umyka.
Dotknij jej, Wenus, zwyciężnym orężem, Wnet mię nie dzieckiem pozna, aie mężem.
DO PANNY
Twarde z wielkim żelazo topione kłopotem, Twardy dyjament żadnym nieużyty miotem, Twardy dąb stary, wiekiem skamieniały,
Twarde skały, na morskie nie dbające waty — Twardszaś ty, panno, której tzy me nie ztamaty, Nad żelazo, dyjament, stary dąb i skały.
PEWNY SKARB
Złodziej ci gdańskie powytupa skrzynie, Plon cię w zagonie obiecany minie, Piorun popali dwory i stodoły,
383