IMGB48 (4)

f

PRZEDMOWA

Jeszcze przed pięciu laty science fiction była dla mnie zaledwie mglistym wyobrażeniem związanym z przyszłościowymi powieściami, przygodami na dalekich planetach i kolorowymi zeszycikami w krzyczących okładkach.

Taki właśnie zeszycik — The lllustrated Man Raya Bradbury’ego, wcisnął mi kiedyś do ręki jeden z przyjaciół. Zaczęłam kartkować bez entuzjazmu — lecz wkrótce uległam fascynacji. Opowiadania spodobały mi się: barwna fantazja i poetycznie wrażliwe marzenia człowieka potrafiącego sięgnąć myślą daleko w przyszłość przemówiły do mnie. Tym bardziej, iż było to nie tylko „bajanie”, lecz wszystko odsyłało do współczesności, do dzisiejszego człowieka i problemów naszych czasów.

Postarałam się o więcej literatury science fiction — o książki Isaaka Asimova, Kurta Vonneguta Jamesa Blisha — i na tygodnie uciekłam z szarego świata codzienności. Lektura była trudna. Wiele rzeczy było dla mnie zupełnie niezrozumiałych. Zdumiewające jest to, jak bardzo potrzebna jest tu wiedza z różnych dziedzin, jak fizyka, biologia czy astronomia. Przyjaciele naukowcy pomogli mi i wiele wyjaśnili. Zapomniałam o mojej pogardzie dla kolorowych zeszycików i starałam się już tylko zrozumieć.

Przekonałam się, że science fiction wcale nie o-