narodu"28. O właśnie: nadać społeczności nie tylko mądre prawa, ale jeszcze i obyczaje, zrzucić szlacheckie narowy i mity, przez odmianę edukacji odmienić do gruntu sposób myślenia i czucia, znieść stano-wość w życiu znosząc ją na papierze — takie było racjonalistyczne a priori wileńskich i warszawskich satyryków, wolnomularzy, entuzjastów postępu, ich miejsce najsłabsze, prędko dopatrzone przez krytyków.
Krytycy ci niekoniecznie byli tradycjonalistami, dla których wszystko, co dawne, godne by było zachowania. Ich opór przeciwko nadmiernym zakusom modernizatorów wypływał z różnych źródeł: niekiedy po prostu stąd, że wnikliwiej wyczuwali psychiczne napięcia ludzi, którym przyszło żyć wdatach gwałtownych przemian społecznych. Wawrzyńcowi Surowieckiemu bliska była idea wprowadzenia Polski na drogę nowoczesnego europejskiego rozwoju, ale zdawał-on sobie sprawę z opornej siły społecznego dziedzictwa. ,,Kto umie — pisał już w roku 1807—należycie odróżniać człowieka politycznego od owego, jakiego nam malują moraliści i poetyczni filozofowie, zgodzi się łatwo: że rzadko rozumem, a zawsze się rządzi nałogami i panującymi opiniami. Potrzeba wiele cierpliwości i długiego czasu, aby w nim osłabić raz wygórowany mechanizm, zaczem się ugruntuje natomiast inny dogodniejszy"29.
Z tego założenia wywodził Surowiecki niezmiernie trafne, bo i dziś jeszcze nie tracące znaczenia, dyrektywy socjotechniczne dla reformatorów i prawodawców. Zakorzenionych „przesądów" —tłumaczył — nie trzeba na gwałt tępić, lecz stopniowo je przekształcać, „mięszając stary pokarm z nowym", jak to zręcznie umieli ongi czynić krzewiciele chrześcijaństwa. Pomny równie metod jakobińskich, jak aktualnych zakusów napoleońskiej unifikacji, upierął się nasz publicysta przy tym, że „chociaż naczelny zamiar i dążenie wszelkiego prawodawstwa powinno być jednem we wszystkich krajach i zgodnem co do główniejszych rysów, potrzeba jednak wielkiej ostrożności,\skoro chodzi o miejscowe zastosowanie jego do charakteru i potrzeb ludu jakowego". Nakaz lub zakaz, gdy nie zgadza się z pobudkami interesu ludzi, pozostanie nieskutecznym, pobudek zaś i przywiązań nie zmienia się dekretami. „Między innemi mamy świeży przykład przed
T. Szumski, Piotr Wit! la,etyli Mtłoić monarchy do narodu, Poznań 1819, cyt. wg: A. Zieliński, op. cit.,s: 31.
* W. Surowiecki, Utsagi tczglfdem notsegó pmcoodoKMcum narodzie, w zbiorze: Korrespondcncya to materyach MS itru kraiu i narodu połtkugo rosiairtsąiących, wyd. J. K. Szaniawski, Warszawa 1807, s. 169—190.
oczami na Francji; prawodawcy jej uniesieni więcej rozumem jak roztropnością, wikłali długo siebie i naród w okropny nieład, przez niebaczne wprowadzenie nieprzyzwoitych, acz często rozumnych praw nowych; [...] chcieli oni, podług prawideł uplantowane) teorii, przetworzyć w mgnieniu oka lud żyjący w odwiecznych nałogach’1. Taki nadmierny zapal do „przetwarzania narodów” powoduje tylko zaburzenia: mądry prawodawca nie dąży przeto do doskonałości ani nie wybiega zanadto w przysżlość30.
Podobne przestrogi znajdujemy i u innych pisarzy, zwłaszcza po roku 1815, ? tym, że mniej o przesądach, dobitniej zaś mówi się w nich
0 potrzebie liczenia się z narodowymi sentymentami i tradycją, co już było adresowane bardziej do cesarza Aleksandra niż do francuskich czy polskich radykałów. Rząd i ustawy do charakteru narodu mają się stosować, nie odwrotnie — dowodził Julian Czermiński31. Narodowych namiętności — ostrzegał Fryderyk Skarbek — siłą zwalczyć nie sposób, to drażni i wzmacnia je tylko; chcąc je łagodzić, raczej wypada im schlebiać, a tak opinię publiczną stopniowo naprowadzać do umiarkowania32.
Tę postawę ochrzcić można mianem konserwatyzmu praktycznego: zalecane przezeń środki mogły całkiem sprawnie — skuteczniej od radykalnego utopizmu — służyć projektom europeizacji i demokratyzacji życia polskiego, obyczaju i struktur społecznych. Rzecz w tym, że w Polsce ciągłość dziejów domowych została przerwana brutalnie
1 dlatego właśnie objawiła się następnemu pokoleniu jako wartość osobliwie cenna. W tej epoce rewolucji, wojen i rozbiorów, nagłych wyniesień i równie nagłych upadków fortun i państw, cesarzy i wodzów, odkrywała się — paradoksalnie -— siła. i trwałość przywiązań do rodzinnego domu, języka i obyczaju przodków, co rodzić musiało impulsy zachowawcze, nieodzowne do umocowania zachwianego poczucia tożsamości.
Znalezienie punktu równowagi między tą dążnością zachowawczą i dążnością modernizacyjną stało się tedy doniosłą kwestią polskiego bytu i polskiej myśli. Trudny w tej sytuacji wybór priorytetów powodował nieustanną ambiWalencję postaw umysłowej elity, co ujawniło się już w czasach pruskich, wkrótce po trzecim rozbio-
39
Ibidem, s. 186-189.
J. R. Czermiński, O charakterze narodowym, w zbiorze: Jakiej filozofii Polacy potrzebują, s. 371-372. ^ F. Skarbek, O polityce, loc. cit., s. 347-352. 1