IMGa72 (3)

IMGa72 (3)



Orzeszkowa w Listach o literaturze30 i wreszcie życie samo. Bo rzeczywiście nie brakowało u nas uczonych zarabiających na życie lekcjami, pisaniem artykułów do czasopism, albo zasiadających do umiłowanej pracy po całodziennym biurowym wyrobnictwie. Zjawisko nieuchronne tam, gdzie wzrost naukowych zainteresowań i aspiracji jednostek spoza kręgu majątkowej elity nie znajduje oparcia w instytucjach akademickich. Niektórzy uważali je za korzystne. Dygasiński w roku 1884 pyta! retorycznie, „czy owo pięcie się na Golgotę nauki nie jest wyrabianiem olbrzymich sił w człowieku”3.

Wyrzeczenia mają jednak to do siebie, że człowiek gotów je ponosić tak długo, póki nie widzi możliwości robienia tego samego bez wyrzeczeń. Uczony, jeśli hartowny, oprzeć się czasem potrafi pokusie lepszych zarobków, rzadko — pokusie lepszego laboratorium. Ideologia cierpiętnictwa pracy umysłowej zaczynała, w konfrontacji z życiem, budzić wątpliwości niektórych pozytywistów, tym bardziej że w teorii byli zwolennikami harmonizowania interesu jednostkowego ze społecznym. „Nie widzimy żadnej sprawiedliwej przyczyny, która by nakazywała koniecznie wieńczyć wyższe umysły cierniową koroną” — pisał publicysta „Niwy”, zbijając tezy Smilesa. Taka doktryna zwalnia przecież społeczeństwo od odpowiedzialności i w skutkach swoich prowadzi do tragicznej niemocy inteligencji: „Niemoc ubogiej zdolnej młodzieży, która w braku środków musi przerwać swe studia [...], niemoc ludzi światłych, ujarzmionych rzemieślniczą pracą, którym ubóstwo nie pozwala produkować tyle, na ile ich siły i wiedza starczą — wszystko to są okazy tej niemocy inteligencji”. Dla wydobycia i twórczego wykorzystania talentów — wywodził autor — „pomoc własna” nie wystarczy: niezbędna jest „pomoc społeczna”, niezbędne są ,szkoły, uniwersytety, naukowe stowarzyszenia, spółki, kluby, redakcje”. Redakcje zresztą, jak już widzieliśmy, same siebie oceniały pod tym względem raczej krytycznie. Dziennikarskie wyrob-nictwo hamuje bowiem rozwój umysłowy młodych ludzi, czyni z nich dyletantów we wszystkich dziedzinach wiedzy: „Zamiast zdolnych psychologów, historyków, przyrodoznawców, prawników, astronomów, otrzyma literatura zręcznych felietonistów”. Wszystko to były 1 2

„zaklęte koła”, które tylko zorganizowana pomoc społeczna potrafi; przełamać.

Któż ją miał zorganizować? Kto łożyć? Autor z „Niwy” rozumnie dowodził, iż inwestowanie w naukę i uczonych jest wysoce opłacalne dla każdego nowoczesnego kraju. Ale rok 2był 1874: carat niszczył kulturę, szkoły, piśmiennictwo polskie z zawziętą premedytacją. Po** zostawało odwoływanie się do ofiarności publicznej celem tworze- / nia — na wzór poznański — towarzystw pomocy naukowej. Trochę L liczono na drobne składki, bardziej na filantropię możnych i bogatych, ] gromiąc za bezduszną obojętność tych, co „znają tylko albo blaslc imion, albo blask złota”}2.

W tych to latach rozpoczęła się druga Wielka Emigracja. Nie ławą, jak tamci — wieszcze, żołnierze i politycy — lecz niemal niezauważalnie, rok po roku, opuszczają kraj najwybitniejsi — bo oni właśnie mają najlepsze szanse za granicą. Tak wyjechali: Nencki, Olszewski, Stras burger, Baudouin de Courtenay. „To gorsze niż wywóz drzewa lub zboża do Gdańska” — biadał Świętochowski. Pozytywiści byli I programowo przeciwni wychodźstwu, ale rozumieli jego motywy I i patrzyli bezsilnie na ten tragiczny eksport wiedząc w dodatku, że -i uczeni z natury rzeczy szybciej niż poeci tracą kontakt z krajem i jego ') potrzebami: „Stąd też w czasie, kiedy naszą inteligencją Europa jest gęsto posiana, u nas w kraju na palcach jej przedstawicieli wyliczyćby można; kiedy niemieckie zeitszrifty obładowane są pracami polskich uczonych, w Warszawie nie znalazłoby się dość sił dla wydawania jednego większego naukowego pisma. Co na tern traci literatura, kraj cały — pojąć łatwo”33.

Z tych alarmów i apeli zrodziła się w końcu Kasa im. Mianowskiego, która wszakże sama jedna zaradzić nie mogła brakowi materialnych podstaw prowadzenia badań naukowych. Emigracja naukowa trwała więc nadal, i nawet obóz pozytywistyczny tracił swych najwybitniejszych przedstawicieli: jedni wyjeżdżali do Galicji, inni dalej jeszcze.

Mniej rzucała się w oczy emigracja młodych: tych co wyjeżdżali na studia, a zostawali na zawsze lub na wiele lat. Któż zauważył wyjazd Władysława Natansona, Marii_Sk ł od owSkiej^S k ł od o wska i w Paryżu z największym samozaparciem wdzierać się musiała na „Golgotę

Niemoc intcligiencyi, „Niwa”, r. IV. 1873, s. 1-5, 24-27, 105-108.

[A. Świętochowski], Wyaót naszej inteligencyi. „Przegląd Tygodniowy" 1874, s. 282.    243

16*

1

„Myiii toroMCc tobie cierniste Ścieżki ku wiedzy, prawdzie, ku przeczuwanym, odgadywanym, w pocie czoła i męczarniach duchów wcielanym ideałom" itp. E. Orzeszkowa, List I ■ Wiek XIXi tegoczcini poeci, „Niwa", I. IV, J873, l. 258. Por. M. Żmigrodzka, Ortestkotta: Miodni pozytywizmu. Warszawa 1965, i. 240.

2

/i. DJygauńtkiJ, Z prasy: PtoUtaryat naukowy, „Przegląd Tygodniowy" 1884, s. 23.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
P5090073 I. ORZESZKOWA - FRAGMENT LITERACKIEJ BIOGRAFII 7 wach drażliwych w warunkach niewoli, przy
page0323 319 ciowe i życie samo jest tylko wypadkową z fizyczno - chemicznych działań pierwiastków,
scandjvutmp15e01 341 żerny oddawać się płciowym zespoleuiom w każdym czasie; a wreszcie życie towar
Inga Iwasiów Gender dla średniozaawansowanych4 choć piękna i ekonomiczna, jest fałszywa. Chcemy l
Historio literatury Mit odnawia się, bo może być wciąż na nowo wypowiadany [...]. Do mitu wszelkiego
I. PIERWSZA POMOC W NAGŁYCH WYPADKACH W ŚWIETLE LITERATURY Często życie człowieka „wisi na włosku”.
P5090071 WSTĘP I ORZESZKOWA - FRAGMENT LITERACKIEJ BIOGRAFII Zrazu nic nie wskazywało na to, że nazw
P5090075 I. ORZESZKOWA - FRAGMENT LITERACKIEJ BIOGRAFII 9 ołecznych; pj, 70), o próbie-mestii żydów-
Tofśtoj, JĄnna ‘.Karenina dało mi życie samo, obdarzając wiedzą - co zte, a co dobre. Wiedzy zaś tej

więcej podobnych podstron