CZYN I KRYTYKA RACJONALIZMU
„Impotencja — pisał Krasiński — to imię XIX wieku od upadku Napoleona” ł. Krasiński w swojej ocenie nie był odosobniony. „Po Napoleonie — wołał Chateaubriand — nastąpiła nicość”. Świetność minioną, choć przecież tak bliską, zastąpiła płaska monotonia powszedniej egzystencji... Były to czasy niebywałego rozkwitu legendy napoleońskiej. Stendhalowy Julian nie mógł się pocieszyć, iż urodził się tak późno, wtedy, gdy skończyły się błyskotliwe i gwałtowne żywoty, a pozostały jedynie małe i przeciętne kariery, vgdy zabrakło okazji do wielkich czynów, a przemierzać Europę można już było tylko w charakterze komiwojażera, turysty czy wygnańca. Wielu oceniając własną epokę pisało o rozbieżności pomiędzy myślą i działaniem, o atrotii woli i niemożności czynu, o wielkich ideach, które wywołują co najwyżej drobne emeuty, pozostawiając świat nie zmieniony. Stąd właśnie ów charakterystyczny dla pierwszych dziesięcioleci XIX wieku fenomen — pojawienie się w skali masowej „filozofii czynów”, które usiłowały zasypać przepaść, tak boleśnie przeżywaną, pomiędzy myślą, uczuciem i działaniem oraz zjednoczyć je w jednolitej wykładni. Jedną z takich prób była właśnie doktryna Towiańskiego. Jej profetyzm in-- tegralnie włączał w siebie aktywizm. Przekona-
nie o własnej misji otwierało bowiem przyszłościowy wymiar dziejów. Nie była to w ląc retrospektywna i kontemplatywistyczna filozofia historii. Miała natomiast ujawniać prawdą, aie-by „upominać ludzi" o jej spełnienie w czynie. „Co znamionowało nową nauką — zapytywał Michelet i odpowiadał — siła wiary, dążność... wydobyć z Historii... pierwiastek czynu'* *. ^Nauka nasza — twierdził Słowacki —— tywa i do czynu prowadzi, filozofia nasza jest filozofią czynu, nie żadnych marzeń"a. Ten zaś akty-wistyczny sens nauki Towiańskiego — w odczuciu wielu emigrantów — stanowił o jej angażującej i atrakcyjnej sile.
Poszukiwanie wiedzy żywej, bądącej matką czynów, złączyło sią w poglądach Towiańskiego z totalną krytyką racjonalizmu. Rozum został obciążony odpowiedzialnością za istniejące zło. To on zaludnił świat ,,martwymi" abstrakcjami i pośród „obfitości światła" zasiał „grubą ciemność". Albowiem rozum nawet jako organ poznawczy uznany został za ograniczony i niezupełny. Może on jedynie ustalać cząstkowe pewniki, z natury rzeczy „nie dochodzi do jedności* do istoty”1 2 3. Dzisiaj — powiadał Towiań-— „cierpi świat pod mnogością promieni, nie tylko fałszywych, ale i prawdziwych, a nie związanych". Brak jest całościowej perspektywy. Tej zaś rozum nie jest w stanie wypracować. Nie może bowiem poszczególnych pewników , .skoncentrować i przytwierdzić do punktu naznaczonego", nie może dokonać syntezy. Należy więc odrzucić pretensje rozumu do niezawisłości i „złamać jego dumą”. Trzeba odnaleźć inną podstawę dla upragnionej syntezy.
Z jednostronnej afirmacji rozumu płynie właśnie owe „rozpełzanie się w duchu" — cha-
53
w. Mickiewicz: Żywot Adama Mickiewicza, t. II, Poznań 1892, s. 238.
• j Słowacki: Dzieła, t. XII, s. 186.
V Towiaóski: Pisma, t. I, Turyn 1882, s. 180.