n
już wyraziste odczucie życia, którego nie osiągnęłoby ani ciało bez słupa, ani słup bez posuwającego się naprzód ciała. Co więcej, opływowe i zaokrąglone linie różnią się w sposób istotny od płaskich powierzchni i kantów słupa, a kontrast ten jest sam w sobie pełen ekspresji. Tymczasem ciało dotknęło słupa: przeciwieństwo jeszcze się zaostrza. Wreszcie ciało wspiera się o słup, którego nieruchomość stanowi dla niego mocny punkt oparcia: ' słup stawia opór, a więc działa! Przeciwieństwo tchnęło życie w nieożywiony kształt; przestrzeń ożyła!
Załóżmy teraz, że słup jest tylko pozornie sztywny i że przy najlżejszym zetknięciu jego materia może objąć kształt dotykającego ciała. Wówczas żywe ciało wcisnęłoby się w miękką materię słupa i utopiłoby w niej własne życie, a tym samym zabiłoby słup. („Sofy głębokie jak groby", Baudelaire).7 Jest to tak oczywiste, że nie warto tego dodatkowo udowadniać. To samo doświadczenie można by przeprowadzić z ziemią. Wyobraźmy sobie na przykład elastyczny grunt, w którym stopa pogrążałaby się za każdym krokiem, ale który zaraz potem podnosiłby się, odzyskując jednolitą powierzchnię; a więc ten grunt ruszałby się, ale czy jego ruchomość byłaby żywa? Przypatrzmy się powierzchni już wygładzonej po przejściu żywego ciała: ona czeka na to, by znowu ustąpić; nie przeciwstawiając niczego jest martwa, jest samą esencją martwoty. A ponieważ nogi, które po niej stąpają, nie napotykają oporu, gra ich muskułów zamiera w całym tego słowa znaczeniu. Można by nawet dojść do tego, że człowiek przestanie odczuwać dobrowolne poruszanie się dała, a zacznie wierzyć w jakieś mechaniczne urządzenie, podnoszące na przemian raz jedną raz drugą nogę i posuwające ciało naprzód. W ten sposób zarówno grunt, jak i dało stałyby się czymś mechanicznym, co jest zaprzeczeniem życia i początkiem śmieszności (Bergson).
A teraz, jeżeli ten „negatywny" grunt, ustępujący za każdym krokiem lub czekający tylko, aby ustąpić, przemieni się w sztywne płyty, które, przeciwnie, oczekują, by stawić stopie opór, by ją za każdym krokiem odpychać i przygotowywać na nowy opór — wówczas przez swoją sztywność ten grunt wciąga cały organizm w wolę kroczenia. Grunt może otrzymać życie od dała tylko wówczas, gdy podobnie jak słup przeciwstawi się życiu.
A więc zasada ciężaru i zasada sztywności są pierwszymi warunkami zaistnienia żywej przestrzeni. Zdaje się, że z tych zasad można by wyprowadzić jeszcze wybór linii. Struktura ciała jest definitywna i w przestrzeni możemy ją zmieniać tylko za pomocą ruchu: ruchy są interpretacją ciała w trwaniu. Wybór linii w przestrzeni należy do nas, dokonujemy go zawsze w przeciwstawieniu do ciała; zachodzi tu jakaś kompensacja ich nieruchomości, jak widzieliśmy na przykładzie sztuk pięknych. Zdawałoby się więc, że bylebyśmy tylko liczyli się z elementami ciężaru i sztywności, będziemy mieć swobodę wyboru, i że podobnie jak inni artyści będziemy mogli wybierać i w nieskończoność cieniować subtelność naszych intencji i pomysłów. I wtedy zapominamy, że nie stoimy już sami przed kawałkiem gliny czy skrawkiem ściany, którą mamy ozdobić — jak ma się rzecz z rzeźbiarzem czy z malarzem — ale stoimy wobec żywego ciała i tylko z nim mamy do czynienia w przestrzeni; tylko jemu wydajemy rozkazy; tylko dzięki niemu i tylko poprzez nie możemy się zwracać do kształtów nieożywionych. Bez zgody ciała wszystkie nasze próby byłyby daremne i martwe od urodzenia. W hierarchii sztuki żywej nasza wyobraźnia twórcza zajmuje miejsce pomiędzy czasem a żywym i posiadającym zdolność ruchu ciałem; to znaczy pomiędzy muzyką, którą komponujemy, a ciałem, w które ona przenika i w które się wciela. A więc w tym znaczeniu my stoimy ponad ciałem; następnie ono dochodzi do głosu; jesteśmy tylko jego tłumaczami i nie możemy nic tworzyć na własny rachunek. Nasze ufne i świadome poddanie się muzyce, która jest wyrazem życia wewnętrznego — nadało nam moc panowania nad żywym ciałem. Ono z kolei, dzięki całkowitemu posłuszeństwu wobec naszego wezwania, zdobywa prawo porządkowania otaczającej je przestrzeni, my sami bezpośrednio nie jesteśmy do tego zdolni.
To hierarchiczne zjawisko jest ogromnie interesujące; a nasza sztuka sceniczna i dramatyczna właśnie dlatego zeszła na manowce, że tego zjawiska nie zauważyła 1 nie chciała być posłuszna jego prawom.
Życzliwy czytelnik, który doszedł za mną do tego miejsca, zauważy niewątpliwie, że z wolna większe znaczenie nadaję muzyce
105