228
Zarysy
czasie. Ten ekstrawagancki ruch przekroczenia bycia albo transcendencji ku niepamiętnej dawności nazywamy ideą nieskończoności. Nieskończoność jest niedającą się wchłonąć odmiennością, absolutną różnicą i przeszłością w stosunku do wszystkiego, co się ukazuje, sygnalizuje, symbolizuje, anonsuje, przypomina i przez to staje się .równoczesne" z tym, któiy rozumie. Absolucja (absolution), anacho-reza - dokąd? Ależ do odmowy śmiałości, do Dobroci, która właśnie wyklucza wszelkie upodobanie w sobie samym i w określaniu siebie, która nie kamienieje w obraz, która nigdy nie kusi. Wycofanie się jak pożegnanie (adieu - .z Bogiem"), którego znakiem nie jest otwarcie się na spojrzenie i zalanie go światłem, ale blaknięcie aż do incognito w twarzy z naprzeciwka. Trzeba tu, jak powiedzieliśmy, kogoś, kto nie byłby już przyklejony do bycia i kto na własne lyzyko odpowiada na tajemnicę i rozumie aluzję: subiektywności, jednej jedynej, tajemnej, której domyślał się Kierkegaard.
To wezwanie kategoryczne w swej prostocie, ale już powściągliwe, jakby nikt nie wzywał i nikt nie sprawdzał, wyznacza do odpowiedzialności moralnej. Moralność jest sposobem Enigmy.
Jak powstaje odpowiedź?
Idei Nieskończoności można odpowiedzieć tylko ekstrawagancko. Trzeba na to .myślenia", które rozumie więcej niż rozumie, więcej niż może jego zdolność pojmowania, z którym nie potrafi już ono być współczesne, .myślenia”, które w tym sensie mogłoby iść ponad swoją śmierć. Rozumieć więcej, niż się rozumie, myśleć więcej, niż się myśli, myśleć to, co wycofuje się z myśli, znaczy pragnąć, lecz pragnieniem, które w przeciwieństwie do potrzeby odnawia się i rozpala tym bardziej, im bardziej karmi się Upragnionym. - Iść ponad swoją śmierć, to składać siebie w ofierze. - Odpowiedzią na wezwanie Enigmy jest wspaniałomyślność ofiary poza tym co znane i tym co nieznane, bez kalkulacji, bo idąca w Nieskończoność.
Ale jeśli Upragnione Pragnienia jest nieskończone, to właśnie nie może ukazywać się jako cel i kres. Niemożność bycia kresem wzbudzonego pragnienia znaczy, że nieskończoność, właśnie z racji swej nieskończoności, nie może stać się współczesna. Sposób, w jaki Pragnienie zmierza do nieskończoności, nie jest więc korelacją poznania. Nawet
FENOMEN
•ku innc3 intencjonalnośd, stającej się aksjologią czy praktyką, ^^^wadziłby jeszcze od podmiotu do przedmiotu, udawał korela-Lenienie lub odpowiedź na Enigmę, czyli moralność, jest intrygą cj*\rfv09oby. ja zb\iża się do Nieskończoności, idąc wielkodusznie u8 _ które jest jeszcze moim współczesnym, ale które w śladzie Ono-& ukazuje się na podstawie głębi przeszłości, zbliżając się do mnie ^jjgprzeciwka. Zbliżam się do Nieskończoności w tej mierze, w jakiej Upominam o sobie dla mojego bliźniego, który na mnie patrzy; za--joinain o sobie tylko przełamując nienaruszalną symultanicznośc ^odstawienia, istniejąc ponad moją śmiercią. Zbliżam się do Nieskończoności ofiarowując siebie. Ofiara jest normą i kryterium zbliżenia- A prawda transcendencji polega na zgodności słów i czynów.
lezwykła intryga, która przyzywa Ja, a zawiązuje się w Enigmie, Poza Poznaniem i odsłanianiem się, jest etyką. Relacja z Nieskończonym nie jest poznaniem, ale zbliżeniem, sąsiedztwem z tym, co za-^Cza- bez objawiania siebie, co odchodzi, ale nie po to, aby się ukryć. Nieskończone nie może udzielać się w teraźniejszości, w której rozgrywa się ta gra jasności i zatajenia. Relacja z Nieskończonością nie ma więc już struktury intencjonalnej korelacji. Anachronizm par excellence przeszłości, która nie była nigdy teraz i zbliżanie się do Nieskończoności poprzez ofiarę - oto słowo Enigmy. Twarz może ukazać się jako twarz - jako bliskość przerywająca serię - tylko jeśli przybywa tajemniczo z Nieskończoności i z jej niepamiętnej przeszłości. A Nieskończoność, aby pobudzić Pragnienie - myślenie myślące więcej niż myśli, nie może wcielić się w Upragnione, nie może, będąc nieskończona, zamknąć się w jakimś końcu. Przyciąga poprzez twarz, która stanowi biegun mojej wspaniałomyślności i mojej ofiary. Ty wkrada się między Ja a absolutnego) On. Korelacja zostaje przerwana.
Nie jest więc potrzebne absolutne Ty. Absolut wycofuje się z oświetlonego krajobrazu - z .prześwitu* tego co teraźniejsze - gdzie odsłania się bycie i gdzie dyskurs na temat dyskursu uważa się jeszcze i być może słusznie za dyskurs o byciu. Ten dyskurs będzie z upodobaniem dowodzić, że porządek pozostaje zawsze nienaruszony Ale absolut, który się wycofuje, zakłócił go: oświetlone środowisko bycia jest tylko śladem po przejściu Boga. Nie grobem, w którym