412
Część IV. Twoja śmierć
I przyszłość zdradzisz mi może? -To w słońcu skąpane morze. Morza wspaniała potęga.
Która bezkresu dosięga."
Miejsce obrazu morza zajmują inne: wiatr, rozkołysane morze vvrzo$0
noc.
Szczęśliwa jestem, gdy gdzieś pod obłoki Duszą uciekam z cielesnej powłoki;
Niech tak się dzieje, gdy noc księżyc toczy, Przez tę świetlistość powędrują oczy —
Wtedy poczuję, że nie ma mnie wcale,
I ziemia zniknie, i niebo z gwiazdami,
1 tylko dusza się wzniesie zuchwale W tę nieskończoność, co wiecznie przed nami.
Chcę wzlecieć nad oceany,
ona, która nic opuszczała rodzinnej plebanii!
Pragnę przemierzyć pustynie.
Nie aby wiedzieć, co nastąpi:
Nie chcę, by umysł mój dręczył się stale
Wciąż odgadując przyszłości wyroki [podkreślenie Hmilyj
lecz aby skąpać się w wieczności.
Kotwicę pragnień rzuciłam zuchwale W bezmiar tajemnej Wieczności głęboki.
Mogłaby wtedy
...wyzwaniu losu stawić czoła,
Gdy ciemność grobu mnie zawoła I śmiać się, kiedy śmierć dokoła. *
Nie ma już mowy o drogich zmarłych. Jednostkowe zgony tracą znaczenie i stają się ogniwami powszechnego życia; jest to idea naturalistycznego, biologistycznego wieku XVIII, która jednak natrafiła na autentyczne korzenie w tej samotnej młodej kobiecie żyjącej w pustce wrzosowisk, choroby i śmierci.
Przełożyła Krystyna Osińska.
Rozdział 10. Czas pięknych śmierci
433
Padasz na ziemię po to, aby żywi,
Gdzie rósł pęd słaby, dalej rozkwitali,
1 gdzie gnijące ciało wiecznie żywi
To, z czego wzrosło: Wieczności bezmiary1
Na tym zakończmy nasze rozważania. Wystarczy to, aby przeprowadzić szybkie porównanie między rodzinami Bronte i de La Ferronays. Ich dwie serie zgonów są bardzo podobne. Znajdujemy tutaj ten sam protest przeciwko śmierci drogich istot, ten sam smutek życia pozbawionego ich miłości, tę samą wolę i pewność odnalezienia zmarłych po śmierci, a jednocześnie — ten sam podziw dla zjawiska śmierci, dla jego wewnętrznego piękna. Zauważyliśmy także pewne różnice: rodzina Bronte przywiązuje mniej wagi do publicznych aspektów śmierci (ceremonia przy łożu, pożegnania, pogrzeb), u Emily zaś widać szczególny nacisk na symbole i obrazy nieskończoności.
Nie mają znaczenia różnice w szczegółach. Jest rzeczą dość oczywistą, że dochodzimy tutaj do punktu wielkiej przemiany postaw wobec śmierci. Postawy te przez stulecia prawie się nie zmieniały, a słabe prądy nie naruszały ogólnej stabilności. I nagle, z początkiem XIX wieku, z niezwykłą gwałtownością wyłania się nowa uczuciowość, różna od wszystkiego, co ją poprzedziło. Stało się to w obrębie jednego albo dwóch pokoleń. Po raz pierwszy w ciągu tych naszych rozważań obserwujemy tak nagłą przemianę poglądów i uczuć. Tak szybka ewolucja na tak odpornym podłożu psychologicznym, w tak powolnie toczącej się historii jest faktem niezwykłym, zasługującym na wyjaśnienie. Wichrowe wzgórza, powieść Emily Bronte, dostarcza nam brakującego ogniwa. Ta niezwykła książka należy równocześnie do dwóch światów, jest diaboliczną powieścią grozy podobną do utworów, które Mario Praż analizuje w Zmysłach, śmierci i diable w literaturze romantycznej,27 ale jest również powieścią wiktoriańską, romantyczną, XIX-wieczną, gdzie najgwałtowniejsze namiętności i uczucia wydają się nie przeciwstawiać konwencjonalnej moralności, lecz przeciwnie, stosują się do niej, a przynajmniej udają, że są jej posłuszne. Nie ma wielkiej różnicy pomiędzy niemoralnością wieku XVIII a moralnością XIX i może stosunkowo mały zabieg pozwoliłby przetworzyć Wichrowe wzgórza w dzieło w stylu Diderota albo Lewisa. Ale to niewielkie „coś” stanowi właśnie kruchą granicę pomiędzy dwoma sposobami odczuwania. Spróbujmy zbadać, jak odbyło się przejście od jednego do drugiego.
Bohater Wichrowych wzgórz to człowiek schyłku XVIII wieku, diabolicz-nego romantyzmu, buntownik. Przypomina mi adwokata-libertyna, o którym pisze Bellarmin pod koniec swojej Sztuki dobrego życia i dobrego umierania, a który tak umiera, jak gdyby wyjeżdżał do swojego domu na wsi. Heathcłiff,
28 — Człowiek i śmierć
Przełożyła Krystyna Osińska.