922 Część IV. Twoja śmierć
zgrupowanych wewnątrz metalowego ogrodzenia, jak na country churchyar^ albo na prywatnych cmentarzach, bądź też były to realistyczne rzeźb figuralne, podobne do pomników stawianych od połowy stulecia na cmenta rzach francuskich i włoskich: popiersia mężczyzn, dzieci śpiące w objęciach zasmuconych matek, anioły, modlące się kobiety...S6
Tak więc z początku rural cemeteries były bardzo podobne do Pere-Lachai* i innych cmentarzy europejskich: pomniki przerywały miejscami zieleń, jg dziury po molach tkaninę. Ale w drugiej połowie XIX wieku i z początkiem XX w Ameryce doszło do ewolucji z pożytkiem dla przyrody, a z uszczerbkiem dla sztuki. Zrezygnowano z metalowych ogrodzeń. Opowiedziano się ^ headstones, uważanymi za twór rodzimy, a przeciw pomnikom, uznanym za pretensjonalne. Rzecz dokonała się powoli, krok za krokiem. W wieku XX zastąpiono nawet te skromne headstones i footstones dyskretną płytą kamienną lub metalową, która po prostu wskazywała, gdzie znajduje się grób.
Od tej chwili żadna bryła nie zasłaniała widoku i nie przerywała ciągłości cmentarnej murawy. W ten sposób dokonało się przejście od rural cemetery wieku XIX do lawn cemetery wieku XX, to znaczy do wielkiego trawnika, na którym małe tablice nagrobne są ledwie widoczne.
Tak więc w Ameryce cmentarz coraz mniej przypominał churchyard, a coraz bardziej—ogród. Dlatego zresztą mógł posłużyć za wzór miejskim parkom, jak Central Park w Nowym Jorku (1856).57
Na Pere-Lachaise, przeciwnie, natura cofnęła się robiąc miejsce sztuce. Z początku przestrzenie parkowe były równie rozległe jak w Mount Auburn, ale pomniki na pewno już bardziej rzucały się w oczy.
Wprawdzie w najstarszej, najwyższej części cmentarza Pere-Lachaise, tam, gdzie teren jest najbardziej urozmaicony, plan i duch parku zachowały się, ale w partiach bardziej płaskich i niżej położonych groby zagęściły się, niemal się stykając, i nic tu już nie przypomina parku.
Panowanie kamienia sięgnęło około połowy stulecia tak daleko, że ówcześni jasno uświadomili sobie różnicę pomiędzy dwoma wzorcami i zwolennicy rural cemetery zarzucili cmentarzowi Pere-Lachaise, że jego pomniki są pretensjonalne.
Wzorzec Mount Auburn natychmiast zaczęto naśladować w Ameryce i w Anglii (Abney Park w Londynie, 1840), wprowadzając na znacznej przestrzeni geograficznej typ rural cemetery, gdzie grób tak zaciera się w krajobrazie, że niemal ginie w trawie. Rzecz znamienna, że ten wzorzec kontynuuje — albo odnajduje i odtwarza — churchyard Thomasa Graya, typ. cmentarza, który w ten sposób został zrehabilitowany. Łaciny obraz znajdujący się w nowym muzeum w Breście przedstawia odwiedziny grobu Shelleya na cudownym protestanckim cmentarzu w Rzymie przy Piazza Ostiense: romantyczna oaza w barokowym i klasycznym mieście, rural cemetery w miniaturze.
Temat odwiedzin na cmentarzu pojawia się również w malarstwie amerykańskim. W muzeum Walters Gallery w Baltimore naiwny obraz z połowy stulecia ukazuje przechodniów na lawn cemetery z pionowymi stelami.,f Dodajmy, że Mount Auburn przedstawiano w litografii i malarstwie, jak na przykład na pięknym płótnie Thomasa Chambcrsa.
Wzorzec rural cemetery przeważa w Anglii i w Ameryce Północnej. Późny Pere-Lachaise i podobne do niego paryskie cmentarze Montmartre i Montparnasse posłużyły w mniejszym lub większym stopniu za wzór nowym miejskim cmentarzom kontynentalnej Europy, które ulegały również innym wpływom, jak na przykład włoskiemu campo santo, które zachowało coś z charakteru wirydarza. Na całym tym wielkim obszarze geograficznym, katolickim, a także protestanckim, całą wolną przestrzeń zagarnęły małe i duże kamienne pomniki.
Te zabudowane cmentarze silniej inspirowały rzeźbiarzy, którzy je ozdabiali, niż malarzy, którzy woleli wiejski cmentarz, czyli rural cemetery. Dlatego najczęstszym obrazem rodzajowym w sztuce wieku XIX we Francji jest scena procesji w dniu Wszystkich Świętych: rodziny w żałobie spieszą na cmentarz w drobnym jesiennym deszczu, albo — na rycinach — przed pustym grobem marynarzy zaginionych na morzu modlą się wdowy po niedzielnej mszy w Bretanii.
Różnica pomiędzy wymienionymi dwoma obszarami geograficznymi polegała może na odmiennym stosunku do przyrody. W Ameryce i w Anglii przyroda zawsze wywołuje wzruszenie, a jej więzy ze śmiercią są rzeczywiste i głębokie. We Francji natomiast, jeżeli natura w pewnym okresie, w wieku XVIII i w początkach XIX, mogła wzruszać, był to tylko krótki epizod; później znowu stała się ludziom obojętna i całe uczucie zagarnął dla siebie pomnik. Cmentarz jest więc małym kamiennym miastem o ciasno przylegających do siebie domach, gdzie dwa stereotypowe cyprysy mają dziwny wygląd szczotek: tak bardzo często przedstawiają się, przynajmniej na północ od Loary, te francuskie wiejskie cmentarze, które, w myśl prawa, przeniesiono poza miasteczko, na smutne przedmieście.
Trudno dzisiaj Francuzowi albo „człowiekowi z kontynentu” zrozumieć więź, jaką utrzymywał z naturą człowiek z końca XVIII wieku. Skłonny jest podejrzewać go o głoszenie frazesów, o estetyzm i, żeby już powiedzieć wszystko, jako że dziś jest to obelgą, o romantyzm.
Cytaty z Jacąuou le Croguant (1899) ukazują nam kształtowanie się tego uczucia w duszy Francuza urodzonego w 1836 roku. Eugene Leroy jest wyrazicielem idei swojego czasu w środowisku republikańskim, wrogim Kościołowi. W jego książce śmierć i pogrzeb zajmują wiele miejsca: dla jego chłopów są to wielkie chwile, więc wiemy obserwator ich życia winien je dokładnie opisać. „Bertille trapiła się, że jej matkę pochowano nie odprawiwszy modłów”, bo ona nie mogła ich opłacić. Matki Jacquou proboszcz nie