Usiadłam i natychmiast powędrowałam dłonią do szyi. Jak podejrzewałam., była gładka. Żadnych ranek, które* świadczyłyby o tym, co się stało. Bones zamknął je kroplą swojej krwi, wymazując w ten sposób wszystkie ślady.
-Ugryzłeś mnie - rzuciłam oskarżycielskim tonem, ale z o wiele mniejszym gniewem, niż zamierzałam. Albo z powodu hałucynogenu zawartego w jego kłach, albo utraty krwi, czułam... mniejszy stres.
A powinnam czuć się zestresowana. Choć mieliśmy na sobie ubrania, leżałam w łóżku z Bonesem, a nie był to najlepszy pomysł, jeśli chciałam zachować emocjonalny dystans.
-Tak - przyznał Bones. Nawet nie zadał sobie trudu, żeby się podnieść, tylko nadal leżał wyciągnięty w pościeli.
- Dlaczego?
- Z wielu powodów. Chcesz, żebym je wszystkie wy mienił?
- Tak. - W moim głosie pojawiła się nuta paniki. Jak na mój gust, wyglądał na zbyt mało przejętego.
- Po pierwsze, żeby coś udowodnić — powiedział, siada jąc. - Mogłaś mnie zabić. Prawdę mówiąc, powinnaś była to zrobić. Wampir wysysał z ciebie krew, a ty miałaś w dło ni srebrny nóż. Tylko głupiec nie wbiłby ostrza... albo ktoś, komu zależy bardziej, niż się do tego przyznaje.
- Ty draniu! - krzyknęłam. - Ugryzłeś mnie, żeby wy stawić na próbę? — Wyskoczyłam z łóżka i zachwiałam się, gdy nagle zakręciło mi się w głowie. Wyglądało na to, żc Bones najadł się do syta. — Założę się, że cholernie byś żałował, gdybym rzeczywiście wbiła ci nóż w serce. Jak mogłeś być taki głupi? Mogłeś zginąć!
Ty też — odparował Bones. — Szczerze mówiąc, po i u .u h zastanawiania się, co do mnie czujesz, warto było i v / ylcować życie, żeby się tego dowiedzieć. Przyznaj się, i men. Nie przestałaś mnie kochać, tak jak ja nie przesta-Itim kochać ciebie, i żadne twoje zaprzeczenia, kłamstwa mi ten kretyn, z którym się umawiasz, tego nie zmienią.
Musiałam odwrócić wzrok. Gdy usłyszałam, że wciąż mnie kocha, moje serce wykonało dziki podskok. Nawet nii /wróciłam uwagi na to, że obraził Noaha.
To nie ma znaczenia — stwierdziłam w końcu. — I tak i.t nam nie uda, Bones. Nic nie zmieni tego, czym jesteś,
. ja z pewnością nie zmienię siebie.
Powiedz mi, Kitten, czy tobie przeszkadza, że nie je-min człowiekiem? Wiem, co myślą inni — twoja matka,
- półpracownicy, przyjaciele — ale czy ciebie obchodzi, że i. Mcm wampirem?
Właściwie nigdy się nad tym nie zastanawiałam,. Zawsze były ważniejsze sprawy. Mimo to, nie wahałam się
odpowiedzią.
Nie, nie dbam o to.
Bones na chwilę przymknął oczy. Kiedy je otworzył,
' v y rażały zdecydowanie.
Wiem, że mnie opuściłaś, bo sądziłaś, że musisz mnie ■ li ronić. Że nie poradziłbym sobie z przeszkodami stoją-• vmi na naszej drodze. Próbowałaś żyć dalej po swojemu, ko uznałaś, że nam się nie uda. Ale widzisz, ja nie mogli in zrobić tego samego, ponieważ wiedziałem, że jednak n.im. się uda. Zacząłem cię szukać od dnia, w którym mnie .puściłaś, Kitten, i mam dość życia bez ciebie. Ty postąpili, jak uważałaś za słuszne, teraz pozwól mi na to samo.