dyplomu. Tak czy inaczej, uciekłam ze swojej mieściny i dużo podróżowałam. Kto mógł jednak przewidzieć, że to nie dyplom z wyróżnieniem, tylko umiejętność rzucani.i nożami stanie się moją przepustką do lepszego życia?
Weszliśmy do Derring Hall i ruszyliśmy w dół. Po po konaniu kilku kondygnacji schodów i długiego korytarza znaleźliśmy się w piwnicy. Bones podszedł z miłym uśmic chem do strażnika... i zahipnotyzował go wzrokiem.
- Przepuścisz nas i zapomnisz, że nas widziałeś - po wiedział.
Strażnik skinął głową i usunął się na bok z wyrazem oszołomienia na twarzy. W podziemiach nikogo więcej nie było. Bones poprowadził mnie obok kilku pustych po mieszczeń magazynowych, a kiedy dotarliśmy do niewiel kiej, zamkniętej bramy, otworzył ją, zerwawszy kłódkę.
-Ty pierwsza, Kitten.
Weszłam do środka i znalazłam się w wąskim tunelu prowadzącym w ciemność. Na ścianach wisiały tablic* „Uwaga, azbest!” i inne znaki ostrzegające przed niebez pieczeństwem.
- Nie mogliśmy spotkać się w Starbucksie? - zapytałam z przekąsem.
Bones zamknął za sobą kratę.
-Tutaj jest większa szansa, że nikt nas nie zobaczy ani nie podsłucha. Nikt nawet nie wie, że Mencheres jest już w Stanach.
-Mówiłeś, że Mencheres to ten sam wampir, który stworzył lana, a więc jest jakby twoim dziadkiem - za u ważyłam.
Kawałek dalej tunel zrobił się szerszy. Po ścianach biegły rury i przewody elektryczne, temperatura szybko zmieniała się z normalnej na wysoką. Po pokonaniu tego odcinka dotarliśmy do miejsca, od którego rozchodziło się kilka korytarzy. Rany, to miejsce było istnym labiryntem.
Bones wybrał tunel po prawej.
- Zmienił mojego stwórcę, więc rzeczywiście jest kimś w rodzaju mojego dziadka, ale co ważniejsze, jest bardzo I lotężnym wampirem, którego łan nie chciałby wkurzyć. Ponieważ twój ojciec Max należy do klanu lana i znajduje się pod jego ochroną, w świecie wampirów każdy atak na niego równałby się atakowi na samego lana.
- A fakt, że Max próbował odstrzelić mi głowę, nic nie znaczy? - spytałam z irytacją.
- Ty nie masz żadnego pana, który przyjął cię do swojego rodu - spokojnie wyjaśnił Bones. - Pamiętasz jak ci mówiłem, że u wampirów istnieje coś w rodzaju feuda-lizmu? Kiedy wampir zmienia człowieka, bierze go pod ochronę, podobnie jak jego pan. Ale ciebie nikt nie zmienił, taka się urodziłaś. Dlatego żaden wampir nie wziął za i iebie odpowiedzialności, co oznacza, że nie masz pana, który by cię bronił w razie ataku z zewnątrz.
- Zatem zabicie Maksa, kiedy już go znajdę, wywoła regularną wojnę z ludźmi lana. Jakbym nie miała dość kłopotów z twoim napalonym stwórcą.
Bones skinął głową.
-• Właśnie dlatego chcę zmienić twój status w świecie wampirów. Wezmę cię pod swoją ochronę, ale najpierw muszę się wyzwolić spod władzy lana. W przeciwnym
245