sobie wyobrazić, jak bardzo „obcy" musiał się wydawać wtedy region „potomkom Galów", skoro jej kolejni francuscy namiestnicy korzystali z pomocy tłumaczy w kontaktach z tamtejszą ludnością. Czy o tym „wyobcowaniu" zadecydowała sama ludność regionu, „naturalnie" praktykująca swój dialekt z pokolenia na pokolenie? Niezupełnie. Izolacjonizm kulturowy, w jakim tkwił ten „ogród Ludwika XIV", przyczynił się z całą pewnością do umocnienia roli dialektu, co sprawiło, że można do dziś o nim mówić jako o istotnym wyróżniku alzackiej kultury. Dlatego warto się skupić na przyczynach owego izolacjonizmu. Przypuszczalnie stanowił on konsekwencję roli, jaką władcy Francji przypisywali owej prowincji.
Alzacja „obcą kulturowo" stawała się dzięki uprzedzeniu, zbudowanemu między innymi w sferze bezpośredniego doświadczenia: pomimo dwustu lat prób unifikacji, dialekty alzackie miały melodię zbliżoną do języka niemieckiego, a wiejska i małomiasteczkowa ludność w sferze obyczajów ciągle przypominała o wiele bardziej Niemców, czyli „bliskich wrogów", niż Francuzów. Podobnie „obcy kulturowo" Bretończycy, Baskowie czy Korsykanie nigdy nie byli dla Francji tak „bliskimi wrogami", jak Niemcy. Stąd też „łatwiejsza droga" tych mniejszości do francuskiego centralizmu, natomiast Alzacji do zachowania własnych osobliwości regionalnych (jak tak zwane „lokalne prawa", obrzędowość czerpiące z niemieckiej tradycji). Poza tym, stosunek Francuzów (polityków, decydentów) do tego obszaru pozostawał ambiwalentny, a to dlatego, że dotknięta germanizacją „prowincja" zbytnio kojarzyła się z „odwiecznym niemieckim wrogiem”. Może właśnie dlatego przypadła jej cenna rola strategiczna.
1.4. Identyfikacja narodowa - los alzackich rodzin
Problem narodowej identyfikacji wśród Alzatczyków zostaje dobrze uwidoczniony poprzez biografię poszczególnych członków tych społeczności. Posłużę się tu przykładami z dwóch grup. Pierwsza to życiorysy przywołane przez Rrćdćrica Hoffeta, druga zaś dotyczy losów rodzin moich respondentów.
Hoffet w Psychoanalizie Alzacji zawarł dzieje trzech alzackich rodów, których kolejne pokolenia podzieliła ideologia oraz polityka. Na początku swych relacji stwierdził prowokująco, iż konieczność wyboru przynależności narodowej, szokująca być może dla innych społeczności, dla Alzatczyków jawiła się banalnym doświadczeniem: „Każdy Alzatczyk zgodzi się, że jego przypadek, jakkolwiek nadzwyczajnym mógłby się wydać nie-
doświadczonemu czytelnikowi, jest w rezultacie banalnym”1®3 [tłum. A. Ch.]. Dla bezpieczeństwa informatorów autor zmienił nazwiska, a niektóre fakty wzbogacił o fragmenty doświadczeń, zapisane w innych rodzinnych kronikach, co sprawiło, że choć przytoczone przez niego wydarzenia straciły swą autentyczność dowodową, to zyskały na sile wymowy. Powstały w ten sposób społeczny portret stał się powszechnie znany, a kilkunastu z moich respondentów utożsamiało się nim. Z tego też powodu postanowiłam go przytoczyć najpierw i rozpocząć od przedstawienia losów rodziny, której członkowie przeżywali dramat wyboru pomiędzy wartościami kultury niemieckiej albo francuskiej. Historia rodu Mullerów to przykład, jak wybór swego losu, zawsze świadomy, może okazać się walką emocji rozpiętych pomiędzy wzniosłym ideałem patriotyzmu i bardziej prozaiczną codziennością.
Mullerowie wywodzili się z drobnej burżuazji miejskiej. Muller miał troje dzieci: dwóch synów i córkę. Jako ochotnik, w 1870 roku walczył we francuskiej armii. Został odznaczony, a gdy umierał (1920 rok), zapragnął dotknąć francuskiej flagi, w której miał być pochowany. Źle znał język francuski, lecz często go używał. Jego dwaj synowie podzielali profrancuskie poglądy ojca i byli gorącymi patriotami. W1914 roku, po wcieleniu do niemieckiej armii, zdezerterowali. Jeden z nich został złapany przez Niemców i rozstrzelany, drugi zginął pod Douaumont. Córka Mullera pokochała urzędnika niemieckiego, co stało się przyczyną rodzinnego dramatu Mullerów. Dlatego poślubiła swego ukochanego w tajemnicy przed bliskimi. W 1918 roku ów urzędnik przyjął francuską narodowość - namówiła go do tego żona. Z ich związku narodziła się dwójka dzieci: córka i syn. Córka wyszła za mąż w Stuttgarcie, zaś syn, gdy dorósł, sprzeciwiał się niemieckim sympatiom ojca. Czuł się Francuzem. Wiedziony miłością do Francji, w 1940 roku spróbował tam uciec. Niestety, bez powodzenia. Wcielony do niemieckiej armii, zapłacił za to po kapitulacji Niemiec. Ten Alzatczyk, oskarżony o „walkę przeciwko Francji", został wtrącony na parę lat do więzienia. Nikt nie słuchał jego gwałtownego sprzeciwu, tym bardziej że jego ojciec kolaborował z nazistami.
Pomimo że ta biografia nie jest w pełni autentycznym zapisem dziejów jednej rodziny, jej wartość dla niniejszych rozważań wydaje się istotna. Obrazuje ona pewien mechanizm, w którym znaleźli się Alzatczycy po aneksji regionu, w 1871 roku. Kolejny przykład dotyczy losów rodzin, z których członkami miałam okazję porozmawiać184.
183 mTout Alsacien conuiendra que leur cos, ąueląue extraordinnaire qu’il puisse paraitre au lecteur non auerti, n'a rien que de banał” - F. Hoffet, op. cit, s. 49.
184 Zarejestrowano w: Illfurth, Henflingen, Strasburg, materiały z badań, 1997.
125