krzeseł. Na tarasie, podobnie jak w całym domu, nie ma. nikogo.
W jadalni przygotowano do obiadu tylko jedno nakrycie, ułożono po tej stronie stołu, która znajduje się na wprost drzwi do kuchni, oraz naprzeciwko niskiego, długiego 'kredensu, zajmującego całą przestrzeń między drzwiami a oknem.
Okno jest zamknięte. Dziedziniec jest pusty. Pomocnik kierowcy ustawił zapewne ciężarówkę obok magazynów, chcąc ją tam umyć. Na miejscu, w którym zwykle parkuje, pozostała jedynie duża czarna plama, odcinająca się od zakurzonej nawierzchni dziedzińca. Tę plamę utworzyła niewielka ilość oliwy kapiącej z motoru kropla po kropli, stale w to samo miejsce.
Dzięki skazom w bardzo grubym szkle, wprawionym w okno, łatwo uczynić tę plamę niewidoczną: wystarczy wykonać kilka kolejnych ruchów, by naprowadzić ją na nieprzejrzysty fragment szyby.
Początkowo plama rozszerza się, jeden z jej brzegów nabrzmiewa tworząc krągłą wypukłość, większą nawet od samej plamy, z której wzięła początek. Lecz kilka milimetrów dalej wybrzuszenie to zamienia się w szereg wąskich półksiężyców, rozmieszczonych koncentrycznie, które zwężając się jeszcze bardziej, stają się już tylko liniami, podczas gdy drugi koniec plamy kurczy się niemal całkowicie, zostawiając za sobą tylko szypułkowaty wyrostek. To on z kolei powiększa się przez moment; potem nagle wszystko znika.
Teraz .po drugiej stronie szyby, w jej rogu utworzonym przez środkową listwę i wąski pasek drzewa, oddzielający kwadraty szklą, nie istnieje już nic poza beżowoszarą barwą zakurzonego 'bruku, pokrywającego dziedziniec.
Zatrzymała się (drobna kreska długości dziesięciu centymetrów) akurat na poziomie wzroku, w pół drogi, między listwą posadzki (przy progu korytarza) a narożnikiem sufitu. Stworzenie jest nieruchome. Tylko czułki unoszą się i kładą na przemian, w powolnym, lecz nieustającym ruchu.
W tylnej części odwłoka mocno rozwinięte nogi — zwłaszcza ich ostatnia para, dłuższa nawet od czułek — pozwalają rozpoznać bez wahania stonogę zwaną „stonogą-pająkiem" lub „stonogą-błyśkawicą" z racji miejscowych wierzeń, wedle których jej ukąszenia, uważane za śmiertelne, działają piorunująco. W rzeczywistości gatunek ten jest mało jadowity; w każdym razie o wiele mniej jadowity niż wiele innych stonóg, częstych w tej okolicy.
Nagle przednia część ciała zaczyna się poruszać, wykonując obrót w miejscu, przez co jej ciemny zarys wygina się na ścianie ku dołowi. I natychmiast, nie mając czasu posunąć się dalej, stworzenie spada na kamienne
91