Sądzę, że dziś jeszcze trudno w pełni ocenić, gdzie obie te techniki w przyszłości mogą okazać się przydatne; dysleksja i dysortografia to - w moim przekonaniu - ledwie przysłowiowy wierzchołek góry lodowej, choć i tego nie należy lekceważyć, jako że - jak wynika z aktualnych badań amerykańskich - w krajach najwyżej rozwiniętych dysleksją zagrożony jest co drugi uczeń.
Zarówno mikrokinezyterapia, jak i kinzjologia edukacyjna kryją w sobie przeogromny potencjał. Tym większy, iż można je stosować nie tylko u osób z określonymi deficytami, ale także -a w przyszłości może okazać się, że przede wszystkim - u osób pozbawionych jakichkolwiek dolegliwości, a pragnących jedynie doskonalić swe umiejętności i predyspozycje do pracy umysłowej.
To chyba w ogóle przyszłość medycyny. Nie naprawiać i zapobiegać, lecz doskonalić. W tej chwili owo „doskonalenie” ogranicza się - niestety - jeszcze prawie wyłącznie do... (sic!) chirurgii plastycznej, ale przypuszczam, iż w przyszłości ulegnie ono gruntownemu przeistoczeniu i skoncentruje się właśnie na doskonaleniu technik pracy umysłowej. Wszak wiek dwudziesty pierwszy w medycynie będzie właśnie wiekiem neurologów - będzie wiekiem mózgu.
Mózg nadal pozostaje wielką zagadką, a zarazem - kluczem. Jest owym „wielkim, bezcennym diamentem, który nie otrzymał jeszcze ostatecznego szlifu”. Wynika to z rozważań zarówno teoretyków, jak i praktyków. Jose Silva, który w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku dokonał wielkiej rewolucji, namacalnie wykazując, jak ogromne pożytki mogą wyniknąć z umiejętności świadomego obniżania częstotliwości fal mózgowych, stwierdził kiedyś, iż zdolność posługiwania się w sposób kontrolowany częstotliwością alfa można porównać do ponownego odkrycia ognia. To - jak się wydaje - dość trafna analogia. A jeśli wierzyć antropologom, którzy twierdzą, iż w ewolucji człowieka decydu-
84
Biblioteka Zdrowego Człowieka
jącym momentem stało się przyjęcie przez hominidy wyprostowanej postawy ciała, bez obawy popełnienia błędu można chyba stwierdzić, iż w sensie umiejętności posługiwania się mózgiem i wykorzystania jego wciąż niezgłębionego potencjału, nadal pozostajemy czworonogami. To, co można osiągnąć za pomocą takich technik, jak kinezjologia edukacyjna, mikrokinezyterapia czy metoda Silvy, pokazuje nam jedynie nieśmiało, co należy uczynić, by wreszcie i w tym wymiarze o własnych siłach stanąć na dwóch kończynach.
O przykłady przyszłościowych zastosowań obu tych technik nietrudno. I tak - obie techniki ogromne pole do popisu mogą mieć w sporcie wyczynowym: zwłaszcza w takich dziedzinach, gdzie szczególnie istotna jest koncentracja i odporność psychiczna - np. w gimnastyce artystycznej, w tańcu sportowym czy w golfie. Usuwanie zadawnionych blokad (mikrokinezyterapia) w powiązaniu ze stymulacją lepszej współpracy prawej i lewej półkuli mózgowej poprawiającej koncentrację (domena kinezjo-logii edukacyjnej) może doprowadzić do znacznej i szybkiej poprawy osiąganych wyników.
- W sporcie, w wielu dyscyplinach zbliżyliśmy się do takiego pułapu, że trening metodami tradycyjnymi nie daje już pożądanego efektu - mówi Andrzej Wójcikiewicz, były trener narodowej reprezentacji Kanady w szermierce, a obecnie instruktor metody Silvy. — Często można mieć poczucie, jakbyśmy odbijali się od sufitu, ponad który nie sposób już wyskoczyć. Znaczący postęp może się teraz dokonywać prawie wyłącznie dzięki odpowiedniej penetracji psychiki zawodników i poprawianiu ich umiejętności koncentracji. Tu i kinezjologia edukacyjna, i mikrokinezyterapia mogą okazać się wprost nieocenione. Myślę, że przypadek Adama Małysza korzystającego z pomocy sztabu psychologów jest bardziej niż wymowny.
Po drugie - gimnastyka Dennisona, poprzez kanon prostych ćwiczeń, jest też w stanie zwiększyć potencjał twórczy naukowców, mówców, artystów. Harry Weber, malarz z Greenwich Villa-ge w Nowym Jorku, uważa, iż odkąd zaczął codziennie po kilka-
85
J a k wyleczyłem dziecko z dysleksp