Rembrandt, a jej dalszy ciąg zmąciło widmo obłędu, podkopującego ducha w ciągu lat kilku. Z jego rzadkich i mało znanych w kraju prac — rysunków i akwafort — przemawia świetny rysownik, prześlicznie odczuwający kształt i linję, a równie dobrze i światło. Z lekkością mistrza znaczy igłą swobodnym konturkiem postaci różnych obdartusów, albo brzuchatych Holendrów XVII w., pijanych i zataczających się, bardzo wyczutych w ruchu; to szkicuje lekko psy, do których tak często powraca, to znów kończy przedziwnie wspaniałe głowy starców w wieczornem oświetleniu, pomagając sobie tintą dla bardziej subtelnych efektów kolorystycznych. Te prace — podobnie jak rysunki — są przesubtelne, wykwintne nad wyraz.
Jednakże oryginalnego stosunku do życia i sztuki Płoński nie przejawił. Indywidualne popędy jego były zbyt słabe; epoka nie znała wartości tego pierwiastka i nie pielęgnowała go wcale. Zbyt wcześnie poddany wpływom potężnych twórców, uległ im bezwzględnie. Podziwiać w nim można wcześnie rozwiniętego wirtuoza, obracającego się w orbicie, zakreślonej przyciągającą siłą obcego genjuszu.
Zupełnie osobno od wyżej wymienionej grupy norblinowskiej stoi JÓZEF OLESZKIEWICZ (1777—1830), któremu Mickiewicz poświęca jeden ze swoich utworów petersburskich.
Urodzony na Żmujdzi, źle poduczony w szkole Smuglewicza, wyjechał z pomocą Chodkiewiczów do Paryża, gdzie rychło znalazł się w pracowni Davida, którym tak się przejął, że skopjował jeden z jego obrazów „Achilles i Patrokles“. Kopjował także „Transfigurację“ Rafaela, zapewne na żądanie swego opiekuna.
Po 6 latach studjów powrócił do Wilna 1810 r., a wkrótce potem wyjeżdża do Petersburga, gdzie już resztę życia spędził.
Oleszkiewicz umiał dużo, ale był mało oryginalnym malarzem i sam nie miał wiary w siebie i swoją sztukę. Głęboko religijny, malował obrazy do kościołów w duchu klasycznych wzorów włoskich. Lecz i do tej pracy się zniechęcił. Mickiewicz pisze o nim (myśląc o powodzi 1824 r.), że „dawno już pędzle i farby porzucił", że tylko „Biblję i kabałę bada, a nawet mówią, że z duchami gada". Zadziwiający ten, tajemniczy i unikający ludzi mistyk, ciekawy w życiu, — w sztuce polskiej odegrał rolę tern skromniejszą, że żył zdała od kraju, gdzie jest zupełnie prawie nieznany.
Z tego rozsadnika wyszło całe niemal mąlarstwo polskie okresu następnego. Wpływy jego dają się tu i owdzie odczuwać jeszcze w 50-ych latach XIX w