i \ m r i k i ' •' '
Jorku, ale jednak z „przepastnych głębin i zakamarków” nowojorskiego getta murzyńskiego), dwudziestoletniego Murzyna, nosiciela wirusa HIV. W ciągu roku zaraził ponad sto osób. Szczególnie zawziął się na młode dziewczyny z miasteczka, należące do kategorii zwanej pogardliwie „white trash” (białe śmieci), które ciągnęły do niego jak do miodu. Szef wydziału zdrowia nie miał wątpliwości co do sposobu działania tego nosiciela wirusa: „Znalazł pęknięcia w naszym społeczeństwie, wśród jego najbardziej podatnej części, i zaczął eksploatować młode kobiety”. Tak zazwyczaj działają wampiry. Zresztą autor nie pozostawia wątpliwości co do jego charakteru - „wszyscy porządni ludzie w powiecie są źli, że przywlokła [dziewczyna, która przebywała krótko w Nowym Jorku, a potem wróciła do rodzinnego miasteczka] Williamsa za sobą jak zaraz ę”. Wybrał sobie jako „rejon polowań najbardziej ubogą część miasta”. „Przyciągał jak m a g n e s”. Media przedstawiały go jako „bezwzględnego napastnik a”. Autor artykułu zresztą jest gotów - inaczej niż media amerykańskie - oskarżyć raczej młode kobiety, które zachwycały się tym, że Williams „zachowywał się tak, jakby nie istniały dla niego jakiekolwiek granice moralne czy obyczajowe”. Seks, zaraza i śmierć, oto, co przynoszą „obcy” do poczciwego amerykańskiego miasteczka, którego nieskazitelna moralność jest podkopywana przez „młode kobiety”.
Ale jednocześnie AIDS staje się znakiem przeklętej miłości. Takiej sfery ukrytych aluzji niektórzy krytycy dopatrywali się w filmie Coppoli Dracula Brama Stokera. Jest o niej głośno w homoseksualnych filmach i literaturze. Trans-gresyjna, romantyczna miłość szalona każe kochać się mimo zarazy, kochać
45 M. Sznajderman, Zaraza..., s. 118 i 120.
Ą6HIV w krwiobiegu, „Rzeczpospolita” z 15-16 XI 1997.
4/ C. Collard, Dzikie noce. Przełożyła R. Gręda, Warszawa 1995, s. 228.
Tryumf śmierci, Flandria, XV wiek