—• Nit! dokuczałam JCj. Chciałam jej pomóc, nieprawdaż, kochanie? — Colelte podniosła swoje śmieszne brwi w moja stronę.
— Nie wiem, co robiłaś — odparłam. Poczułam pewien niesmak.
Stałyśmy przez chwilę w milczeniu, a potem Trish wybuchnęła:
— Ty nic musisz się niczym przejmować, twoja rodzina ma miliony. Zakonnice nic cl nic powiedzą. Boją się. ftc inogą stracić część tych pieniędzy. Ale co z nami?
Będzie tego najwyżej milion, głuptasie! — rzuciła Cołcttc szczerząc się dalej.
— Robi mi się niedobrze na twcy widok. Jak jesteś taka mądra, tb spróbuj tego samego z Paulą. Już to sobie wyobrażam. Potrafisz się znęcać tylko nad biedną, starą Pctrą!
— Przykro mi, żc tak wyszło z Pctrą. ale to było takie śmieszne. To wszystko. Nic powinnaś mi dogryzać tylko dlatego, żc mój ojciec jest bogaty. Przecież wiesz, żc Jestem komunistką.
— No jasne, komunistką! — powiedziała Trish wściekła.
— /Vle ty przynajmniej masz fajną rodzinę —j odgryzła się Co-lettc, a jej głos stał się nagle drżący.
— Twoja matka też jest dosyć fajna. Jest ślicznie opalona — stwierdziła Trish.
— Uhm, ale mój ojciec jest wstrętny. Johnny mówi, żc on jest gangsterem, a poza rym...
— Poza tym co?
—Johnny sam też mi nieźle dokucza.
— Myślałam, żc szalejesz za swoim bratem — wtrąciłam próbując wyciągnąć Colcttc z (ego smętnego nastroju. Wyglądała tak. jakby się miała zaraz rozpłakać.
— Szaleję, ale on mnie musztruje. Każe mi robić, co tylko mu się sjKłdoba.
■Trish miała okropną minę. Ja pewnie miałam nic lepszą. Chciałam. żeby Colcttc przestała mówić. A jednocześnie chciałam, by mówiła dalej. Chciałam, żeby się rozpłakała, a jednak czułam, że jeśli to zrobi, znienawidzę ją; Objęłam ją w pasie, jej czerwone dłonie znalazły się na mojej ręce. Czułam, że to Ja jestem teraz silniejsza. Colcttc zakryła twarz rękami, a po chwili oderwała Jc, wytarła ręce w swój mundurek 1 zaczęła słę śmiać Jak szalona.
— Nabrałam was!
— Wcale nas nic nabrałaś — rzuciła jej Trish na przekór.
Na szczęście Camicl zaczęła dzwonić małym dzwonkiem, żeby się nas pozbyć. Dopiero wtedy mogła zabrać :$ię za sprzątanie po podwieczorku. Gołeuc zaczęła nucić coś pod nosem.
Wychodząc przechodziłyśmy obok siostry Petry. która przy małym stoliku polerowała noże.
— Do widzenia, siostro — powiedziała Cołette.
Siostra Pctrą wzdrygnęła się i spuściwszy głowę wróciła do polerowania noży
— Zobaczcie, Jaka jestem raiła — stwierdziła ColcUc, nic przyjmując do wiadomości porażki. — A teraz was nie przepuszczę.
Stanęła w drzwiach z dłońmi opartymi na jasnej grzywce. Powiedziała. żc się stamtąd nic niszy, jeśli nie obejmę jej w pasie. Wtedy zauważyłam Colm przyglądającą się nam z dntgicgo końca korytarza. Udało mi się jakoś odciągnąć Colcttc tam, gdzie Colm nic mogła już nas wypatrzyć, ale Colcttc musiała jeszcze powiedzieć głośno:
— Chyba nic wstydzisz się naszego związku, prawda?
Dałam Cołette połowę pomarańczy i zapytałam, czy czuje się w porządku.
■— A dlaczego miałabym nic czuć się w porządku? — spytała. — Czasami trochę ci odbija. Po prostu chcę potańczyć, kochanie.
— Potańczyć?
— Ulun, o dziewiątej jest przewidziana rozrywka i dostaniemy stare płyty.
Płyty?
— Patrz, -f Cołette położyła swoje dłonie na mojej głowic i zmusiła mnie, bym! spojrzała na stary adapter stojący na drewnianym stole. — Pozbędziemy się tego sadła z twoich bioder, dziewczyno.
— A płyty są dobre?
— Okropnie beznadziejne. Najgorsze jakie kiedykolwiek słyszałam. Są takie złe. ze aż dobre. Mają nawci UttJc Arrows. Możesz to sobie wyobrazić?
— Co to jest Lildc Arrow*?
-— Wyszło wtedy, kiedy leżałaś jeszcze w kołysce.
-29-