484
Aneks
ANIOŁ ZJAWIA SIĘ NA POMOC DUSZY
1
1
Wysłał bowiem swego anioła, aby jej pomóc. Dusza, widząc go nadchodzącego z dali I I podobnego do jaśniejącej gwiazdy, nieustannie kierowała ku niemu swe spojrzenie, spodziewając się odeń jakiejś rady. Anioł, gdy zbliżał się do niej, nazwał ją po imieniu i pozdrowił mówiąc:
„Witaj Tundalu, cóż czynisz?" Ten zaś nieszczęsny, widząc pięknego młodzieńca (był bowiem anioł pod względem urody piękniejszy od synów ludzkich) i słysząc swoje własne imię z ust jego, 1
przepełniony równocześnie i lękiem, i radością, ze łzami odezwał się w te słowa: „O, panie mój i ojcze! Cierpienia piekielne otoczyły mnie i ogarnęły mnie sidła śmierci." Na to rzekł mu anioł:
„Teraz nazywasz mnie panem i ojcem, mnie, którego zawsze i wszędzie miałeś przy sobie, a nigdy nie uważałeś za godnego nazwania takim imieniem." Ten odpowiedział: „Panie, gdzie i kiedy cię widziałem? albo gdzie i kiedy słyszałem twój najsłodszy głos?" Odpowiadając mu anioł rzekł:
„Od twego urodzenia wszędzie, dokąd szedłeś, zawsze ci towarzyszyłem, a nigdy nie chciałeś słuchać moich rad." I wyciągnąwszy rękę ku jednemu z duchów nieczystych, który bardziej od IfHl innych złorzeczących napadał na niego, rzekł: „Oto ten, którego radom dawałaś posłuch, a moje napomnienia zaniedbywałaś zupełnie. Ponieważ jednak Bóg przedkłada zawsze miłosierdzie J|| j nad sprawiedliwość, także i tobie nie odmówił miłosierdzia swego, chociaż na nie nie zasłużyłaś. j
Bądź więc spokojna i pogodna, albowiem niewielu tylko doznasz cierpień spośród tych, na które 1
zasłużyłaś, gdyby nie wspomogło cię miłosierdzie naszego odkupiciela. Podążaj więc za mną *
dało, ponad którym się znajdowała uprzednio, demony zaś słysząc to i widząc, że nie mogą wyrządzić zła, które przedtem zagrażało duszy, skierowały swe usta ku niebu ze słowami: „O jak niesprawiedliwy i okrutny jest Bóg, gdyż jednych według swej woli uśmierca, a innych ożywia.
Nie postępuje zaś tak, jak obiecał, iż wynagrodzi każdego według jego pracy i zasług; uwalnia dusze, które nie powinny być uwolnione, a potępia te, które nie zasługują na potępienie." Wyrzekłszy te słowa rzuciły się na siebie i wzajemnie zaczęły zadawać sobie razy, i oddaliły się z niechędą pogrążone w smutku, pozostawiając po sobie okropny odór.
Anioł zaś, idąc przodem, rzekł do duszy: „Chodź za mną." Ona odrzekła: „O, panie mój, jeśli pójdziesz przede mną, tamci porwą mnie znów i wrzucą w ogień wieczny." Na to anioł: „Nie lękaj się ich, więcej jest bowiem z nami niż z nimi. Jeżeli Bóg jest z nami, któż przeciw nam? Przy boku twym padnie bowiem tysiąc i dziewięć tysięcy po prawicy twojej, a nikt [z nich] nie zbliży się do ciebie. Tylko swoimi oczami oglądać będziesz i zobaczysz należną grzesznikom zapłatę. Ty natomiast, tak jak powiedziałem, niewiele przecierpisz z tego, na co zasłużyłaś. * * Po tych słowach wyruszyli w drogę.
PIERWSZA KARA DLA ZABÓJCÓW
Gdy już dłuższy czas wspólnie odbywali drogę i nie widzieli żadnego światła poza blaskiem anioła, przybyli wreszcie do doliny przerażającej, mrocznej i osłoniętej mgłą śmierci. Dolina ta zaś, bardzo głęboka i pełna płonących węgli, miała żelazną płytę o grubości - jak się zdawało -sześciu łokci, która rozżarzeniem swym do białości wyraźnie górowała nad płonącymi węglami. Dochodzący stamtąd odór przewyższał wszystkie męki, które dotąd dusza wycierpiała. Na tę rozpaloną płytę zstępował tłum nieszczęsnych dusz i tam dopóty się spalał, dopóki nie rozpuścił się całkiem jak tłuszcz podgrzewany na patelni. A co jest jeszcze gorszą rzeczą, dusze te tak wtapiały się w płytę, jak dzieje się to z woskiem przesączanym przez sukno, i znowu wracały na rozżarzone węgle na dalsze męki. Ujrzawszy to, przerażona dusza rzekła do anioła: „O, panie mój, proszę, jeśli możesz, powiedz mi, co złego zrobiły kiedyś te dusze, iż zasądzono je na takie męki 1 £ r J
i