52 Awirzej Szalta/
w sposób niewinny, powiedział jednak ukochanej to, co chciał jej powiedzieć: że ją kocha, ale że ją kocha w epoce utraconej niewinności. Jeśli kobieta zgodzi się na tę grę. będzie to dla niej mimo wszystko wyznanie miłości. Żadne z dwojga rozmówców nie będzie się czuło niewinne, oboje zaakceptowali wyzwanie przeszłości. Wyzwanie rzucone przez to, co zostało już powiedziane i czego nie da się wyeliminować; oboje uprawiać będą świadomie i z upodobaniem grę ironii... Ale też uda im się raz jeszcze mówić o miłości (U. F.co, Dopiski na marginesie „imienia róży", w: tenże. Imię róży, przeł. A. Szymanowski. Warszawa 1987, s. <518).
Tekst publikowany w : Bogdan Szlachta (red ), Słownik społeczny. Wydawnictwo WAM, Kraków 2008.
Anna Burzyńska
Kiedy w roku 1991 jeden z badaczy analizował znaczenia słowa „postmodernizm”, mógł sobie jeszcze pozwolić na stwierdzenie, że jest to „raczej nowy termin”1. Owo ostrożne „raczej” okazywało się w tym przypadku całkiem uzasadnione: termin upowszechnił się bowiem dopiero w latach 80.-, chociaż w użyciu był już od końca lat 50. '. W latach 90. zrobił już jednak prawdziwie spektakularną karierę, wypierając bezpardonowo większość uznanych i przyswojonych określeń. Od tego czasu niemal wszystkie aspekty naszego życia kulturowego - szydził bezlitośnie ironista - „od punk rocka po śmierć metanarracji. od j<cnzirie’óu< po książki Fou-caulta”4 - w lawinowym tempie okazywały się już (albo jeszcze) postmodernistyczne. I choć wielu narzekało na workowatość terminu, na jego nieprecyzyjność lub wręcz nieadekwatność, to jednak przyjął się on i zadomowił, nie budząc już zapewne w chwili obecnej żadnych szczególnych emocji.
Dzisiaj śmiało można by powiedzieć, że „postmodernizm" to bardzo stary termin, a za tym brakiem ostrożności kryje się nie tylko co najmniej dwudziestolecie opatrzenia, osłuchania, a nawet - mówiąc wprost