154
wyrażeń tradycyjnie przekazanych, tak i teraz musimy się uciec do ich pomocy. Bierzemy wyrazy będące w ogólncm użyciu i przez to większości ludzi w pewnych granicach przynajmniej zrozumiałe i nazywamy niemi narazić ogólnikowo przedmioty bezpośredniego badania, by w ten sposób zwrócić duchowe spój-rżenia słuchacza, czy czytelnika na to, czem się zajmujemy. Że jednak nie chodzi nam w początkowych fazach przedstawiania rzeczy o zawarcie w użytych wyrazach ostatecznych rezultatów badania, a jednocześnie pragniemy, by czytelnik nic rozumiał używanych przez nas wyrazów w jakiemś dowolnem, tradycyj-nem znaczeniu, więc musimy się postarać o możliwie szybkie przejście do bezpośredniego widzenia przedmiotu, by umożliwić dalsze naoczne badanie go, & z drugiej strony nadać na tej drodze wyrazom znaczenie odpowiednie własnościom przedmiotu. Z tego względu musimy wybierać wyrazy możliwie intuitywne, t. zn. mające własność nasuwania nam przed oczy samego przedmiotu. Do tego colu nadają się najlepiej wyrazy wzięte nie z książek, lecz z życia, wyrazy, które nie zatraciły jeszcze w użyciu czystego teoretyka swej soczystości i dobitności. Musimy jednem słowem tak dobierać wyrazy, żeby one drugim pokazywały przedmioty, a nie okroślały znaczeniowo ich cech. Odwrotnie zaś musimy w chwili, gdy bezpośrednie doświadczenie pozwoliło nam dojrzeć swoistą postać przedmiotu (jego „całościowe quale“) i utworzyć odpowiednie domniemanie nienaoczne (pojęcie), postarać się o wyszukanie takich wyrazów, które w co-dziennem użyciu zawierają w sobie intencję znaczeniową możliwie bliską pojęciu, o które nam w danym razie chodzi. Nie zawsze jednak uda nam się takie słowo znalożć. liaz może dla-togo, że dany język nic posiada go na oznaczenie badanego przedmiotu, po wtóre, że często chodzi o przedmioty dotychczas wogóle nie znane. Musimy wówczas uciec się do stworzenia nowego terminu. Aby jednak nadać rau odpowiednie znaczenie i narzucić je czytelnikowi, posługujemy się szeregiem odpowiednio przeprowadzonych opisów, porównań, obrazów i t. d. — wszystko celem obudzenia w czytelniku odpowiedniego bezpośredniego doświadczenia. 1 dopiero w ostatnim momencie posługujemy się ścisłem określeniem za pomocą fenomenologicznie ustalonych pojęć. Wymaga to wTprawdzio w-spółpracy czytelnika, ciągłego usiłowania z jego strony poddania się znaczeniowej intencji używanych wyrazów i bezpośredniego zobaczenia tego, o czem mowa. Pisarz fenomenologiczny nie .wy-
kłada” swej nauki czytelnikowi, lecz pomaga mu tylko do pracy nad danym przedmiotem ł). Dla czytelnika nieinteligentnego, lub nie mającego daru bezpośredniego doświadczania przedmiotów, oraz wczuwania się w intencje autora, książki fenomenologów będą zawsze do pewnego stopnia niezrozumiale. Metoda ta jednak pozwala nam z drugiej strony na uniknięcie niemożliwego w danym momencie (a przy wielu przedmiotach niemożliwego wogóle) definjowania używanych wyrazów. Terminy, któremi się narazie posługujemy będą miały dośd nieokreślone znaczenie, częstokroć będą wieloznaczne. To też musimy dążyć do rozgraniczania różnych znaczeń spływających się w jednym wyrazie i do wyeliminowania znaczeń nieodpowiednich, a równocześnie do ustalenia i uściślenia znaczeń odpowiednich. Zadanie to ułatwiamy sobie przez ciągłe skierowywanie uwagi słuchacza na same przedmioty. Kontrastowanie przedmiotów różnych, rozróżnianie pokrewnych, nasuwanie słuchaczowi szeregu sytuacyj, w których jodne przedmioty występują, a drugie nie mogą wystąpić, a przedewszystkiem częste posługiwanie się trafnemi przykładami — to wszystko środki do zbliżenia słuchaczowi sfery badanych przedmiotów i zmuszenia go do współpracy w bez-pośredniem doświadczaniu. W ton sposób nie tylko nadajemy wyrazom tradycyjnie przyjętym nowe, na bezpo.średniem doświadczeniu oparte znaczenia, nie tylko dajemy mu w rezultacie aparat pojęciowy, którym się sami przy pracy posługujemy, lecz przedewszystkiem kształcimy go w bezpośredniera doświadczaniu przedmiotów, odkrywamy przed nim świat przedtem mu nieznany, lub tylko mglisto mu się zarysowujący. Nie należy bowiem zapominać, żo aparat pojęciowy jest tylko aparatem, t. zu. jedynie środkiem do celu. Nie o stworzenie li tylko ścisłej terminologji, nie o analizę słów tu chodzi — jak niektórzy błędnie sądzą. Celem jest bezpośrednio poznanie przedmiotu badania i ułatwienie tego poznauia czytelnikowi. To też nawet wówczas, gdyby pojęcia na tej drodze uzyskane wolne były zupełnie od wszelkiej powyżej zaznaczonej płynności, nieodpowie-dniem byłoby zacieśnienie się do sfery* pojęciowej i próbowanie budowania fiiozofji na drodze kombinacji pojęć. Najistotniejszera
') Mimowoli nasuwa się tu okreiienie platońskie roli Sokratesa— jako akuszera pomagającego rodzeniu się filozofów. Kie należy jednak — mimo pewnyoh pokrewieństw —• identyfikować metody Sokratesa z fenomenologiczną metodą.