40 Z. KRASIŃSKI: IRYDION
czym wzrosło, odbudujesz miasto — nieugiętym męstwem i tajemniczymi obrzędami naddziałów. Wszystko inne niech przepada, cudze bogi i ludzie cudzy!
ALEKSANDER. Matka moja poważa chrześcijan, bo w ich przepisach ukryte są skarby stałości i cnoty — patrz, Domicjanie, na oczy jej, zroszone łzami — ona lubi chrześcijan, bo oni mi sprzyjają.
ULPIANUS. Użyj ich więc za narzędzie, które skruszysz potem. To moje ostatnie słowo o nich. (Słychać muzyką) Flety syryjskie! Może arcykapłan Mitry przychodzi odwiedzić kochanego brata.
MĄMMEA. Nie — on co dzień o tej samej porze schodzi do ogrodów Palatynu z kochanką.
ULPIANUS. Słyszałem o tej Greczynce wiele zawiłych powieści na Wschodzie — przybyli z Rzymu twierdzili, że brat długo się przy podchlebiał, a potem niecnie ją przedał cezarowi.
MAMMEA. I wierzyłeś temu?
ULPIANUS. Włosy moje siwe od dawna przestały dziwić się podłości, choć jej może czarne dotąd nie pojmują.
MAMMEA. Ale pamiętasz Amfilocha, od kiedy przypłynął za dni jeszcze wielkiego Septyma30 na italskie brzegi — widziałeś zawsze godność niezrównaną w postawie i słowach jego — czy na dworze, czy w własnym pałacu on zawsze wyglądał gdyby drugi cezar w Rzymie!
ULPIANUS. Prawda — ale pamiątka jego wyniosłości mało tu znaczy, bo najczęściej syny wielkich ojców czołgają się poziomo w hańbie znikczemnienia. Niech mi lud i senat rzymski odpowiedzą!
ALEKSANDER. I moje też słowo nie stanie na świadectwo przeciwko Grekowi — choć nigdy nie znać młodzieńczej otwartości na jego bladych rysach, jednak coś 1
szlachetnego żyje w całej jego postaci — nie wiem, co drzemie w głębi tego serca — wiem tylko, że tam ni strachu, ni uniżenia nie masz!
ULPIANUS. Jakże więc wytłumaczyć to, co się stało?
ALEKSANDER. Ślepym zrządzeniem nieubłaganej konieczności. Kilka razy imperator spotkał Irydiona idącego z Elsinoą — kilka razy do cyrku Flawiana2 razem przybyły ich rydwany. Sam wtedy widziałem, jak zaraz bratu mojemu nabrzmiały żyły po skroniach i jak złote lejce, którymi lwów swoich kierował, z dłoni wypuścił. I, przez niebieską Wenus! wszyscy, którzy tam stali, pożerali ją także wzrokiem, bo piękniejszej nie widzieli nigdy.
ULPIANUS. Dawniej, kiedy u ojca bywałem, ona jeszcze, greckim obyczajem zamknięta w gineceum, niczyjemu oku widzialną nie była.
■ ALEKSANDER. Powiadam ci, że w całym Rzymie takiej drugiej nie znaleźć! Byłem w sali Narcyssa, kiedy Heliogabal czekał na nią pierwszej mocy porwania — oparty o mnie, zgrzytał i szczypał mi ramię, bo wtedy jeszcze dość łaskaw był na mnie. Ja drżałem z oburzenia i litości, zdawało mi się czasem, że słyszę odgłosy walki — wtem wbiega prefekt pretorium3, wiesz, nadworny błazen, Eu-tychian, i do ucha szepnie panu swemu: „Idzie jasnowłosa”. Weszły karły i karlice, czarni rzezańce i lidyjscy fletniarze. „Idzie jasnowłosa” powtórzył imperator i skoczył, ale natomiast wstąpił do sali orszak gladiatorów w ciemnych tunikach — wszyscy nieznajomi na diworze. Brat mój, opuściwszy głowę, ugryzł mnie ze strachu, lecz Eutychian z grubym śmiechem oświadczył, że syn Amfilocha tych ludzi
Zob. Przypiski Autora [20].
cyrk Flawiana — cyrk zwany Koloseum, wystawiony przez Flawiusza Wespazjana; zob. Przypiski Autora [21].
prefekt pretorium — dowódca gwardii cesarskiej (por. przyp. 7).