bolsche0007 01 djvu
I rzed oczami memi rozciąga się uroczy widok natury. Świeża łąka przed oknem mojem szmaragdową zielenią przyobleka doliny. Niby złote i liljowe płomyki błyskają wśród niej dzwonki i brodawniki. Szary granitowy wał — świadek zamierzchłej epoki —zamyka tę świeżą falę bujnego życia. Ponad nim wznosi się sosnowym lasem pokryty najbliższy stok górski, błękitnawą mgłą otulony, a bardzo daleko wyżej jeszcze, niby ciemniejszy cień błękitu nieba i niemal zlewający się z nim w jedną barwę, wielki grzebień łańcucha górskiego. Śnieżno-biały obłok, ozłocony słonecznym blaskiem, zwolna wznosi się ponad grzbietem gór, niby duch, przybyły z niezmierzonej dali i rozpływający się w fali słonecznego światła. W świetle tern kąpie się i kwitnąca łąka, i granit skał, i las górski; — jest ono symbolem wszechjedności, obejmującej i pochłaniającej wszystko.
Teraz dolatują do mnie dalekie głosy. Za szaremi odłamami skał idą ludzie po ścieżce. Są to ludzie obcy; nie widzę ich. Ileż takie rozlegające się zdała głosy ukrywać mogą dobrego lub złego! Słowo „człowieku jakąż może obejmować rozmaitość nieskończoną, ile podniosłości i szlachetności — albo jak nizkie brutalne popędy! A jednak myślę, że te słabe fale powietrzne, które do mnie dźwięki ludzkiego głosu donoszą, drżą nieraz prostą nauką ewan-gelji, że każdy człowiek bez różnicy jest moim bratem. Cywilizacja nasza postąpiła zatem tak daleko, że wpoiła w nas poczucie braterskiej łączności z wielogłową masą
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
bolsche0007 01 djvu I rzed oczami memi rozciąga się uroczy widok natury. Świeża łąka przed oknem mojbolsche0071 01 djvu 71 tym, azatem zbliżali się bardziej do kręgowców, niż ich potomstwo, prawdopodobolsche0064 01 djvu 64 lecz zawsze wiążą się z jakimś szeregiem zjawisk. Płuco Ceratodusa przy dokłabolsche0025 01 djvu 25 waniu obok siebie mniejszych lub większych różnic, tak jak w zbiorach owadówbolsche0027 01 djvu 27 wpada w kurcze i całkiem ginie, tak jak miasto, w którem wybuchnie wojna domobolsche0057 01 djvu 57 w niej jakby jaszczurkę i salamandrę, zlewające się w jedną neutralną całość.bolsche0081 01 djvu 81 zewnątrz rozwijają się cienkie nitki (wici) przy których pomocy porusza się wbolsche0097 01 djvu 97 wiały się coraz to wyższe genjusze w dostatecznej obfitości, a w danym wypadkbolsche0057 01 djvu 57 w niej jakby jaszczurkę i salamandrę, zlewające się w jedną neutralną całość.942888 01 djvu 368 ADOLF BECK chowy rozciąga się przez kilka odcinków rdzenia i to w ten spo-sób, żbolsche0010 01 djvu 10 wyrastały gaje. Wpośród morza traw uganiały się liczne stada antylop, dzikichbolsche0015 01 djvu * 15 z łych olbrzymich potworów owej przedhistorycznej epoki dochowała się czasebolsche0026 01 djvu 26 żadno tak się do tego nie nadaje, jak małpa, zwierzę, które mimo wzzelkich róbolsche0029 01 djvu 29 się, jakby on nas o krok zbliżał do rozwiązania zagadki pochodzenia. Nie jestwięcej podobnych podstron