Trlsh i Ja wstałyśmy, a Colcuc podążyła za nami.
— Ale to głupie — cedziła przez zęby uśmiechając się sarkastycznie.
Siostra Paula poprowadziła nasz ciemnozielony korowód. Nasze buty stukały o starą, zużytą, ale wypastowaną podłogę w zielone, brązowe i białe płytki.
Colctlc zdjęła sweter, a jej złota skóra wyglądająca zza dekoltu zaróżowiła się. Mrugnęła do mnie i ścisnęła mnie za łokieć. Rzuciłam badawcze spojrzenie na siostrę Paulę, ale ona na szczęście dumnie patrzyła przed siebie.
— Marsz 0‘Neilla do bitwy — podniosła swój ochrypły głos. — I nigdy nie zapominajcie, że jesteście małymi żołnierzami. Małymi żołnierzami Zakonu Najświętszego Serca — otworzyła drzwi i poprowadziła nas korytarzem. — Zakręt w lewo — powiedziała i wszystkie skręciłyśmy, przeszłyśmy obok dzwonka i po schodach na górę.
Im wyżej się wspinałyśmy, tym cichszy był marsz 0'Neilla. Klatka schodowa zrobiona była z polakicrowanego drewna z mosiężnym półkolem na każdym stopniu w miejscu, gdzie należało postawić stopę. Colcuc objęła mnie w pasie. Ogonek maszerujących dziewczyn zbił się teraz w nierówną gromadę. Kiedy znalazłyśmy się na samej górze, poczekałyśmy na dalsze instrukcje.
Paula zatrzymała się, a jej ogromna, biała twarz była teraz czerwona jak burak I mocno spocona. Próbowała uśmiechnąć się łaskawie do picrwszoklasistck, ale wyszedł jej tylko brzydki grymas.
— Trzymajcie ręce przy sobie i nauczcie się stać o własnych siłach — dodała i weszła po schodach do swojej sypialni na strychu nic powiedziawszy nam nawet dobranoc.
Nikomu się nic śpieszyło do sypialni. Pierwszoklasistki musiały zejść na dół, bo ich sypialnie znajdowały się w środkowym korytarzu. Dziewczyny z ostatniej klasy poczekały aż usłyszą trzask zamykanych drzwi pokoju siostry Pauli, nim same mogły rozejść się do swoich sal na strychu.
Colcltc wzięła mnie pod ramię i wolno poszłyśmy do sypialni Świętego Józefa. W pokoju czuć było zapach mydła i talku, zmieszanego z zapachem włosów i szamponu. Zaciągnęłyśmy zasłony i położyłyśmy się razem na moim łóżku. Colette głaskała mnie po karku i ramionach. Słuchałyśmy krzątaniny innych dziewczyn przygotowujących się do snu.
i
6
W sobotę rano nic musiałyśmy iść na mszę. Sobotni ranek był na zmianę pościeli i mycie włosów. Miałyśmy też sprzątać nasze szalki i odkurzać pod łóżkami. Potem miałyśmy zanieść brudną pościel do pralni.
Nic miałam już żadnej czystej koszuli, oprócz tej, którą musiałam sobie zostawić na niedzielę. Postanowiłam więc włożyć mundurek na piżamę. Wmawiałam sobie, że ona i tak wygląda jak bluzka. Zawiązałam kokardę przed lustrem. Colette obiecała, że umyje mi głowę ł wysuszy włosy metodą „z dołu do góry". Mówiła, że wtedy będą bardzo puszyste.
Szybko pościeliłam łóżko i starłam kurz w szafce. 1 zaczęłam szukać Colette. Nic było jej w łóż.ku. Trish powiedziała, że pewnie zeszła na śniadanie, więc pobiegłyśmy do refektarza. /Me tam też jej nic było. Chciałam jej znowu poszukać na górze, ale Trish namówiła mnie, bym zjadła miseczkę płatków kukurydzianych.
— Nic ma się co martwić o Colette. Da sobie radę. Pewnie poszła gdzieś zapalić.
Pomyślałam, że lepiej udawać, że się wcale nic przejmuję.
— Kto? Colette! — rzuciłam takim tonem, jakbym Już dawno o niej zapomniała. — Trudno — dodałam po chwili I zaczęłam wyglądać przez okno na korty tenisowe. Ale byłam bardzo zawiedziona. Tak liczyłam na piękne ułożenie włosów.
— Nic umyłaś jeszcze włosów? — spytała Trish. — Zabraknie ci cieplej wody.
— Nic szkodzi. Zawsze myję w zimnej. To bardzo dobrze robi na skórę głowy.
— Czemu? — Trish nic dawała za wygraną. W jej otwartych ustach widziałam rozmiękłe kawałki płatków kukurydzianych.
— Bo to zamyka pory — odparłam odwracając głowę.
W niebieskiej łazience nic było już nikogo. Wybrałam największą miskę i napełniłam dzbanek wodą. Była bardzo zimna. Nabierając powietrza polałam sobie trochę wody na głowę. Po pierwszym szoku i bólu. głowa powoli zaczęła mi drętwieć. Wmasowałam w nią
k
35