LX «2EŃCY»
znacznie gorszy, a towarzyszki jej zdają sobie sprawę, że w każdej chwili może je również czekać to samo. Starosta nienosi bowiem korbacza tylko od parady.
iMimo ciężkiej pracy od świtu do zmroku, mimo groźnego korbacza Starosty, który chciałby obiad połączyć z wieczornym posiłkiem, którego denerwuje, iż robotnice przerywają na chwilę pracę, by odetchnąć i nacieszyć się pieśnią, i który wciąż krzyczy: „Poźynaj, nie postawaj” (w. 29, 45), żniwiarki utrzymują swój dialog w krytycz-ale'pogodnym toniejfw tym tonie utrzymana też jest piękna pieśń Pietruchy. Poszczególne człony owej pieśni, zgodnie z częstym obyczajem pieśni ludowej, poprzedza kunsztowny refren inicjalny20. Jednocześnie jednak ze słów Oluchny dowiadujemy się (XVIJ£, ww. 67—78) o dziejącej się bezpośrednio za sceną („S*ł y s z y s z, jakie Ma-rusz.ce tam daje śniadanie” — w. 70) i obserwowanej przez uczestniczki dialogu („P a t r z, jako ją katuje... krwią się oblinęła” — ww. 75—76) tragedii innej żniwiarki, pobitej do krwi korbaczem Starosty. Scena ta nie mieściłaby się już zupełnie w ramach siełankowej tonacji utworu, nie dotyczy też postaci biorącej udział w dialogu, czytelnik dowiaduje się o tym tylko ze słów Oluchny (ww. 70—76). Krzyk.) widok Mar uszki. katowanej za sceną, uczestniczy jednak w bezpośredniej akcji utworu, stanowi przestrogę dla obrotnej, wygadanej i krytycznie usposobionej Pietruchy!
leniwiarkj. nie pomstują głośno, nie uważają przedstawionych żdarzeń źa coś nadzwyczajnego, to ich chleb powszedni. Protest społeczny, niegwałtowny bynajmniej, znajduje Wyrak w lirycznej, .pie^ni^ Poprzez porównanie Sta- 1 2
\ i
V '■ .
rostv ze słoneczkiem ukazano bowiem, iż ciężkie warunki pracy żniwiarek i postępowanie ekonoma nie są czymś zgodnym z naturalnym porządkiem świata.,,.. Słoneczko. ma nauczyć Starostę-,—jalr^głośT refren, umiarkowania, łaskawości wobec robotnicrj
Tendencja krytyczno-cfydaktyczna utworu nie została wypowiedziana konsekwentnie przez usta żniwiarek. Ostatecznie Pietrucha za wszystko wini „domową swachę”, a nie Starostę i stojący za nim dwór3:
Dobry on barzo człowiek, by go nie psowała Domowa swacha; ta go właśnie osiodłała : I rządzi nim, jako chce, a on się jej daje
- Za nos wodzić. Pod czas mu ledwie nie nałaje.
i Na kogo ona chrap ma, może i od niego
Spodziewać się, że go co potka niesmacznego.
(ww. 87—92)
Nie wiemy, czy wiele więcej chciał zawrzeć w morale utworu sam poeta. Stosunek Szymonowica wobec poddaństwa chłopów określa przecież jakoś omawiany poprzednio list, datowany 17 lipca 1611 roku4, choćbyśmy nawet przyjęli, iż w owym konkretnym wypadku miał właśnie rację on, feudalny dzierżawca majątku, a nie zbiegły chłop, który przecież mógł być zwykłym szkodnikiem. Dzięki jednak dramatycznej konstrukcji przedstawionego obrazka odbiorcy, a zwłaszcza odbiorcy nam współczesnemu, sielanka Żeńcy może powiedzieć coś więcej. Wskutek powściągliwości (Sformułowanego morału pozwolił autor czytelnikowi na pewną swobodę dopowiedzenia własnej oceny.
20 H. Windakiewiczowa, Studia nad wierszem
zwrotką poezji polskiej ludowej. «Rozprawy Wydziału Filologicznego Akademii TJ(miejętności«, t. LII (S. III, t. VII). Kraków 1913, s. 201.
J. Ziomek, Poezja polska epoki Odrodzenia [w:] Odrodzenie w Polsce, t. IV, Historia literatury. Warszawa 1956, s. 143,
Por. rozdz. III oraz przyp. 20 i 21 do tego rozdziału.