Odważna, silna i zręczna (z łatwością wspinała się na najwyższe drzewa, kochała spacer}- podczas deszczu i burzy}1 miała w sobie coś niezłomnego. Była skryta, zamknięta w sobie, przy obcych milcząca, początkowo z nieśmiałości, potem po prostu z wrodzonej rezerwy, lecz w odpowiednich okolicznościach ujawniała się druga strona jej natury. Wśród niewielu komentarzy współczesnych często cytuje się wspomnienie Elłcn Nusscy, przyjaciółki Charlotte, a niebawem i całej rodziny. Podczas pierwszej jej wizyty w Hawnrth spotkał ją zadziwiający zaszczyt: Hmily zaprosiła ją na wspólny spacer. Ody tylko znalazły się poza domem, nagłe ukazała się całkiem inna Emily:
dziewczyna odrzuciła twą rezerwę i rozmawiała ze swobodą i energią, która dowodziła prawdziwej siły charakteru. Jej towarzyszka oczarowań1 była jej inteligencją i serdecznością1.
Tę ekspansywną stronę jej natury wydobywał na jaw kontakt z przyrodą — i z wybranymi ludźmi. Początkowo mała Emily była najbardziej przywiązana do opiekuńczej Charlotte; z czasem rodzeństwo, choć ogólnie się kochające, rozdzieliło się na dwie pary: „starszych” Charlotte i BranweUa, i „małych” — Emily i Annę. Ten ostatni związek najściślejszej przyjaźni Emily / Annę przetrwał do końca życia.
Młodość. Wejście w dorosłe życie oznaczało wobec skromnej sytuacji materialnej rodziny przede wszystkim zdolność do samodzielnego zarabiania na własne utrzymanie. Izu 1835—1845 to dla całego rodzeństwa okres próby sil, odejście od dziecinnych rojeń i mglistych aspiracji do konkretnych planów. Oczywiście szanse wyboru zawodu dla mężczyzny — przyszłego opiekuna rodziny — były w ówczesnym społeczeństwie nierównie większe niż dla kobiet. Naturalnym więc porządkiem rzeczy nadzieje rodziny skupiły się na Branweliu, któremu wróżono wielką przyszłość. Prócz zdolności literackich i żywej inteligencji posiadał on również wybitne uzdolnienia plastyczne, ujawnione podczas lekcji rysunków, pobieranych przez wszystkie dzieci (drugie miejsce po Branwellu zajmowała Emily). W tym kierunku więc, jak uradzono, należało go kształcić. W studiach miały mu pomagać stopniowo dorastające do pracy zarobkowej siostry. Na razie, z funduszem uzbieranym przez ojca z pomocą krewnych i przyjaciół, zaopatrzony w doskonałe listy polecające, osiemnastoletni kandydat na artystę wyruszył do Londynu, by zapisać się do Akademii Sztuk Pięknych. Jednak wrażenie, jakie na nie-obytym chłopcu z prowincji wywarło wielkie miasto i olśniewające galerie sztuki tak mocno zachwiało jego pewność siebie i wiarę we własne możliwości, że nie nawiązując żadnych kontaktów z osobami, którym go polecono i nie próbując nawet starać się o przyjęcie na studia włóczył się po mieście, korzystając z dostępnych tam rozrywek, a roztrwoniwszy szybko cały fundusz wrócił zawstydzony i upokorzony do domu, próbując się tłumaczyć niezręcznymi kłamstwami. Ta klęska i wynikłe z niej długotrwałe załamanie psychiczne rozpoczynają serię kolejnych startów życiowych i upadków BranweUa, które stają się najboleśniejszym problemem rodziny. Z początku nikt jeszcze nie wątpił, że jego przyszłość jakoś się ułoży. Jednakże w tej sytuacji na siostry spadł tym bardziej obowiązek szukania pracy zarobkowej, a jedyną pracę dostępną wówczas dla kobiet z ich klasy można było znaleźć tylko w zawodzie nauczycielskim, do której żadna z nich nie miała zamiłowania. Zaczyna się więc okres wyrzeczeń i przymusu, gdy wszystkie po kolei, poczynając od dziewiętnastoletniej wówczas Charlotte, próbują różnych posad nauczycielskich w okolicznych miejscowościach, skąd po pewnym czasie, wyczerpane fizycznie, rozgoryczone i udręczone wracają z ulgą do domu.
Jesienią 1837 r., gdy obie jej siostry pozostawały jeszcze w szkole w Roe Head (Charlotte jako nauczycielka, Annę jako uczennica), na posadę nauczycielską w innej szkole zdecydowała się nagle ku zdumieniu całej rodziny obsesyjna domatorka —
Cyt. wg W. O er i n, op. di., s. 34.