45591 PICT2626

45591 PICT2626



420 Część IV. Twoja śmierć

pomyśleć, i to nieco późne przywołanie błogosławionej wizji wskazuje umierająca przy całej pobożności uważała ją za mniej ważną: prawdziwy szczęściem w raju jest połączenie się „drogich istot”.

Drugi list, który musiała już dyktować, skierowany był do matki. Pa^j tamy, że Albert na łożu śmierci kazał Aleksandrze przyrzec, że nie powróci <jswojej matki, luteranki.

Poznajemy tutaj agresywną i fanatyczną stronę katolicyzmu XIX wiek Jedni i drudzy, katolicy i protestanci, byli przekonani, że odmienność wyznania pozbawiłaby jednych obecności drugich w raju. Nie śmiano ^ otwarcie skazywać matki Aleksandry na piekło, ale córka na pewno miała słabą nadzieję, że odnajdzie ją w niebie — jak gdyby istniały ściśle oddzielone raje dla każdego z wyznań, co było zresztą najpomyślniejszą i najmniej pewną hipoteką Ze wzruszającego i okrutnego ostatniego listu Aleksandry do matki przebija U wywołany różnicą ich wyznań i jej następstwami w życiu pozagrobowy^ „Mam nadzieję, że nic nie podważa twojej ufności w Bogu... zobaczymy się nigdy nie zostaniemy rozdzielone. [Jest to wielkie pytanie, budzi się wątpjjwość, i wątpliwość ta od ślubu Aleksandry z Albertem zawsze ciążyła na bardzo poza tym serdecznych stosunkach między matką a córką.] Ale w tym celu musisz bardzo szczerze poddać swoją drogą wolę Bogu [dzisiaj nazwalibyśmy to szantażem mającym wymusić nawrócenie]. Błagam cię..., módl się codziennie do Najświętszej Panny...” „Do zobaczenia..., czuję słodką tego pewność i bez żadnego bólu, lecz z bezgranicznym szczęściem myślę, że już nie obrażam Boga.” Rzecz jasna, że najważniejszą sprawą w ich stosunkach jest możliwość albo niemożliwość odnalezienia się na tamtym świecie. List był dyktowany po francusku, lecz Aleksandra słabnącą ręką dopisała trzy słowa po niemiecku: „Liebe susse Mama.”

Pochowano ją w Boury i pani de La Ferronays czyni następującą uwagę: „Bractwo [chodzi o normandzkie stowarzyszenie dobroczynne] żadną miarą nie zgodziło się, aby ktoś pomagał nieść trumnę, i ludzie ci opuścili ją dopiero wtedy, gdy złożyli ją koło jej Alberta.”

W parę miesięcy później wybuchła rewolucja... Obawiano się, że powtórzy się rok 1789, i dawni emigranci znów powędrowali na wygnanie. Albertynę, najmłodszą córkę państwa de La Ferronays, wysłano do Badenii, „do tej części Niemiec..., której nie ogarnęła jeszcze fala rewolucyjna”. Pani de La Ferronays chroni się u córki, Pauliny, w Brukseli. Tam właśnie umrze 15 listopada.

Stanowi ona interesujący przypadek, bo wprawdzie podzielała uczucia swoich dzieci i męża, ale nigdy nie przyswoiła ich sobie w zupełności. Hrabina Femandowa, która nie znosiła mężowskiej rodziny, orientowała się, że jej świekra ulepiona jest z innej gliny. „Szczerze pobożna przez całe życie, daleka była od tej bezkompromisowości nowo nawróconych, jaką odznaczał się mój teść.” Miała nawet pewne poczucie humoru, którego absolutnie brakowało jej małżonkowi i dzieciom i które zachowała, mimo że wśród nich żyła. W liście,

gdzie opowiada Paulinie o okolicznościach śmierci Aleksandry* pisze* że chora rzekła pewnego dnia: „"Powiedzcie Paulinie* że tak słodko jest umierać!* Innym razem zwróciła się do mnie: *A tobie* matko* nie spieszno także ujrzeć Boga?*” Pani de La Ferronays* chociaż dobra chrześcijanka, aż tak się nie kwapi. „I mnie, tak tchórzliwą* ogarnęło przerażenie na myśl, że może ona pociągnie mnie za sobą, tak jak chciała wprzód, abym z nią wstąpiła do katechumenatu, potem — jak ona — odbyła rekolekcje* a wreszcie tutaj [w klasztorze] z nią zamieszkała... Odpowiedziałam, że mam za mało odwagi* aby tak wyzywać śmierć, i że poprzestanę na oddaniu się w ręce Boga, aby jak Mu się podoba, mną rozporządzał.” Ładna odpowiedź w tonie erazmiańskim* relikt wieku XVII w tym rwącym romantycznym strumieniu. Gdy pani de La Ferronays zachorowała, położyła się do łóżka, ale uważano, że choroba jej nie jest niebezpieczna. I nagle po czterech dniach lekarz oznajmia, że stan jej jest groźny, a „w godzinę później — beznadziejny”. Paulina nie wie, co robić. „Wychodząc z kąpieli... rzekła mi niespodziewanie, podczas gdy ja namyślałam się, jak jej powiedzieć, co sądzi lekarz: «Na nic to wszystko, myślę, że umrę, myślę, że to już śmierć.* Traktuje ją naturalnie, na dawną modłę: matter of fact — coś oczywistego. Po prostu zaczyna się modlić: „Boże mój, daję ci moje serce, duszę, wolę, życie.” Paulina doznaje ulgi. Nie wpada w popłoch, jaki ogarniał jej braci i siostry i który wyrażał się w listach i dziennikach jednocześnie z niepokojem i dyskrecją. Sprawy załatwiono na dawny sposób, z poszanowaniem obyczaju.

„Uklękłam i poprosiłam, aby nakreśliła mi swój mały krzyżyk na czole (był to jej sposób błogosławienia nas). Nakreśliła go mnie, a także Albertynie [która powróciła z Badenii] i powiedziała do nas: «I wszystkim innym także [nieobecnym synom].* Później uczyniła taki sam znak na czole Augusta [męża Pauliny]. Poprosiłam ją, aby mi przebaczyła... Po chwili dodała: "Zapewniam cię, że z wielką radością myślę o śmierci [nawet ona!], ale dlaczego, moje dzieci, nie sprowadziliście jeszcze księdza?* Posłaliśmy już po jej spowiednika, ułomnego starca, który nie mógł przyjść wcześniej niż nazajutrz rano!«Jutro może być za późno*, powiedziała moja matka [zauważmy precyzję i prostotę jej tonu: jak gdyby chodziło o zorganizowanie zwykłego spotkania].” Postanowiono zwrócić się do wikarego parafii. „W tym czasie matka wyjaśniła mi parę szczegółów związanych z jej ostatnimi dyspozycjami [które dawniej umieszczano w testamentach, a teraz poprzestawano na powierzeniu ich osobom bliskim], po czym uprzytomniła ona sobie, że wikary mówi tylko po niemiecku, językiem mało jej znanym! „Ale przecież spowiadałam się parę dni temu!” Gdy porównamy ten spokój, tę trzeźwość z egzaltacją jej męża i dzieci, rozumiemy skalę przewrotu, jaki dokonał się w ciągu jednego albo dwóch pokoleń.

Przychodzi ksiądz. Udziela ostatniego namaszczenia. Sadowią chorą na chwilę w fotelu. „Zobaczyłam na jej twarzy wielką i uroczystą zmianę, jedną z tych, które poprzedzają śmierć. Ale ta zmiana na jej twarzy


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
PICT2683 SIO Część IV. Twoja śmierć zawdzięczać to należy „cudownej mocy oczyszczającej, jaką posiad
PICT2645 456 Część IV. Twoja śmierć 456 Część IV. Twoja śmierć wszystkich kościołach dość dużych, ab
PICT2654 472 Część IV. Twoja śmierć dwudziestu młodych ludzi płci obojga, których przygotowywano do
PICT2655 #74 Część IV. Twoja śmierć Projekty* jakie sugeruje tekst rozporządzenia* są ciekawe i śmia
PICT2657 478 Część IV. Twoja śmierć 478 Część IV. Twoja śmierć nic wybuchają tam epidemie”. A czy pr
PICT2687 536 Część IV. Twoja śmierć sinior uznaje to milcząco, ale niebezpieczeństwo powraca wraz
PICT2691 544 Część IV. Twoja śmierć W rezultacie pozostawała mieszanina różnych kości, co trudno byl
PICT2622 412 Część IV. Twoja śmierć 412 Część IV. Twoja śmierć bardziej oddalają% ranicy...
PICT2643 452 Część IV. Twoja śmierć 452 Część IV. Twoja śmierć ye.” ukr z roku 1703 w kształcie malu
PICT2690 542 Część IV. Twoja śmierć O ile cmentarza nie przeniesiono w sensie fizycznym, to jednakże

więcej podobnych podstron