stytucjonalizowany i skolektywizowany, angażując w procesy tworzenia prawa bardzo wiele różnych podmiotów (obok formalnie rozumianego prawodawcy, którego rola często ogranicza się do złożenia podpisu, różnego rodzaju komisje legislacyjne, eksperckie, ciała doradcze i opiniodawcze etc). W rezultacie, w wielu przypadkach jest niezmiernie trudno rozstrzygnąć, czyja woła w wykładni danego aktu ma być rozstrzygająca'6. Odpowiedź na to pytanie staje się jeszcze trudniejsza w sytuacji, gdy prawodawcą w sensie formalnym jest podmiot kolektywny (parlament, rząd, komisja). Trafnie podnosi wspomniane trudności SN w uchwale z 17 stycznia 2001 r. (III CZP 49/00, OSNC 2001/4/53) zalecając szczególną ostrożność w korzystaniu z tej metody wykładni17. Wydaje się jednak, że krytyka wykładni subiektywnej przez SN w pewnych jej fragmentach jest zbyt daleko idąca. Pogląd, że wykładnia subiektywna wskutek daleko posuniętej instytucjonalizacji procesów tworzenia prawa, a także w odniesieniu do przepisów starszych oraz powstałych w zupełnie innych kontekstach politycznych, społecznych, czy ekonomicznych, traci na znaczeniu, nie może być zakwestionowany, ale z drugiej strony podkreślić należy, że w niektórych wypadkach nie powinna być ona ignorowana. W szczególności bardzo wątpliwe jest stwierdzenie Sądu Najwyższego, że ustawodawca, którego „wola” podlega uwzględnieniu w procesie wykładni, to nie ustawodaw-
'b Krytycznie na temat tej wykładni na przykład R. Dworkin, Law’s Empire, London 1986, s. 321; A. Seaiia, A Matter of Interpretation. Federal Couris and the law, Princeton 1998, s. 17.
- Por. następujący fragment uzasadnienia cytowanego orzeczenia SN: „wykładnia subiektywna, opierana wyłącznie na psychicznych intencjach prawodawcy, zwłaszcza gdy chodzi o prawodawcę wieloosobowego, jest przez współczesną teorię prawa kwestionowana i odsuwana na plan dalszy jako metoda zawodna i mało użyteczna. Zdaniem składu Sądu Najwyższego podejmującego uchwałę, należy zaaprobować ten sposób spojrzenia na psychofizyczne aspekty tworzenia oraz interprefowania prawa i stwierdzić, że sięganie do •woli ustawodawcy* może okazać się uzasadnione i pożyteczne tylko w sytuacjach skrajnych, gdy zawiodą inne sposoby wykładni lub doprowadzą do absurdalnych wyników. Trzeba jednak podkreślić, że i w takich wypadkach ustawodawca, którego «wola» podlega uwzględnieniu w procesie wykładni, to nie ustawodawca realny, faktyczny który nie może krepować dozwolonej swobody interpretacyjnej sądu. bo związek takiego ustawodawcy x przepisem prawa został z chwilą jego uchwalenia (wejścia w życic) zerwany - lecz tzw. ustawodawca racjonalny, wykreowany. «Wolę ustawodawcy* należy zatem odczytywać wy-łjcznic na podstawie tekstu stanowionego prawa, starając się ją racjonalizować i obiektywi-wmrać, m.in. przez odniesienie do celów (funkcji) instytucji prawnych w całokształcie ma-«iiału normatywnego”.