r
510
Część IV. Twoja śmierć
Zyskacie w ten sposób uroczy cel przechadzek:
...Nieraz czar bezwiedny Ku miejscom uświęconym wezwie wasze oczy.
Grób jest nieodzowną ozdobą ogrodu, tematem do dumań. Delille chcialb spocząć na wieki nie na publicznym cmentarzu, lecz w ogrodzie. Zleca to swoj^ małżonce:
Oto jest, nim wybije ostatnia godzina,
Nim zamkniesz moje oczy, ma prośba jedyna.
Powiadam ci: u kresu krótkiego żywota Ogarnia mnie pragnienie i szczera ochota,
Aby zasnąć nad brzegiem jasnego strumienia,
Pod krzewem albo dębem, co łąkę zacienia.
Będzie to na wsi:
Skromny mi grób wykopcie w pól kojącej ciszy.
Nie jest to życzenie bezbożne: wybrane miejsce zostało poświęcone jak ziemia na cmentarzu.
Niech nie będzie to miejsce bezbożne jedynie,
Niech religia święconą wodą na nie spłynie.
Będzie tam krzyż, który stał się znakiem grobu.
I niechże naszej wiary święty znak cierpienia Będzie dla mnie gwarancją przyszłego zbawienia! *
Przeglądając ówczesną literaturę, odnosi się wrażenie, że każdy chciał zostać pochowany w swojej posiadłości, czyli że wspólny cmentarz przeznaczony byłby dla biedaków i nieszczęsnych mieszczuchów nie posiadających ani pola, ani ogrodu poza miastem.
Jeszcze dzisiaj natrafiamy we Francji na domowe groby. Jeden przetrwał na przedmieściu Aix-en-Provence; jest to grób Józefa Sec, dawnego cieśli, potem przedsiębiorcy budowlanego, który zrobił majątek i za życia kazał zbudować sobie grób koło domu; był to monument niezwykły: mauzoleum, którego ikonografia, jak wykazał Vovelle, wywodzi się z wzorów masońskich.45
Z kolei Chateaubriand chciał „zakupić kawałek ziemi, dwadzieścia stóp długości i dwanaście szerokości, na zachodnim cyplu Grand Be”. „Otoczyłbym tę przestrzeń niskim, ciągnącym się tuż przy ziemi murem, na którym
Przełożyła Małgorzata Zięba.
wspierałaby się zwyczajna żelazna krata... Wewnątrz chciałbym ustawić tylko granitowy cokół wyciosany z nadmorskiej skały. Na cokole umieściłbym mały żelazny krzyż. Żadnego napisu ani nazwiska, ani daty... Proszę, aby ksiądz proboszcz z Saint*Mało poświęcił miejsce mego przyszłego spoczynku, bo nade wszystko pragnę leżeć w świętej ziemi.”46
Oczywiście praktyka prywatnego grzebania zwłok nie powstała we Francji. Zapewne znacznie wcześniej postępowano tak w Anglii, w kręgu arystokracji. Na przykład rodzina Howardów zbudowała w roku 1729 w ogrodzie przy swoim zamku mauzoleum na wzór Tempietta Bramantego obok kościoła San Piętro in Montorio w Rzymie. Zwyczaj ten staje się powszechny w wieku XVI11 w angielskich koloniach w Ameryce, najwcześniej w Wirginii.47 Całe rodziny grzebano na ich plantacjach. W roku 1771 Jefferson sporządził plany grobowca, który miano wznieść w ogrodzie na jego plantacji Monticello, gdzie do dziś się znajduje. Grób Waszyngtona w Mount Vernon miał posłużyć za wzór licznym amatorom wiejskich widoków cmentarnych. Z Wirginii zwyczaj ten przeniknął do Nowej Anglii, gdzie poprzednio obowiązywał jedynie churchyard.
Do dzisiaj zachowało się jeszcze parę tych małych rodzinnych cmentarzy in situ. Na ogół wchłonęły je przedmieścia (suburbs) w wiekach XIX—XX. Jeden oglądać można w Hyattesville, na przedmieściu Waszyngtonu: jest to cmentarz rodziny Deakins, gdzie najstarszy grób kryje zwłoki żołnierza (1746—1824) z wojny o niepodległość. Wiele jednak podobnych cmentarzy zrujnowali późniejsi użytkownicy tych obszarów albo też zabrane z nich headsto-nes, często bardzo piękne, przeniesiono na churchyards, aby je ocalić od zniszczenia.
Zastanawia nas, dlaczego ten zwyczaj zanikł we Francji w pierwszej połowie XIX wieku. Znamy wszakże co najmniej trzy regiony, gdzie przetrwał do dnia dzisiejszego. Dwa są protestanckie (departament Charentes i Sewenny), a jeden katolicki (Korsyka).
Na ogół uważa się, że groby protestanckie pojawiły się na polach po odwołaniu Edyktu nantejskiego, gdy zabroniono chowania protestantów na jedynym uznawanym cmentarzu, cmentarzu katolickim. Ale argumentu tego nie można zastosować do Korsyki, o której jeden z tamtejszych pisarzy, Angelo Rinaldi, mówił jeszcze w roku 1971: „Pochodzę z kraju, gdzie wielkim kosztem buduje się grobowce przy drogach, tak jak kupuje się samochód, aby zamanifestować swoją pozycję społeczną.”48 Otóż na Korsyce nie jest to obyczaj dawny. Przed rewolucją chowano tam zmarłych, jak wszędzie indziej, w kościołach i obok nich. Zmiana nastąpiła w epoce Józefa Sec i Delille’a. Charakterystyczne jest tylko to, że się utrzymała.
W pobliżu Bordeaux, wśród winnic Entre-deux-mers, na skraju drogi stoi otoczony kratą grobowiec, złamana kolumna: grób rodziny X, 1910. Wśród ofiarowanych zmarłym przedmiotów pamiątka pierwszej komunii. Rodzina