zamieniania tego, co warunkowane, na to, co bezwarunkowe, aby przeniknął i przejrzał ułudę. Trzeba wciąż na nowo, nie ulegając przekupstwu, kierować badawcze spojrzenie wnikając w fałszywy absolut, aż odkryje się jego granice, jego ograniczoność — być może nie ma dzisiaj żadnej innej drogi, aby ponownie obudzić tamtą moc źrenicy, która uchwytywała nigdy nie niknące objawienie absolutu.
BÓG A DUCH LUDZKI
Biorąc za podstawę rozpatrzenie stosunków między religią a filozofią w historii ducha, książka ta zajmuje się udziałem tej ostatniej w jej późnej fazie rozwojowej, w procesie odrealnienia Boga i wszelkiej absolutności.
Zestawiając tutaj filozofię z religią, nie myślimy o ogromnej różnorodności wypowiedzi, przedstawień i instytucji, które zwykło się wiązać z nazwą religii, których zaś ludzie niekiedy silniej pożądają niż Boga. Zakłada się tu, że w religii chodzi o mocne trzymanie się Boga. 1 nie powinno to oznaczać mocnego trzymania się obrazu Boga, jaki się uczyniło, nie powinno to również oznaczać mocnego trzymania się wiary w Boga, jaką się pochwyciło, lecz ma to znaczyć: mocno trzymać się Boga, który jest. Ziemia nie trzyma się swego wyobrażenia słońca (o ile w ogóle takowe posiada) ani też nie trzyma się swego związku z nim — ziemia trzyma się samego słońca.
Wobec tak rozumianej religii filozofię traktuje się jako zapoczątkowany wczesnym usamodzielnieniem się refleksji proces, który sięga aż do obecnego kryzysu. Jego ostatnim stadium jest opuszczenie Boga przez myśl.
Proces ten zaczyna się od tego, że człowiek nie zadowala się już tym, aby — jak to czyniono w okresie przedfilozoficznym — wyobrażać sobie Boga żywego jako Coś, jako rzecz pośród rzeczy, istotę pośród istot, jako Ono. (W okresie przedfilozoficznym Boga jedynie wzywano, a okrzyk zwątpienia lub zachwytu stał się jego pierwszym imieniem.)
Początek filozofowania oznacza, iż to Coś przeobraża się z przedmiotu imaginacji, życzeń i uczuć w coś dającego się ująć