chwycenie — pryska nagle. Zupełnie jakby zgasło światło, a tona zostaje z uczuciem pustki i cichego rozczarowania.
W tym momencie pragnie, by mąż ją przytulił mocno, potrzebna jej jest jego siła i podtrzymanie, potrzebne są pieszczoty 1 słowa zapewniające o miłości. Mężowi trudno sią wczuć w jej pragnienia, ponieważ boi się, że zbyt często powtarzane słowa mogą utracić wartość. Fakt jednak pozostaje faktem: żona nigdy nie znudzi się słuchaniem tego, że mąż ją kocha. I dlatego nie tylko pieszczoty są ważne, ale i słowa, gdyż tak już jest, że uszy są tymi drzwiami, przez które trafiają do jej serca zapewnienia o miłości. Przecież serce jest jej najbardziej erogennym obszarem.
W swoim Hondbook to Marriage (Podręczniku małżeństwa) dr Bovet tak opisuje wzajemne uczucia małżonków w tym momencie:
„Po burzy namiętności dwoje kochanków otwiera swe tajemne głębie i może zajrzeć w swoje dusze. Szczęście, jakiego doświadczyli, przepełnia ich nie tylko głęboką wdzięcznością wobec siebie nawzajem, ale i wobec Boga. Mogą teraz powiedzieć i odkryć sobie rzeczy, których w innym momencie nie potrafiliby wyrazić bez słów, zostają rozwiązane trudne problemy i oboje doświadczają tego, co oznacza pełne zjednoczenie"."
Muszę krótko też nadmienić, że jakość przeżycia seksualnego wymaga pewnej dozy inteligencji i dobrego smaku. Wszyscy dobrze wiemy, na czym polega różnica pomiędzy szybkim połknięciem hamburgera i szklanki coca-coli a zjedzoną powoli, w romantycznym otoczeniu przy świecach kolacją. W obu przypadkach został zaspokojony głód, ale co za różnica!
Miłość potrzebuje nie tylko przestrzeni, ale i czasu. Jedności ciała i ducha nie można osiągnąć w jeden dzień. Mi-. łość jest jak małe drzewko, które tylko wtedy się rozrośnie, jeśli zostało mocno osadzone na gruncie małżeństwa.
Podobnie jak drzewo, miłoś.' jest czymś, co żyje i co nie i wydala swoje najlepsze owoce, takie choćby jak harmonia w stosunkach płciowych. Mąż i żona nie powinni sią zrażać, jeśli nie zaznali całkowitego spełnienia podczas pierwszych miesięcy, a nawet lat małżeństwa. Kie powinni też tracić nadziei.
Pamiętam, jak z mężem zwróciliśmy się #do naszego doradcy małżeńskiego z pewnym problemem, którego nie byliśmy w stanie rozwiązać sami. Podczas rozmowy rozpłakałam się. Wtedy padło pytanie, jak długo jesteśmy po ślubie. „Już osiem lat” — odparłam szlochając. Starszy pan uśmiechnął się łagodnie mówiąc: „Jesteście jeszcze niemowlętami w małżeństwie”.
Potem powiedział nam, że są z żoną po ślubie czterdzieści trzy lata i że jako doktor medycyny studiował problematykę małżeńską i napisał w tym czasie wiele książek na ten temat. I dodał: „Wydaje mi się, że dopiero teraz wiem tyle, że mógłbym mądrze rozpocząć pożycie małżeńskie".
Małżeństwo nie jest celem, lecz podróżą. Jeśli mąż i żona podróżują razem, razem wzrastając, dojrzewając i ucząc się, jak kochać, osiągną harmonię seksualną — dojrzały owoc swego małżeństwa.
Modlenie się naszymi ciałami
Bóg towarzyszy nam w tej podróży. Jest obecny zawsze i wszędzie — również w zjednoczeniu fizycznym.
Teolog luterański, dr William Hulme, powiada:
„W akcie miłosnym dziedzina natury i dziedzina ducha sprzymierzają się — zostają złączone w chrześcijańskim przeżyciu — ponieważ najpierw zostały zjednoczone w Chrystusie... Odkupiony przez Chrystusa akt miłosny jest daną przez Boga radością miłości małżeńskiej — zarówno kobietom, jak i mężczyznom... Boga, którego znamy w Chry-shisle., nie trzeba w tę radość wprowadzać. — On Jest w
43