/. „Balladyna"
ne miesza w całość, że zbliża w utworach odległe epoki i wypadki, że nie troszcząc się o prawdę ni o prawdopodobieństwo, dokoła jakiejś postaci wybitnej skupia mnóstwo motywów.
Tego rodzaju zlekceważenie historii i prawdopodobieństwa na korzyść władającej bezwzględnie fantazji uśmiechać się musiało romantykowi Słowackiemu; było to przecież spełnianie postulatu swobody poetyckiej, było to służenie ironii romantycznej. A że można przez wiązanie sprzecznych motywów konstruować dramat, tego dowód i wzór dawał Shakespeare, który w Śnie nocy letniej sprowadził germańskie bóstwa, Oberona i Titanię z Elfami, na ziemię helleńską i kazał im, by towarzyszyli Tezeuszowi, przydawszy jeszcze dla kompletu kiepskich i głupich aktorów z jakiejś angielskiej dziury prowincjonalnej. Ten galimatias cudowny dał podstawę typowi dramatu Słowackiego; ale miał się rozszerzyć i wzbogacić. Bo nic o samą igraszkę chodziło, lecz o baśń, wysnutą z przeszłości narodu. O takiej przeszłości bajecznej, barbarzyńskiej mówiły również tragedie Shake-speare’a: ponury, krwawy Makbet i szarpiący, beznadziejny Król Lear. Więc się zespolił koloryt Leara i Makbeta z kolorytem Snu nocy letniej, by wytworzyć najromantyczniejszy z romantycznych dramatów.
Powstawało dzieło, realizujące romantyczny ideał piękna. Bo teraz przeciwstawiono klasycznej jednolitości rozmaitość, łączącą sprzeczne pierwiastki: August Wilhelm Sęhlegel bronił zespolenia tragizmu i komizmu, Victor Hugo za cechę nowożytnej sztuki uznawał połączenie wzniosłości i groteskowości. Słowacki chciał jednak pójść dalej niż dotychczasowy romantyzm. I u Shakespeare’a, i u Calderona, i u Victora Hugo występowało włączenie elementu grotesko-wo-komicznego w formie kontrastowej wkładki, która posiadała w całości rolę podrzędną; Słowacki nie dwa elementy sprzeczne, lecz szereg różnorodnych pierwiastków umyślił złączyć i dać im równomierną samoistność. Coś podobnego znaleźć by można w Fauście Goethego — ale tam różnorodność nie przestaje być chaosem. U Słowackiego — stać się miała harmonią.
To był problemat kompozycyjny Balladyny. Dawniej, w Arabie i zwłaszcza w Żmii, próbował już Słowacki zespolenia różnorodnych motywów; w Kordianie kusił się o zespolenie różnych typów techniki dramatycznej — teraz chodziło o zespolenie najrozmaitszych nastro-
Sloieackiego jako mistyczne zwierciadło świata. (Próba inscenizacji) — („Sfinks" 1914, R. 7,2. 6 7,s. 102-116,71 88).
jów w jedność dramatu. A wydobycie każdego z tych tonów odrębnych dawało pole rozległe wirtuozostwu. Stała się Balladyna, jak Żmija, popisem wirtuoza; tylko cały odstęp zdobytej dojrzałości duchowej i artystycznej przedzielał jej kapryśność, pełną polotu i głębi, od chłodnego i płytkiego wirtuozostwa Żmii.
Świat Balladyny1 jest światem baśni; on to wiązać pozwala tony i motywy ze swobodą nieograniczoną, absolutne władztwo oddając poezji. Nie darmo najromantyczniejszy z poetów niemieckich, Nova-lis, baśń uznał za idealny typ tworzenia poetyckiego.
Typowe postaci baśni, zestawione z właściwą fantazji ludowej tendencją do stanowczych kontrastów, pojawiają się zaraz w pierwszej scenie: rycerz z bajki, który jest oczywiście młody, piękny i bogaty, który oczywiście szuka żony pięknej, a jest naturalnym obrońcą uciśnionych i mścicielem krzywdy — i mądry starzec, żyjący w pustelni, mający, jak znów na bohatera baśni przystało, smutną tajemnicę w swej przeszłości. Młodzieniec wybiera się na poszukiwanie żony i szczęścia i rady szuka u starca. W to proste, naiwne, baśniowe zawiązanie akcji włączona świetnie perspektywa historyczna, niosąca tchnienie powagi, zbrodni i bólu. Czujemy wiew barbarzyńskiej epoki krwawych dziejów pierwotnych. Ale znowu nic-szczęście narodu pojęte w stylu baśni ludowej; los narodu uzależniony jest od talizmanu; brak cudownej korony mści się na ludzie. Związana z przedmiotem cennym klątwa jawi się u wstępu baśniowej tragedii, jako właściwe fantazji ludowej ujęcie tragizmu. Chwilowo tylko wmieszał się w dialog ton tragiczny — znów go rozwiewa baśniowa pogoda, gdy Kirkor za jaskółeczką czarną ma iść na poszukiwanie wybranej.
11
Por. rozbiór dramatu w monografiach Małeckiego i Grabowskiego oraz studia: Władysława Nehringa {„Balladyna" i „Lilia Weneda” Słowackiego [w:] W. Nch-ring: Studia literackie. Poznań 1884, s. 321-349); Stanisława Tarnowskiego (Dwa od-czyty (...), I. „Balladyna”. Poznań 1881, s. 1-36); Antoniego Malanowskiego (Jedna z dramatycznych kronik Słowackiego: „Balladyna”. „Biblioteka Warszawska” 1909, t. 4, s. 493-473); Stanisława Kotowicza (Wątek ideowy w „Balladynie” Juliusza Słowackiego i w „Weselu", Su Wyspiańskiego. [W:J Sprawozdanie Gimnazjum w Sanoku, toż (w:) Księga pamiąikouw ku uczczeniu setnej rocznicy urodzin Juliusza Słotoackiego, t. 3, Lwów 1909, s. 1-47, paginacja odrębna dla każdej rozprawy); W. Grzcgorzewicza (op.cit.); Adama Bctcikowskiego („Balladyna” Słowackiego, dwa odczyty (...1 23 i 25 marca 1879. Warszawa 1879; przedr. {w:] A. Bcłcikowski: '/.e studiów nad literaturą polską. Warszawa 1886, s. 527 553).