t KAS TĄ CZY POZA KASTĄ:
ko to w przeświadczeniu społeczeństwa amerykańskiego czy k nadyjskicgo w zupełności wystarcza, by uznać fakt asymilowanm się emigrantów.
Te wymagania są nieskończenie surowsze w starych narodowych społecznościach Europy. We Francji, w Anglii uznanie cudzoziemca za zasymilowanego w takim stopniu, by mógł być uznany za całkowicie uswojszczonego, jest sprawą długich lat, wymaga przezwyciężenia licznych uprzedzeń, nieufności, podejrzliwości. Sama naturalizacja tu nie wystarcza. W Anglii dopiero nieznany przedtem w dziejach tego kraju napływ cudzoziemców w czasie ostatniej wojny osłabił szereg uprzedzeń i nieco zliberalizował stosunek asymilującej grupy do asymilujących się.
Nietrudno jest jednak zauważyć, że stosunek ten wszędzie zmienia się w zależności od czasu i od różnych warunków, wśród których ocena asymilujących się przez asymilujących ma szczególne znaczenie. W Ameryce stosunek do Holendrów czy Skandynawów byl zawsze bez porównania życzliwszy niż np. do Włochów czy Polaków i wymagania odnośnie do stopnia zasymilowania się były wobec Holendrów i Skandynawów znacznie liberal-niejaze niż wobec wielu innych grup emigracyjnych. Jeżeli tak to wygląda w Stanach Zjednoczonych, to nieskończenie oatrzej musi to wyglądać w krajach starej Europy. Niezmiernie ekskluzywmy Francuz prędzej przyjmie do swej społeczności narodowej Włocha niż Niemca, Polaka niż Rosjanina.
Polskę szlachecką cechowała bardzo znaczna receptywność w stosunku do asymilujących się cudzoziemców, zwłaszcza katolików i szlachciców. Wśród szlachty polskiej była uderzająco duża liczba przybyszów Szkotów, Niemców, Włochów, by nie mówić o Tatarach i Ormianach. Przyjmowano ich łatwo, odnoszono się do nich życzliwie, uznawano za równoprawnych. Thn życzliwy stosunek do asymilujących się cudzoziemców przetrwał czasy Polski szlacheckiej i zachował się bodajże do dzisiejszych czasów. Po roku 1915 została się w Polsce pewna liczba Rosjan. Grupka ta z czasem powiększyła się przez napływ porewolucyjnych emi-
z KASTA I
j generacji łatwo prz.vawaja.Hcy liwit*, byli uważani aa
w młoda
.......
, wu. * jakimi spotykają się
I *Pr*w* * *8>’n”Ul'j‘l' kinrs>hv mo,n*
Wnirysstlaeheefciej piw* w*r»twi- - Stopów, mu-
cwn i Żydów. 0 ile w stosunku do zmieniających wyznanie i nobilitowanych Żydów ekskluzywność społeczności szlacheckiej — prrynajmniej we wcześniejszych okresach • ~ nie była zbyt wielka o tyle była ona bardzo znaczna w stosunku do tych chłopów i mieszczan, którzy przyjmowali „pański" aposóh życia, A wypadki takie w wieku XIX były coraz czystsze. Społeczeństwo szlacheckie niechętnie odnosiło się do wzbogaconych jwweniuszy; którzy imitowali szlachtę, A i nie tylko do wzbogaconych parwe niuszy, Aż do wieku XIX inteligenci pochodzenia ludowego byli traktowani nieżyczliwie, drwiąco, z nieufnością. Postacie Judyma i Andrzeja Radka symbolizowały takie postawy świata szlacheckiego wobec intruzów.
W XIX wieku podobny charakter zaczyna przyhierac stosunek świata szlacheckiego do asymilujących się Żydów. W coraz większym stopniu zaczynają oni hyc traktowani jako intruzi, 'Th jednak sprawa była bardziej skomplikowana niż w wypadku chłopów czy mieszczan. Z jednej strony—-zwłaszcza po roku ISód -— w masowej asymilacji Żydów do polskości widziano jedyne rozwiązanie „sprawy żydowskiej" w Polsce, z drugiej zaś strony zachowywano dystans wobec tych nowych Polaków wyznania inoj-żeszowego. Jak o tym wypadnie nam jeszcze mówić, dystans ten rósł w miarę jak proces upodobniania się Żydów do nie-Żydów zyskiwał na sile i powszechności, Mnuitit muhmnhuś zachodziło tu coś podobnego do lego, co na Południu —■- w jiewnej mierze j na fółnocy Stanów Zjednoczonych daje się zaobserwować w stosunku do Murzynów, Absolutne kulturalne upodobnienie