I )o Dziadów powróci! Mickiewicz prawie 10 lat później w zupełnie odmiennej sytuacji osobistej i narodowej - dojrzalszy o przeżycia więzienne z okresu procesu filomatów, przymusowy pobyt w Petersburgu, Moskwie, Odessie, również przymusową emigrację do państw Europy Zachodniej, na końcu zaś bezczynną obserwację klęski powstania listopadowego. Z tego wszystkiego, lecz głównie z przeczucia, że ta klęska na długie lata określi polskie losy, zrodziły się Dziady drezdeńskie.
Co oprócz tytułu łączy je z utworem młodzieńczym? Na pewno postać głównego bohatera -Gustawa przemienionego w Konrada. Ale - bądźmy szczerzy - ta przemiana, choć umotywowana końcowymi słowami Gustawa w IV części, wydaje się nieco sztuczna, podobnie jak i ostatnia scena III części, ukazująca kolejną noc Dziadów, tym razem obchodzoną na cmentarzu (znak, że misja Gustawa się powiodła).
Jaki więc cel miał Mickiewicz, nazywając nowe dzieło Dziadami? Zapewne chciał pokazać, że również w części III chodzi o obcowanie zmarłych z żywymi, o wpływ ducha na świat widzialny i odwrotnie - człowieka na świat pozaziemski, a także o obrzęd Dziadów. W części II i części IV był to obrzęd kameralny, osobisty, w części III - wielki obrzęd narodowy i ogólnoludzki. Świadczy o tym dedykowanie utworu zmarłym przyjaciołom filomatom, przemiana Gustawa, ale przede wszystkim udział sił nadprzyrodzonych w akcji dramatu.
Przekonanie o istnieniu wyższego porządku, boskiego i szatańskiego, było w Dziadach młodzień-czych ledwie zasygnalizowane, teraz znalazło pełny wyraz. Wydarzenia toczące się w zaświatach wpływają na ziemskie losy, ale i ludzkie działania mają wpływ na świat nadprzyrodzony.
Część III. Polska stała się terenem walki zla z dobrem, która stanowi tylko jeden z epizodów w odwiecznej wojnie szatana z Bogiem. Każdy - i ludzie, i duchy - musi opowiedzieć się w tej walce po stronie światła lub ciemności. Większość bohaterów już się zdecydowała i zajęła miejsce po lewej (złej) lub prawej (dobrej) stronie. Ten podział przestrzeni na potępioną lewicę i zbawioną prawicę - wywodzący się ze średniowiecznego malarstwa - widać nieomal w każdej scenie. Kryterium zaliczenia do dobrych lub złych jest bardzo proste - stosunek do caratu. Nieobecny w dramacie car to namiestnik szatana, więc każdy, kto mu się nie opiera, jest sługą piekieł. Wystarczy głupota i zamiłowanie do zabaw (damy), niechęć do poruszania spraw nurtujących Polaków (literaci klasycy), by zostać zaliczonym do skazanych na potępienie. Obok dam i poetów stoją autentyczni zbrodniarze - zdrajcy i słudzy Senatora (Nowosilcowa): Pelikan. Bujkow, Doktor. Po prawej stronie też nie trzeba koniecznie być męczennikiem, jak objęci śledztwem studenci i uczniowie, spiskowcem jak Piotr Wysocki, by dostać się między zbawionych. Wystarczy duch oporu (młodzież warszawska), pamięć przodków (Starosta w scenie balu). Nie ma znaczenia narodowość - wielu Polaków stoi po lewej stronie, po prawej znajdziemy Rosjanina Michaiła Bestużewa (skazanego na śmierć za udział w powstaniu dekabrystów). Nad wszystkich bohaterów wyrastają Konrad i ksiądz Ptótr. Konrad-Gustaw to geniusz, poeta, jednostka potężna silą swego ducha. Z tego powodu diabły zastawiają na niego sidła. Dzieje się to już w prologu, w którym siły zła podsuwają bohaterowi informację, iż zostanie skazany na wygna nic. Dla poety równa się to wyrokowi śmierci, bo pozbawi go kontaktu ze słuchaczami. W scenie więziennej, w której Mickiewicz opisał swoich przyjaciół i uwznioślil ich cierpienie, Konrad głów nie milczy. Jednak pod wpływem rozmów o zbrodniach caratu zaczyna „pleśń szatańską" o zemście „z Bogiem albo mimo Boga". W tym momencie zaczyna oddawać się w szpony szatana.
Wielka improwizacja to świadectwo dalszego wikłania się bohatera w spór z Bogiem. Pragnie poświęcić się za naród, twierdzi, iż „cierpi za miliony”, ale ten jego prometeizm wynika z bezbrzeżnej pychy, z przekonania, iż jest równy Bogu. Diabły stopniowo opanowują duszę Konrada, prowadzą go do oskarżenia Stwórcy o brak serca i współczucia. Przed ostatecznym upadkiem ratuje bohatera diabla nadgorliwość - jeden z biesów nie wytrzymuje napięcia i wykrzykuje za niego oskarżenie, iż Bóg jest carem. Gdyby odczekał krótką chwilę, to nikt i nic - ani ksiądz Piotr, ani wcześniejsza obrona imienia Matki Boskiej - nie mogłoby uratować Konrada przed ostatecznym potępieniem. Jednak na razie jest on w mocy szatana. Ksiądz Piotr w scenie egzorcyzmów wygna diabty z duszy Konrada, ale do ocalenia potrzeba będzie dużo większej ofiary. Duchowny weźmie na siebie winy Konrada. Tym czynem uratuje bohatera przed wiecznym potępieniem, a sam uzyska najwyższą nagrodę - wizję dalszych losów ludzkości.
Pokora księdza Piotra zostaje nagrodzona, pycha, indywidualizm Konrada - ukarane. Nic rozmawia się z Bogiem z pozycji roszczeniowej, nie stawia się wymagań, nie grozi. Nagrodzone będą poświęcenie, miłość do ludzi, świadomość własnej nicości. Ksiądz Piotr zostaje napełniony duchem proroczym, który w nim pozostanie na zawsze (w scenie balu przepowie śmierć Doktora). W swoim Widzeniu wieszczy dalsze męki i cierpienia Polaków, które jednak doprowadzą do zbawienia świata. Spośród męczenników wyjdzie Namiestnik Boży na ziemi, obali trony i przywróci sprawiedliwość („a imię jego czterdzieści i cztery”).
W Widzeniu księdza Piotra ujawnia się mesjanizm Mickiewicza, przekonanie, że cierpienia narodu przygotowują Polaków do odegrania szczególnej roli w historii świata, a ich losy wynikają z Boskiego planu wobec Ziemi i szatańskich prób pokrzyżowania zamiarów Stwórcy. W ten sposób autor racjonalizował nieszczęścia Polski, nadawał im sens i tym samym łagodził cierpienia rodaków. Dziady to najznakomitszy przykład dramatu romantycznego. Długo uważano dramaty romantyczne za dzieła niesceniczne, ale w istocie pod względem technicznym można je było inscenizować nawet w czasach Mickiewicza. Twierdzenie o niesceniczności przekazuje jednak prawdę o tym, iż twórcy dramatów romantycznych nie dbali o możliwość teatralnej realizacji swych tekstów.
DRAMAT ROMANTYCZNY to utwór o otwartej kompozycji - luźnej, fragmentarycznej budowie, pełnej luk fabularnych, akcji ułożonej z epizodów, które łączy nadrzędna idea lub postać bohatera. Realizm przeplata się z fantastyką, dialogi z potężnymi monologami lirycznymi, sceny zbiorowe z kameralnymi, patos z satyrą, tragizm z szyderstwem. Twórcy przeznaczali go do czytania, a nie oglądania.
Ten cykl utworów - połączonych osobą bohatera Pielgrzyma i jego przewodnika Mirzy - to poetycki „reportaż” z wyprawy na Krym. 18 sonetów ułożył Mickiewicz w kolejności chronologicznej - od początku podróży do jej końca. I na tym stwierdzeniu rozważania autobiograficzne należy zakończyć. Oczywiście, przeżycia autora wpłynęły na kształt kolejnych utworów, ale na czym ten wpływ konkretnie polegał, nie sposób jednoznacznie wyrokować. By się o tym przekonać, wystarczy porównać pełen powagi i patosu sonet Burza z listem autora: „Przetrzymałem tęgą burzę morską i [mogłem] napatrzyć się do woli temu ciekawemu widowisku”.
Sonety krymskie to prawdziwa kopalnia motywów romantycznych, które można by streścić w słowach „jednostka wobec natury”. Potęga przyrody wywołuje określone reakcje bohatera. Bezkresny step - mityczna kraina polskich romantyków, miejsce kozackiej wolności - budzi poczucie osamotnienia. Morze - żywioł, wobec którego człowiek jest bezradny - rodzi poczucie wewnętrznej pustki. Majestat gór prowokuje, by zajrzeć w tajemnice wszechświata lub snuć refleksje na temat losu jednostki twórczej, Na tle potęgi natury matę i przyziemne wydają się ludzkie dzielą zamki, miasta, ogiody,