wypatrywała wśród gości samotnych mężczyzn. Ta kulili ta była wiecznie napalona.
— W końcu zjawił się ostatni z drużbów - oznajmil i
Westchnęłam z ulgą. Nie trzeba będzie opóźniać śluln
— Prawdziwe z niego ciacho - ciągnęła Felicity. Każdej/ silnego osobnika z kutasem uważała za prawdziwe ciat li-ale zatrzymałam to spostrzeżenie dla siebie. - Widzial.ii go tylko przez chwilę, i to od tyłu, ale mówię wam, co i tyłek...
— Felicity, mogłabyś wziąć kwiaty? - zasugerowałam przewracając oczami.
Denise uśmiechnęła się szeroko.
— Dobra wiadomość, Felicity. Właśnie on będzie dzi.si • twoją parą. Nigdy wcześniej go nie spotkałam, ale Ramii mówi, że jest wolny.
Goście panny młodej mieli siedzieć przy długim pm stokątnym stole, na przemian kobiety z mężczyznami Uważałam, że to dziwne rozmieszczenie, ale to była im preza Denise, a nie moja.
— Co za ciacho — powtórzyła z rozmarzeniem Felicity.
Współczułam facetowi. Pewnie zacznie obmacywać gu
pod stołem, nim zaczną się toasty.
Do pokoju wsunął głowę brat Randy’ego, Philip.
— Jesteś gotowa, Denise?
Przyjaciółka odwróciła się do mnie z ledwie skrywanym podekscytowaniem.
~ Chodźmy wydać mnie za mąż!
Uśmiechnęłam się do Philipa.
— Już idziemy.
I »h»i • /rezygnowała z tradycyjnego marszu do ołtarza
im pięknej, instrumentalnej ballady. Randy i jego iłlitm ic i zekali z przodu, druhny miały iść bez eskorty i.h i ilmgą, zgodnie z hierarchią. Mnie, jako głównej ■ ilu.i.. pi /,ypadło miejsce tuż przed Denise. Po raz ostat-)iM|M.iwiłam jej suknię i stanęłam w orszaku, i i.. I v weszłam do sali, w której zebrało się ponad czter-• pięć osób z obu rodzin i przyjaciół, poczułam falę • i|, nieludzkiej mocy. O cholera, jeden z gości był nipln m. Lepiej, żeby planował jeść tylko tort, bo ina-i musiałabym pobawić się stołowym srebrem. To by
II uir/ła sztuczka zabić jednego z gości na przyjęciu tak, i , nilu tego nie zauważył. Przesunęłam wzrokiem po
m mi h gości, szukając źródła wibracji.
■ >1 tok mojej matki siedział Noah, którego Denise zapro-i. /.mim zdążyłam jej powiedzieć, że próbuję zakończyć . / wiązek. Noah uśmiechnął się do mnie, kiedy szłam
i lu ni przejściem między ławkami. Odpowiedziałam mu miechem, jednocześnie po wojskowemu dokonując in~ i" l.i ji. Strona panny młodej, czysto. Strona pana młode-,... i/.ysto. Z jakiegoś powodu nie przyszło mi do głowy (injrzeć do przodu, gdzie stali drużbowie. Kiedy już to i * •! tiłam, minęła chwila, zanim do mnie dotarło, co widzę.
Miał inne włosy Barwy miodu, zamiast platynowych, Inóre pamiętałam. Były również dłuższe i kręciły się lek-lm nad uszami, a nie obejmowały głowę jak jedwabisty Iu Im. Blada skóra lśniła przy hebanowej czerni smokingu,
93