Epoka piśmienna - doba śrcdniopolska
l<S4 niej się uwidoczniło w patronimicznych przyrostkach -/<•, -owić, -ewic (które wówczas przybrały posiać -icz, -owies, -ćwicz, dziś wyłączną w nazwiskach), ale później, choć nieraz połowicznie, objęło i inne kategorie gramatyczne — np. czasowniki na -lać typu deptać (depczę, depczesz itd. obok depce, depcesz itd.), przymiotniki typu ochoczy, roboczy od rzeczowników na -/- {ochota, robola) itp., a także pojedyncze wyrazy, np. jednoczyć, zjednoczenie zamiast pierwotnych jednocić (od jedno ta), zjednocenie ild.
Najważniejszą normą pochodzenia kresowego jest w języku literackim wymowa bez a pochylonego. Szerzyła się ona z kresów już w XVII wieku, ostatecznie zwyciężyła jednak dopiero pod koniec pierwszej połowy wieku XVIII. Zanik a pochylonego niejako oderwał polski język literacki od czysto rodzimego podłoża gwarowego, gdyż wszystkie rdzennie polskie gwary do dziś a pochylone zachowały. Toteż wymowa bez d stanowi jedną z najbardziej uderzających różnic między gwarami ludowymi a polszczyzną lijfifacką, ~~~ —
Ponadto wpływ kresów objawił się na płaszczyźnie słowotwór-stwa przejęciem przez język literacki kilku przyrostków, głównie zdrabniających, jak -eńk{i): maleńki, mileńki, stareńki itd.; -eńka: główeńka, córeńka, rybeńka itd.; -eńko: ser denko, Jasieńko itd.; także li te wsk o - ru s ki ego przyrostka -ajlo: jąkajlo. rębajlo, strachajlo itd. Pod wpływem polszczyzny kresowej upowszechnił się w języku literackim przedrostek prze-, oznaczający nasilenie cechy: przemiły. przepiękny, prześliczny itd. Wreszcie z kresów przeniknęło do polszczyzny ogólnej bardzo wnele wyrazów, przeważnie pochodzenia ruskiego lub orientalnego.
Tak więc norma polskiego języka literackiego zawiera starsze składniki wielkopolskie i małopolskie oraz nowsze mazowieckie i kresowe.
18. SŁOWNIKI I GRAMATYKI DOBY ŚREDNIOPOLSK1EJ
O pierwocinach polskiej leksykografii — średniowiecznych glosach, mamotreptach itp., była już mowa w poprzedniej części. Pierwsze niewielkie słowniczki (łacińsko-niemiecko-polskic), jakie
ukazały się drukiem w XVI wieku (Jana Murmeliusza^z 1526 roku, 185 Franciszka Mymera z 1528), miały jeszcze charakter średniowieczny. W pierwszej połowie stulecia największy zbiór słownictwa (dwa słowniki łaeińsko-polskic, z których wcześniejszy liczył ponad cztery, a późniejszy około jedenastu tysięcy haseł) zgromadził bydgoski bernardyn Bartłomiej, nie ogłosił go jednak drukiem.
Dopiero w drugiej połowie wieku, 1564Jroku, ukazał się w Królewcu pierwszy wielki słownik łacińsko-polski Lexicon lati-no-polonicum4ana Mączyńskiego. Autor, wykształcony za granicą w Strasburgu i Zurychu, oparł się na najlepszych ówczesnych wzorach słownikowych. Pierwszy zastosował nowoczesny układ alfabetyczny. Materiał wyrazowy łaciński zaczerpnął głównie ze słownika łaeińsko-niemieckiego Piotra Dazypodiusza, a odpowiedniki polskie — z własnego zasobu wyrazowego, pomnożonego przez lekturę dzieł ówczesnych pisarzy. Słownik Mączyńskiego liczy około dwudziestu tysięcy haseł polskich. W trosce o bogactwo słownikowe nie gardził autor wyrazami potocznymi i regionalnymi, głównie z Sieradzkiego, skąd pochodził. Często wprowadzał je specjalnymi określeniami jako mówią, jako zona, jako niektórzy mówią, niektórzy zową, też zową itp., które pełnią funkcję kwalifikatorów, wskazując na ograniczenia terytorialne lub stylistyczne użycia opatrzonych nimi wyrazów: wiadro, węborek też zową-, tatarka, gryka niektórzy zową; robak, który ziele gryzie, niektórzy wąsienicami zową itp. Nie był Mączyński purystą, zanotował wiele zapożyczeń łacińskich, czeskich i niemieckich, choć, zwłaszcza przy germanizmach, często zaznaczał ich obce pochodzenie, a nieraz nawet proponował na ich miejsce utworzone przez siebie neologizmy polskie, np. łacińskie hasło sculptor «rzeźbiarz» (wyrazu rzeźbiarz jeszcze podówczas w polszczyźnie nie było, a rzeźba znaczyła tyle co «r/eź»,) objaśnił następująco: sznicer-.obraźnik albo obraźny może być zwań, bo sznicer jest niemieckie słowo, nie polskie.
Wydanie słownika Mączyńskiego stało się dużym wydarzeniem.
W zamieszczonej na wstępie okolicznościowej fraszce Jan Kochanowski pisał:
Żebyś do szkoły nie po wszytko chodził,
Ale sam czasem drugiemu pogodził,
Wielką mieć pomoc z tych ksiąg, gościu, będziesz,