fcpoka piśmienna — doba śrcdniopolska
184 niej się uwidoczniło w patronimicznych przyrostkach -ic, -owić, -ewic (które wówczas przybrały postać -icz, -owicz, -ewicz, dziś wyłączną w nazwiskach), ale później, choć nieraz połowicznie, objęło i inne kategorie gramatyczne — np. czasowniki na -lać typu depiać (depczę, depczesz itd. obok depcę, depcesz itd.), przymiotniki typu ochoczy, roboczy od rzeczowników na -t- (ochota, robota) itp., a także pojedyncze wyrazy, np. jednoczyć, zjednoczenie zamiast pierwotnych jednocić (od jednota), zjednocenie ild.
Najważniejszą normą pochodzenia kresowego jest w języku literackim wymowa bez a pochylonego. Szerzyła się ona z kresów już w XVII wieku, ostatecznie zwyciężyła jednak dopiero pod koniec pierwszej połowy wieku XVIII. Zanik a pochylonego niejako oderwał polski język literacki od czysto rodzimego podłoża gwarowego, gdyż wszystkie rdzennie polskie gwary do dziś a pochylone zachowały. Toteż wymowa bez a stanowi jedną z najbardziej uderzających różnic między gwarami ludowymi a polszczyzną literacką,.
Ponadto wpływ kresów objawił się na płaszczyźnie słowotwór-stwa przejęciem przez język literacki kilku przyrostków, głównie zdrabniających, jak -eńk(i): maleńki, mitenki, stareńki itd.; -eńka: główeńka, córeńka, rybeńka itd.; -eńko: ser denko, Jasieńko itd.; także litewsko-ruskiego przyrostka -ajto: jąkajto. rębajto, strachajlo itd. Pod wpływem polszczyzny kresowej upowszechnił się w języku literackim przedrostek prze-, oznaczający nasilenie cechy: przemiły, przepiękny, prześliczny itd. Wreszcie z kresów przeniknęło do polszczyzny ogólnej bardzo wiele wyrazów, przeważnie pochodzenia ruskiego lub orientalnego.
Tak więc norma polskiego języka literackiego zawiera starsze składniki wielkopolskie i małopolskie oraz nowsze mazowieckie i kresowe.
18. SŁOWNIKI I GRAMATYKI DOBY ŚREDNIOPOLSKIEJ
O pierwocinach polskiej leksykografii - średniowiecznych glosach, mamotreptach itp., była już. mowa w poprzedniej części. Pierwsze niewielkie słowniczki (łacińsko-niemieeko-polskic), jakie
ukazały się drukiem w XVI wieku (Jana Murmcliusza^z 1526 roku, 185 Franciszka Mymera z 1528), miały jeszcze charakter średniowieczny. W pierwszej połowic stulecia największy zbiór słownictwa (dwa słowniki łacińsko-polskie, z których wcześniejszy liczył ponad cztery, a późniejszy około jedenastu tysięcy haseł) zgromadził bydgoski bernardyn Bartłomiej, nie ogłosiLgo jednak drukiem.
Dopiero w drugiej połowie wieku, w 1564)roku, ukazał się w Królewcu pierwszy wielki słownik łacińsko-polski -Lexic.on lad-n(H)olonicum4ana Mączyńskiego. Autor, wykształcony za granicą w Strasburgu i Zurychu, oparł się na najlepszych ówczesnych wzorach słownikowych. Pierwszy zastosował nowoczesny układ alfabetyczny. Materiał wyrazowy łaciński zaczerpnął głównie ze słownika łacińsko-niemieckiego Piotra Dazypodiusza, a odpowiedniki polskie — z własnego zasobu wyrazowego, pomnożonego przez lekturę dzieł ówczesnych pisarzy. Słownik Mączyńskiego liczy około dwudziestu tysięcy haseł polskich. W trosce o bogactwo słownikowe nie gardził autor wyrazami potocznymi i regionalnymi, głównie z Sieradzkiego, skąd pochodził. Często wprowadzał je specjalnymi określeniami jako mówią, jako zową, jako niektórzy mówią, niektórzy zową, też zową itp., które pełnią funkcję kwalifikatorów, wskazując na ograniczenia terytorialne lub stylistyczne użycia opatrzonych nimi wyrazów: wiadro, węborek też zową; latarka, gryka niektórzy zową; robak, który zie/e gryzie, niektórzy wąsienicami zową itp. Nie był Mączyński purysią, zanotował wiele zapożyczeń łacińskich, czeskich i niemieckich, choć, zwłaszcza przy germanizmach, często zaznaczał ich obce pochodzenie, a nieraz nawet proponował na ich miejsce utworzone przez siebie neologizmy polskie, np. łacińskie hasło sculptor «rzeźbiarz» (wyrazu rzeźbiarz jeszcze podówczas w polszczyźnie nie było, a rzeźba znaczyła tyle co «rzeź»,) objaśnił następująco: sznicer.obrainik albo obraźny może być zwań, bo sznicer jest niemieckie słowo, nie polskie.
Wydanie słownika Mączyńskiego stało się dużym wydarzeniem.
W zamieszczonej na wstępie okolic/nościowej fraszce Jan Kochanowski pisał:
Żebyś do szkoły nie po wszytko chodził,
Ale sam czasem drugiemu pogodził,
Wielką mieć pomoc z tych ksiąg, gościu, będziesz,