190 Ludomir R. Lozny
Dziecko-Lat-Siedemdziesiątych napisało doktorat składający się z sześciu rozs* łów. Teraz uzupełniło każdy z rozdziałów o osobny wstęp i zakończenie i |||j| jako osobne artykuły w różnych periodykach. Wszystkie opublikowano w przecja jednego roku. Osiągnąwszy ten cel, Dziecko przekonało wydawnictwo swego H wereytetu do publikacji książki kompilującej jego twórczość zawartą w tych sześciu osobnych artykułach. Tak więc wszystkie rozdziały ponownie połączono twarda okładką książki. Dziecko dodało krótką dyskusję o tym, jak zmieniły się jego poglądy w czasie ostatnich 18 miesięcy, od kiedy został wykładowcą uniwersyteckim i samo-dzielnym naukowcem.
Jego wydawca zaproponował mu następną kompilację. Tym razem Dziecko H prosiło do współpracy sześciu kolegów, których zadaniem było napisanie rozdziałów nowej książki. Niektórzy z nich byli zaszczyceni, inni mniej, ale wszyscy zaakceptowali propozycję. Dziecko wymęczyło trzystronicowy wstęp i jego nazwisko ukazało się p okładce jako redaktora tomu. Książka sprzedała się dobrze. I w ten sposób ścieżka do sławy została otwarta. Mógł teraz wydawać jedną książkę w roku, wykorzystując oryginalne idee innych i bez przedstawiania własnych pomysłów. I w rezultacie byt lepiej opłacany i bardziej znany aniżeli którykolwiek z jego współpracowników, nawet jeśli pracowali oni dwa razy ciężej aniżeli on.
Jeżeli kiedykolwiek znajdziecie się w towarzystwie tych dwóch, bądźcie ostrożni. Pierwszy bowiem będzie krytykował wszystko co powiecie, a drugi skrzętnie zanotuje w pamięci i wykorzysta w swojej najnowszej książce jako swoje.
Siedzieliśmy we trójkę w małym przedziale-saloniku Jumbo-Jeta i nie zdążyliśmy jeszcze rozpocząć na dobre rozmowy, kiedy pojawił się czwarty, najważniejszy w całym opowiadaniu osobnik. Stał przez chwilę z ręką opartą o poszarpaną torbę wiszącą mu na ramieniu i patrzył na nas trzech. Nie miałem wątpliwości 1 był to Doświadczony Archeolog. Bezskutecznie próbowałem odgadnąć jego wiek. Kiedy skóra na twarzy zmienia swój kolor wskutek permanentnego wystawienia do słońca i wiatru, wygląda tak samo, bez względu na to czy masz 50, 60 czy 70 lat. Jego dżinsy nosiły ślady błota i kolczastego drutu z wielu sezonów, a kapelusz wyblakł od słońca prerii. Zmarszczki przy jego oczach układały się we wzór nazywany w tej okolicy Wielkich Równin sąuint - oczy wyglądają wtedy, jakby były stale przymrużone. Po jego butach poznałem, że jest archeologiem, a po dobrze umięśnionych nogach rozpoznałem, że jest dobrym archeologiem. (Mam kolegę etnologa, który uważa, że archeolodzy mają mocne plecy i niezbyt sprawne mózgi, i kiedy archeolog zaczyna słabnąć, to najpierw wysiadają mu nogi. Żona mojego znajomego etnologa twierdzi natomiast, że objawy słabnięcia etnologa wcale nie zaczynają się od nóg).
Doświadczony usiadł obok mnie, postawił obok torbę i przedstawił się. Nie dosłyszałem jego nazwiska, albowiem w tym samym momencie stewardessa wepchnęła mu w rękę szklankę burbona z wodą.
— Dziękuję pani - powiedział sącząc powoli płyn - potrzebowałem tego, dodał po chwili. Święta prawda.
— Wiem, co masz na myśli - powiedziałem. Te spotkania wykańczają. Sześćset osób zgromadzonych w hallu hotelowym. Dwustu z nich rozmawiając z tobą poucza cię, jakbyś był idiotą. Dwustu gada pochlebstwa, jakbyś był gwiazdą filmu. Dwustu