Muzyka starożytnej Grecji i Rzymu
Sytuacja uczty dostarczała komediopisarzom wielu tematów. W Osach Ąry-stofanesa (wystawionych w 422 roku p.n.e.) znajduje się scena1 2, w której pouczają starego i nieokrzesanego gbura, czego ma się spodziewać, gdy znajdzie się na przyjęciu pośród arystokratycznego towarzystwa. Powinien być mianowicie przygotowany na to, by podchwytywać kawałki pieśni śpiewanych przez innych gości i dodawać swoje własne fragmenty, które staną się z kolei wyzwaniem dla innych. Nie wspomina się tu o graniu na lirze, lecz było rzeczą oczywistą, że wykształcony Ateńczyk posiadał taką umiejętność. We wcześniejszym fragmencie ^sztuki, gdzie mowa jest o psie oskarżonym o kradzież kawałka sera, obrońca apeluje o wyrozumiałość, mówiąc, że ów „nigdy nie uc2ył się gry na lirze” - to znaczy, że nie posiada odpowiedniej ogłady. Dostawszy się w końcu na przyjęcie, stary gbur opowiada obsceniczne historie, mocno się upija, ucieka i porywa ze sobą dziewczynę grającą na aulosie, pozbawiając w ten sposób innych gości przyjemności, do których przywykli.
Epizod z Chmur, powstałych prawdopodobnie w tym samym czasie1?, wskazuje na to, że praktyka śpiewania przez gości podczas uczty była wówczas raczej staromodna. Scena przedstawia ojca i syna podczas domowego posiłku. Ojciec prosi, by syn „wzniósł lirę i zaśpiewał melodię Symonidesa”. Ten odppwiada, że śpiewanie pieśni podczas picia jest „rzeczą staroświecką” (archaion). Dalej, ku zgorszeniu ojca, wypowiada się lekceważąco o Symonidesie i Ajschylosie.
Naciskany, by zaśpiewał coś nowoczesnego, spełnia żądanie, wykonując fiąg-. ment Eurypidesa w stylu muzycznym, który jest „wykolejony”, a temat pieśni szokujący (kazirodczy związek).
Trzeba na koniec wspomnieć, że nawet podczas greckiej uczty miały miejsce sytuacje bardzo poważne. Wszyscy, poza może najbardziej nieokrzesanymi czy niepobożnymi biesiadnikami, powstawali po skończonym, posiłku poprzedzającym „poważne picie”, aby wylać na stół bądź ołtarz trzy libacje wina. Jeśli był wśród nich auleta, grał podczas tego aktu specjalną melodię libacyjną (sponde-iori). Dlatego też dźwięki aulosu i pieśni stanowiły dla Greków bardzo silny symbol pokoju i biesiadowania.. Zarówno wojnę, jak i śmierć opłakiwano jako czas „bez aulosu” lub „bez liry”3.
Ani podczas wojny, ani w czynnej służbie muzyki nie porzucano. Nie wiemy na pewno, czy greccy żołnierze maszerowali równym krokiem. Znana wczesno-koryncka waza z końca VII wieku p.n.e. (il. 1.6) ukazuje taki właśnie, prowadzony przez auletę szereg zbrojnych. Wątpliwość budzi jednak fakt, iż inne współczesne przedstawienia ukazują synchroniczny krok w najbardziej niemożliwych Sytuacjach, na przykład gdy konni atakują dzika4.
Na polu bitwy do wydawania komend używano odmiany trąbki (zob. s. 95), lecz jej dźwięki były związane niemal wyłącznie z wojną i nie uważano jej za praw-
25
W tekście greckim wersy 1122-1264.
Wersy 1351-1376. Pieśń Symonidesa, o której zaśpiewanie proszony jest syn, być może była „odązwycięską”, lecz nie ma żadnego świadectwa zwyczajowego wykonywania takiego utworu.
■ 3 Na przykład w Fenicjankach Eurypidesa (wers 791) armia argiwska jest (paradoksalnie) nazwana „kompanią biesiadników bez aulosu”, a w Edypie w Kolonie Sofo-klesa (wers 1223) śmierć została przedstawiona jako „pozbawiona liry i chora”.
Na przykład na Wazie Franęois: zob. John Boardman, Athenian Black-Figure i Vasest London 1974, tab. 46 (fryz na szyjce wazy).