cierpliwości w stosunku do dzieci. Zrozumienie, że obcowanie z dziećmi może być zupełnie nową szansą na wspólne dorastanie i wspólne rozwijanie się, pozwala spojrzeć w zupełnie nowym świetle na wychowanie i stosunek pomiędzy dorosłymi i dziećmi.
Nawet jeżeli w pierwszych latach życia nie jest nie ważne, aby dzieci miały za wzór rodziców, którzy potrafią w żywy sposób obchodzić się ze swoimi własnymi, dwubiegunowymi potrzebami ciągłości i zmian, bliskości i dystansu, autonomii i przywiązania, samorozwoju i poświęcenia, to nie znaczy to wcale, że tylko tacy dorośli, którzy odnaleźli swoją równowagę, są w stanie wychowywać dzieci. Równowaga w odniesieniu do własnych bodźców życiowych nie jest osiągniętym raz na zawsze produktem końcowym, lecz należy ją rozumieć jako trwający całe życie proces. Oznacza to, że musimy wciąż, każdego dnia na nowo udawać się na poszukiwania.
Dorośli, którzy szukają swoich korzeni i skrzydeł, zadają w pierwszej kolejności pytania i nie znajdują na wszystko odpowiedzi - oni są w drodze. Odczuwają swoje lęki i niepewność, wymagania, którym nie są w stanie sprostać oraz swoje deficyty. Również im nie pozostają zaoszczędzone kryzysy.
Jednakże taka postawa pytających i szukających może sprawić, że staniemy się bardziej wrażliwi i wyrozumiali, nie tylko w odniesieniu do „ciężkiej pracy dorastania” (Korczak) naszych dzieci, lecz również w stosunku do naszych własnych zadań rozwojowych.
Na szczęście dzieci wzbraniają się nieustannie przed dopasowywaniem się do naszej ich definicji. Patrzą one na świat ze swojej perspektywy i chcą żyć zgodnie ze swoimi możliwościami.
Stwierdzenie tego, że dziecko jest inne niż wszystkie obrazy, szkice, plany i koncepcje o nim, oznaczałoby chęć obserwowania i dostrzegania, jak człowiek ten myśli, działa i czuje.
Respekt i szacunek do dziecięcej osobowości wykluczają zarówno optymizm jak i pesymizm wychowawczy. Wychodząc od zasadniczej postawy pełnej szacunku będziemy poważnie traktowali drugą osobę wraz z jej dwubiegunowymi potrzebami, które - w zależności od stopnia rozwoju - mogą być różnie zaakcentowane.
Jednakże wymaga to wspólnego rozwoju dzieci i dorosłych. Dzieci stawiają dorosłych w obliczu nowych wyzwań poprzez swoje potrzeby, swoją ciekawość świata i swoją otwartość. Dzieci są zainteresowane dorosłymi, chcą poznać ich uczucia, poglądy i postawy życiowe. Dorośli, którzy towarzyszą dzieciom w ich rozwoju i pozwalają im wypytywać się o swoje uprzedzenia, opinie, spojrzenia na świat, również zmieniają się. Jest to zasadnicza decyzja, którą musimy podjąć, jeśli wychowujemy dzieci, mianowicie: czy będziemy systematycznie wychowywali dziecko aż do naszego, osiągniętego do tej pory standardu - do naszego myślenia i odczuwania, do naszego sposobu bycia i obchodzenia się z ludźmi i przedmiotami - czy też poprzez przebywanie z dzieckiem pozwolimy poruszyć się do głębi w naszym własnym życiu tak, jakbyśmy znajdowali się wciąż jeszcze na początku?
Szczególnie zastanawianie się z szacunku i respektu przed tym, że ktoś jest inny niż my, nad własnymi koncepcjami i odważenie się na to, co tajemnicze i niezaplanowane - to byłby być może pierwszy krok, który zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych może oznaczać wspieranie ich rozwoju.
Wychodzenie z założenia, że istnieje tylko jedna rzeczywistość, wpływa na interakcje między dziećmi i dorosłymi w taki sam sposób, jak stwierdzenie, że własna perspektywa spojrzenia na świat różni się znacznie od tej, którą ma dziecko, że istnieją one równolegle obok siebie oraz że możemy się od siebie nawzajem uczyć. Rezultat komunikacji i interakcji może prowadzić do osiągania na drodze wspólnych rokowań dostępu do różnych rzeczywistości, w których usprawiedliwione są zarówno spojrzenie na świat dziecka, jak i dorosłego.
Świadomość granic tego, co wykonalne i co można zaplanować zachowała by nas od fantazji o wszechwładzy. Gotowość wyznaczenia jednej z naszej koncepcji funkcji wypełniania pustego jeszcze miejsca, ale potem odstąpienie od niej, pozwoliłaby otworzyć nam samym oraz innym wiele możliwości na przyszłość.
Kto spróbuje zrezygnować ze swoich uprzedzeń oraz sentymentalnych i romantycznych obrazów o dzieciach, ten zacznie rozumieć, że nic nie wie. „Dzieci nie są takie, jak myślałeś. One są zupełnie inne”.
— 53 —