80 BOŻYDAR L.J. KACZMAREK I Scjentyzm i romantyzm w badaniach psychologicznych 81
80 BOŻYDAR L.J. KACZMAREK I Scjentyzm i romantyzm w badaniach psychologicznych 81
1
■I
rakter — wymaga przede wszystkim intuicji i odwagi w podejmowaniu zadań, które innym (bardziej trzeźwo myślącym badaczom) wydają się zbyt niepewne i przez to niewarte zachodu.
Tego typu różnice postaw nie ograniczają się jedynie do psychologii, lecz dają się także zaobserwować w-przypadku innych dziedzin nauki. Bardzo zdecydowanie wy-powiada się na ten temat twórca nowoczesnej etologii, Konrad Lorenz: „(...) wielu przyrodników okazuje niezrozumienie i lekceważenie niemal otwarte, gdy ktoś rozpoczyna badania tak, jak tego wymaga przedmiot etologii, od obserwacji i opisu, zamiast ograniczać się do definiowania operacyjnego i metodyki eksperymentalnej, jedynie ponoć „ścisłych” i naukowych według modnego dzisiaj poglądu. Żadnemu z tych myślicieli nie przychodzi do głowy, że Jan Kepler i Izaak Newton prawa władające gwiaździstym niebem nad nimi znaleźli bez żadnych eksperymentów, wyłącznie na podstawie obserwacji i opisu (...)” (Lorenz, 1977, s. 56).
Należy przy tym zaznaczyć, że sam Lorenz i jego uczniowie także opisali wiele praw warunkujących zachowanie zwierząt i ludzi — jak chociażby zjawisko wdrukowania - występowanie których trudno byłoby stwierdzić w warunkach ściśle zaplanowanego eksperymentu. Podobne rezultaty przyniosły obserwacje szympansów dokonywane przez Jane Lawick-Goodall (1974) w warunkach naturalnych. Przede' wszystkim stwierdziła, że do ich ulubionych przysmaków należy mięso. Polują one bowiem na małe pawiany i inną drobną zwierzynę, a o zdobyty w ten sposób pokarm staczane są liczne potyczki wewnątrz danej grupy. Trudno zaś stwierdzić tego typu preferencje u małp trzymanych w klatkach, które skazane są obywać się pokarmem dostarczanym im przez człowieka. Tłumaczy to powszechne przekonanie o rzeko-' mym wegetarianizmie owych zwierząt. h
Badania wymienionych badaczy, a także osiągnięcia współczesnej socjologii, żer wymienię chociażby tzw. szkolę chicagowską na czele z Robertem E. Parkiem: (A. Matterland i M. Matterland, 2001) przyczyniły się do uświadomienia sobie ko4 nieczności prowadzenia badań w naturalnych warunkach. Głównym terenem badań^ dla wspomnianej szkoły było miasto, które traktowano jako „laboratorium społecz-f ne”. W celu uwypuklenia specyfiki tego typu procesu badawczego używa się częste* określeń „ekologia człowieka” lub też „podejście naturalistyczne”. Wiele z tych technik przejęła psychologia społeczna (Cialdini, 1994; Baron i Byrne, 2000).
JĘZYKOZNAWSTWO JAKO NAUKA ŚCISŁA
Przykładów na to, że wartość badań naukowych nie sprowadza się do matemą| tycznego opracowywania danych, dostarcza nam językoznawstwo. Tak się bowićif składa, że w powszechnej opinii dziedzinę tę zalicza się do nauk ścisłych, podczfl' gdy często odmawia się tego miana psychologii, mimo usilnych starań znacznej lic" by ich przedstawicieli, aby przybliżyć badania psychologiczne do eksperymentów| zycznych. Myślę, że właśnie konsekwentne trzymanie się przez lingwistów meto* specyficznych dla nauk humanistycznych stanowi o ich sile.
■■
Jakościowa analiza obserwowanych zjawisk umożliwiła między innymi sformułowanie pojęcia fonemu jako modelu głoski, który to model zmagazynowany jest w umysłach poszczególnych rodzimych użytkowników danego języka (Kaczmarek, 1998). Owe nieuświadamiane sobie modele pozwalają nam porozumiewać się między sobą, gdyż stanowią podstawę do uzupełniania elementów brakujących w wypowiedziach naszych rozmówców. Dzięki temu odbieramy niedbałą wypowiedź: [sysko jeno] jako 'wszystko jedno’, [muk] jako ‘mógł’ zaś [japko] jako ‘jabłko’. Ściślej rzecz ujmując, pomagają nam w tym również zmagazynowane w umysłach modele wyrazów, czyli leksemy. Wpływ pisowni jest tak silny, że prawdopodobnie większość filologicznie niewykształconych czytelników uzna podane przykłady za przesadne, podobnie jak większość użytkowników języka polskiego nie uświadamia sobie, iż w wymowie ubezdźwięczniamy końcowe spółgłoski. Zdają sobie jednak z tego sprawę (podświadomie) uczące się pisania dzieci, dlatego piszą „chlep” lub „stok” zamiast ■ ‘chleb’ i ‘stóg’.
Mimo braku świadomości dotyczącej opisywanych zjawisk, każdy rodzimy użytkow-nik języka polskiego z łatwością rozpozna wymowę cudzoziemca. Może on mieć jednak j trudności z określeniem, na czym polega owa nieprawidłowość. Nie sprawia mu też pro-X blemów rozumienie wymowy gwarowej, gdyż ma zakodowane w podświadomości mo-dele poszczególnych głosek, czyli - powtórzę - fonemów. Dzięki wyróżnieniu fonemów J‘ językoznawcy potrafią wyjaśnić pozorną sprzeczność polegającą na tym, że na przykład dźwięk [u] oznaczać może dwa odrębne zjawiska. W gwarowej wypowiedzi [do dumu], - pierwsze [u] odpowiada fonemowi /o/ drugie zaś /u/, rozumiemy je bowiem jako [do ’ domu], podobnie zresztą jak końcowe bezdźwięczne [k] w wyrazie kulig stanowi reali-v zację fonemu /g/ w odróżnieniu od spółgłoski początkowej, która oznacza /k/. Są to więc ;; dwa odrębne fonemy realizowane (czyli wymawiane) w ten sam sposób. Można mno-•>- żyć przykłady tego typu pozornych niekonsekwencji, jednakże analiza ich pojawiania się ff W wypowiedziach rodzimych użytkowników ujawnia, iż występują tu ściśle określone | prawidłowości. Mogą pojawiać się trudności przy ich opisie, lecz każdy z nas wykorzy-j| stuje te prawidłowości w codziennym porozumiewaniu się.
fSjk Nasuwa się tu jeszcze jedna uwaga. Otóż nieświadome stosowanie reguł języko-jlfwych (także gramatycznych) stanowi wręcz warunek swobodnego posługiwania się |;danym językiem. Wiedzą o tym wszyscy, którzy z wielkim trudem opanowywali drugi 3]■ lub trzeci język pracowicie wkuwając rozliczne regułki. Daleko im do swobody wyra-lvżania osób bilingwalnych, które opanowały oba języki w dzieciństwie i nie wiedzą na-^yet o istnieniu tego typu reguł. Nieświadome wykorzystywanie złożonych reguł doty-?ćzy nie tylko umiejętności językowych. Wszak o rzeczywistej umiejętności prowadzenia samochodu, jazdy na nartach czy rowerze możemy mówić dopiero wówczas, gdy Igpynności te wykonujemy bez udziału świadomości. Wiedzą o tym doskonale nawet amiewykształceni rodzice. Dlatego nie zaczynają nauki jazdy na rowerze od tłumaczenia mechaniki wykonywanych przy tym ruchów, lecz po prostu sadzają dziecko na rowerek i zabezpieczają stabilność tego urządzenia przyczepiając dodatkowe kółeczka.